Uwikłania, czytane w maszynopisie, Twórczość 4-5/1992

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

UWIKŁANIA

Warszawa, 9 kwietnia 1991

Kochany Darku,

dość bezwzględnie żądasz ode mnie rady „życiowo-wydawniczej”, zapominając jednocześnie o bardzo istotnej informacji, czy list pani Weissowej wypłynął u niej sam z siebie, czy jest odpowiedzią na Twoje pismo.

Jakkolwiek jest, zawahałbym się przed odrzuceniem tej dwuznacznej szansy, jaką Ci edytorka zostawia, choć trudno pojąć, jakim prawem odbiór maszynopisu teraz lub po kolejnym roku czekania miałby zwalniać wydawnictwo od finansowych konsekwencji niedotrzymania umowy wydawniczej, czyli od wypłaty honorarium w wysokości aktualnie praktykowanej.

O radę (dobrą) trudno. Imponują mi Twoje literackie przedsięwzięcia i uwikłania.

Dla wykazania, że ja też stoję czasem przed koniecznością wyborów i decyzji, przepisuję Ci zapis jednej onirycznej sytuacji.

Sobota, 9 marca 1991
– słucham rozmowy o uczeniu się języków obcych – Henryk Krzeczkowski mówi do kogoś, że mógłby go uczyć – mówię, gdybym mógł się uczyć u Henryka, uczyłbym się francuskiego, niemieckiego i włoskiego – ktoś się dziwi, że chcę się uczyć niemieckiego, przecież ten język dobrze znam – ja się dziwię, dlaczego nie wymieniam angiel­skiego, Henryk zna najlepiej ten język – w przestrzeni skierniewickiej spotykam Beatę Tyszkiewicz – dziwimy się, dlaczego dotąd nie wzięliśmy ślubu – idziemy do Instytutu Sadownictwa po kwiaty na ślub – jakbym słyszał opowieść o poczęstunku wesel­nym u pana młodego przed weselem – goście jedzą i piją – tajniacy czuwają pod samochodami – mają prawo ingerować tylko wtedy, gdyby coś się stało – pijani goście będą prowadzić samochody – mężczyźni po pijanemu wyprawiają świństwa między sobą – prawiczek zostanie rozprawiczony niemal mechanicznie, przez naciskanie guziczków w odpowiednich miejscach – opowiada się. że przygląda się wszystkiemu Jan Kochanowski – chce wiedzieć, jak po czterystu latach od jego śmierci odbywa się polskie wesele – zamykam się w pokojach lub ubikacjach – ktoś rozmawia ze mną przez ścianę – przyglądam się uważnie ścianom z obydwu stron –

Jak widzisz, nie jest mi łatwo, a w dodatku – inaczej niż u Was – nie odciąga mnie od kłopotów i nie wyplątuje z uwikłań ogromnie­jący z listu na list Mikołajek.

Ściskam i pozdrawiam –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content