copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
WARTOŚCI
Warszawa, 17 marca 2001
Drogi Henryku,
piszę do Ciebie z porywu, odczułem prawie gwałtowną potrzebę, żeby się do Ciebie poskarżyć, u Ciebie szukać ratunku.
Może mistyfikuję Ciebie, może wmawiam w Ciebie i w siebie Twoją większą zgodę ze mną, niż jest, niż jest możliwa.
Chodzi mi, oczywiście, o zgodę aksjologiczną w domenie artyzmu, sztuki, poezji, w tym ratowała mnie jeszcze Halszka (Wilczkowa), dopóki żyła, ona, jeśli myślała czasem trochę inaczej, to okazywała największe dla mnie zrozumienie i darzyła mnie – ponad jakąkolwiek doraźnością – największym zaufaniem.
W takiej potrzebie zawodzą najbardziej zaprzyjaźnieni twórcy, oni są nazbyt osobiście zaangażowani w aksjologię artystyczną, Ty – przynajmniej teraz, do czasu – jesteś bez obciążeń z tego zakresu, Twoje zgody i niezgody ze mną nie są niczym zmącone, są doskonałe w swojej bezinteresowności.
Obcość tego, co słyszę codziennie, co codziennie czytam, totalność tej obcości torturuje mnie jak zimno, na zimno jestem najbardziej uwrażliwiony, ono mnie wręcz fizycznie unicestwia.
Nie dziw się, że tak do Ciebie piszę, choć tak do Ciebie nie mówię. Traktuj to jak zwierzenie, zwierzenie czysto duchowej natury.
Nasilenie obcości, nasilenie tortury dopada mnie nie zawsze wtedy, kiedy obcość jest największa, kiedy budzi największy sprzeciw.
Najgorsze są ataki znienacka i często ataki wręcz niewinne, gdy słucha się tego i owego z radia, gdy przegląda się prasę, książki, których nawet czytać się nie zamierza.
Dziś właśnie to się przeciw mnie sprzysięgło, nasłuchałem się kuriozalności z radia, naczytałem wszelkich głupot.
Dosięgło mnie zdanie bez znaczenia, zwyczajnie nieodpowiedzialne, wręcz niewinne, nawet cytować mi się go nie chce, choć je zacytować muszę („Warunek jest jednak jeden – muszą istnieć obiektywne wartości, według których następować będzie ocena”).
Zaskoczyło coś we mnie, zawyło, jakie obiektywne wartości, gdzie wiszą, żeby można było je zerwać, gdzie są, żeby można było ich dotknąć, z czego można je wyczytać, żeby mogły być wiarygodne.
Cała myśl ludzka, cała filozofia, jeśli nią jest, cała sztuka, jeśli jest z prawdy, dowodzą, że wartości nie są obiektywne, lecz tkwią w człowieku, w nim i tylko w nim mogą wystąpić, że nigdy nie mają doskonałej i pełnej postaci, że występują w części, że ich postać jest na ludzką miarę.
Jedyną obiektywną wartością do sprawdzenia może być na przykład skromna subiektywna kompetencja, najzwyklejsza znajomość rzeczy, jaka taka orientacja w tym, co się chce osądzać i oceniać.
Najbliżej jedynej obiektywnej wartości jest czysto subiektywna uczciwość, którą można sprawdzić, o obiektywną wartość ocierają się subiektywna inteligencja, subiektywny rozum, subiektywna wiedza.
Jakież to obiektywne wartości mogłyby istnieć, według których dałoby się powiedzieć, że Pizza weselna jest zła, a Niemoc znakomita.
Obiektywną wartością, jeśli już, jest subiektywne czytanie wszystkiego, co się źle lub dobrze osądza, ta subiektywność jest podstawowym warunkiem obiektywności takiej, jaka jest dostępna człowiekowi. Czyli taka obiektywność jest czystą umownością, starym nazwaniem czegoś, co nie jest wyssane z palca.
Naprawdę istnieją tylko subiektywne wartości i tylko nimi i poprzez nie można cokolwiek oceniać, bez tego żadne oceny nic mają żadnej wartości.
Wybacz mi ten lament duchowego cierpienia.
Ściskam Cię i pozdrawiam –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy