Współcierpienie, czytane w maszynopisie, Twórczość 1/1996

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

WSPÓŁCIERPIENIE

Warszawa, 27 lipca 1995

Kochany Darku,

nie wszystko w Twoim liście rozumiem, nie rozumiem tego, co piszesz o Elżbiecie, wiem jedno, że szczecińską promocję przesuwasz na 2 sierpnia.

Proponuję Ci, do ewentualnego odczytania na głos, mój tekst na tę okazję.

Kochany Darku,

nie dla samousprawiedliwienia mogę powie­dzieć, że nie czuję się nieobecny na uroczy­stości, która ma uczcić finalną postać Twoich wyznań artysty.

Czymś takim książka Chcę, żądam, rozka­zuję – w swoim ostatecznym trójdzielnym układzie – jest z całą pewnością.

Nie czuję się nieobecny, ponieważ każda obecność współtwórcza jest niezależna od przestrzeni i czasu.

Współtwórcami dzieł sztuki, dzieł literac­kich są – jak wiadomo – wszyscy, którzy wchodzą w kontakt z dziełami sztuki, którzy dzieła literackie czytają, powołując je za każ­dym razem na nowo do istnienia.

Ja przypisuję sobie współtwórstwo jeszcze inne, współtwórstwo w ściślejszym sensie.

Moje czytanie literatury przed publikacją lub w trakcie procesu publikacji stało się bez mojej premedytacji – tylko na skutek mojej uległości wobec biegu rzeczy – współtwórstwem szczególnym.

Także wtedy, gdyby zaprzeczenie Twojego tytułu chciało się w trzeciej osobie – nie chce, nie żąda, nie rozkazuje – odnieść do mnie.

Zbyt wielu słów trzeba byłoby użyć, żeby uzasadnić, co pozwalam sobie powiedzieć.

Liczę na dobrą wolę i dobrą wiarę wszyst­kich, do których moje słowa są skierowane.

Ty, Darku, w ten sam sposób liczysz na moją dobrą wolę i dobrą wiarę, gdy w wywia­dzie dla „Nowego Nurtu” mówisz o mojej roli wobec Ciebie i Twojego pisarstwa.

Bez dobrej woli i dobrej wiary musiałbym myśleć, że nie mówisz poważnie, że przesadzasz.

Mój szczególny współudział w Twoim pisar­stwie nie jest sprawą ani Twojego, ani mojego wyboru, on jest zrządzeniem losu.

Pisarska niesprawiedliwość, jaka Ciebie do sięgała, wymusiła na mnie ten współudział. Współcierpienie z powodu jawnej niesprawied­liwości nie po raz pierwszy stworzyło moją szczególną wieź z pisarzami skazanymi na pisarską Golgotę.

Bardziej niż uznanie dla pisarstwa współcierpienie z powodu niesprawiedliwości zwią­zało mnie z Markiem Hłaską, z Edwardem Stachurą, z Janem Drzeżdżonem, z Andrzejem Łuczeńczykiem, z Ryszardem Schubertem i z Tobą.

To ich i Twoje nie opublikowane lub niedo­stępne książki śniły mi się lub śnią nadal po nocach.

Żadną swoją książką nie ucieszyłem się tak bardzo jak Twoim Trzy razy przed kilkunastu dniami i teraz Twoim Chcę, żądam, rozkazuję.

Jakże mógłbym czuć się dziś nie razem z Tobą, nie z Twoimi książkami w oczach i w ręku, jakże mógłbym nie uczestniczyć w tej odrobinie Twojej i mojej radości.

Dzielę się z Tobą dobrym słowem jak chle­bem i winem, wszystkiego dobrego życzę Tobie, sobie i wszystkim, dla których ta chwila jest dobra, jest chwilą radości.

Ściskam, całuję –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content