Wzmianki, czytane w maszynopisie, Twórczość 1/2002

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

WZMIANKI

Warszawa, 16 marca 2001

Droga Alicjo,

już dwa miesiące nie mam wiadomości od Ciebie, nie wiem, co o tym myśleć, myślę, że przez zimę lub co innego popadłaś w niemoż­ność napisania do mnie paru słów.

Wysłałem Ci marcową „Twórczość”, spodzie­wałem się, że Cię ucieszą wzmianki o Dwóch zielonych listkach w tekście o powieści Janu­sza Kukuły Miłość to znaczy.

O Dwóch zielonych listkach myślałem ostatnio sporo ze względów literackich, ktoś mnie pytał o opinię o pisaniu ludzi bardzo młodych, przypomniałem sobie ośmioletnią autorkę, której kajetową narrację razem czy­taliśmy.

Napisałem wtedy stroniczkowy tekst o tej narracji, przez Twoje pośrednictwo ta stroniczka została wydrukowana w miesięczniku o dzieciach.

Czytałem także ostatnio teksty piętnastolet­niej autorki (wiersze i małe prozy) i powieść uczonej. Ta ostatnia w stylu takiej beletrystyki dla dziewcząt jak w powieści Ania z Zielonego Wzgórza.

Powieść uczonej zadziwiła mnie trwałością takiego wzoru pisania.

Wszystko, co cenię w Dwóch zielonych list­kach, jest zaprzeczeniem stylistyki literatury dla dziewcząt, właśnie czegoś takiego jak Ania z Zielonego Wzgórza.

Także powieść Janusza Kukuły jest takim zaprzeczeniem, ale to nic dziwnego, bo nie sposób pomyśleć, że mężczyzna byłby w sta­nie pisać z taką egzaltacją jak u Lucy Maude Montgomery.

Uczona też nie naśladuje kanadyjskiej au­torki naiwnie, konfrontuje jej egzaltację z czymś innym, nawet stylistyki Gombrowicza można się tu doszukiwać, ale fundament stylistyczny jest u niej jak w bestsellerze sprzed stu lat.

U piętnastoletniej autorki natomiast nic z tych rzeczy, trzeźwe myślenie, ani śladu egzaltacji, imponująca świadomość samej sie­bie, swoich zachowań. Taka sama świado­mość innych, ich dwuznacznej natury.

Dla siebie i dla innych ma się słowo rze­czowe, precyzyjne, konkretne.

Nie widziałem autorki, jej teksty dotarły do mnie sposobem łańcuszkowym, podobno jest ładną dziewczyną, ale myśli jak chłopak, wła­ściwie jak młodziutki filozof.

Tak pisał jako kilkunastołatek Marek Słyk, o którym Ci czasem wspominam, on jest te­raz ciężko chory, jego trzy powieści (Trylogia) były i są dla mnie czymś niezwykłym, co – naszym zwyczajem – skazano na nieistnienie.

Piszę o tym wszystkim na cześć Twoich Dwóch zielonych listków, bardzo czekam na słowo od Ciebie.

Ściskam Ciebie i Moją, pozdrawiam –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content