copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ZAROŚLA
Warszawa, 8 października 2000
Drogi Henryku,
Twój wczorajszy telefon był jak ocalenie, Twój głos, Twoja prześliczna polszczyzna, Twoje wesołe opowieści z Francji wydobyły mnie choć trochę z opresji i depresji, to drugie słowo należy zrozumieć najdosłowniej, od dwóch tygodni mam ciśnienie nie do życia, górne poniżej stu lub około i temperaturę niewiele wyżej ponad 35 stopni.
Nie chciałem Ci o tym mówić, żeby Ci nie psuć humoru, Twój humor był dla mnie lekarstwem.
Zauważyłem zmianę Twojej polszczyzny, mówisz, jak byś się uczył z narracji Janusza Rudnickiego, z narracji literackich, on w mowie trochę przesadza z wulgaryzmami, choć robi to absolutnie po mistrzowsku.
Nie zgorsz się moją uwagą, prawdziwego pisarza najłatwiej poznać po sztuce używania wulgaryzmów, w tej sztuce ujawniają się najtajniejsze rygory języka, żaden literacki kołtun nie ma do tego dostępu.
U Ciebie usłyszałem co innego, tempo mowy Janusza Rudnickiego, jej składniowy bieg, jej wolny ruch, czyli to, o co tak trudno w niemczyźnie literackiej, ale chyba także, w niemieckich mowach.
Niemczyzna jest zniewolona przez precyzję, widać to w składni, w gramatyce, w słowotwórstwie, nawet w etymologii, polszczyzna jest jak dzikie zarośla chwastów, w których raz po raz widać cudowne kwiatki.
Zniewolenie niemczyzny najskrajniej zdemaskował Paul Celan, jego dzieło poetyckie jest zbawcze dla niemczyzny, wiele dla niej mogliby zrobić tacy pisarze niemieccy, jak Janusz Rudnicki, gdyby się znaleźli.
Dlatego tak jestem ciekaw jego książki po niemiecku.
Po rozmowie z Tobą zajrzałem do najnowszej antologii (dwujęzyczna) literatury polskiej Napisane w Niemczech (Geschrieben in Deutschland, 2000), którą opracowali Piotr Piaszczyński (poezja) i Krzysztof Maria Załuski (proza), ktoś mnie poprosił, żebym się jej przyjrzał.
Jest w niej jedenastu autorów wierszy, sześciu autorów prozy i około dziesięciu translatorów, w prozie są dwie gwiazdy polskiej literatury w Niemczech, Natasza Goerke i Janusz Rudnicki, w poezji jest poeta i prozaik, którego twórczość znam w całości, Krzysztof Niewrzęda, w większości pozostałych nazwisk nieźle się orientuję. Najwięcej nowości dla mnie wśród translatorów (oczywiście, poza tytanem translatorstwa i weteranem, Henrykiem Bereską).
Nie mam zamiaru oceniać przekładów, mogę nawet przyjąć, że wszystkie są dobre, zerknąłem do kilku dobrze mi znanych fragmentów polskich tekstów w niemieckich przekładach, doceniani – po tych zerknięciach – jeszcze bardziej rozmaite uroki polszczyzny, jej poezję kolokwialną, która wbrew wszelkim przeszkodom przedostaje się do polszczyzny literackiej.
Polskie do stu piorunów – biorę to specjalnie nie z antologii – nie zabrzmi w niemczyźnie tak doskonale jak po polsku, choć jest do pomyślenia, że to swobodna kalka z niemczyzny lub z innego języka.
Nie chcę powiedzieć, że geniusz polszczyzny tkwi w przekleństwach lub w wulgaryzmach, mogę powiedzieć, że w tej sferze języka demonstruje się wyraziście jego najgłębsza natura, jego głębinowa wolność, której nic i nigdy nie zdołało okiełznać.
Dlatego polszczyźnie nie grozi żadna znacząca zdrada, zdradzą ją ci, którzy nie wiedzą, co zdradzają, Bóg z nimi.
Dziękuję, pozdrawiam –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy