Środek Świata w Skierniewicach, Konteksty 1/2016

copyright © „Konteksty” & Marta Zelwan

 

ŚRODEK ŚWIATA W SKIERNIEWICACH

Środek świata to miejsce, od którego rozchodzą się i w którym zbiegają się wszystkie drogi, miejsce początku, miejsce nieporuszone; miejsce, które znajduje się wszędzie, wcześniejsze niż wszystkie inne i pamiętające wszystkie inne. W Oniriadzie Henryka Berezy, w jego snach, szukam tego miejsca w okolicy Skierniewic. Tam stopniowo odkrywa się ten środek, otwiera się wejście.

W Lesie Pamięckim, „w jego części wysokopiennej” jest jeszcze jak w poczekalni, ale bardzo prędko dowiadujemy się, że „zwierzyniec zwiększył podwójnie swój obszar”, pod nim jest schron, prawdopodobnie ten z czasów wojny, schron grozi „korzeniom brzóz i krzaków leśnych”, stamtąd wydostaje się to, co od pierwszego snu nazywane jest rozpaczą, a nawet „bezgraniczną rozpaczą”. Kto chce odejść stąd na zawsze, temu nigdy się nie uda.

Obaj odchodzący w kierunku szosy Mszczonowskiej, Henryk i Marek Hłasko, obserwują zjawisko astronomiczne na niebie, może znak, „twarz Marka dramatyczna”, niebawem też „na granicy pól Pamiętnej, Samic i Kamiona” zza drzew widać pogrzeb. Są dalsze sny mające „zamiary duchowe”, jedne prowadzą przez kościoły, w innych pojawiają się wilki, które tulą w objęciach, w okolicy mającej „moc przywracania sił” pojawia się nadzieja, że „wszystko będzie dobrze”. W dolinie Rawki rosną dęby, wyrastają góry, znana jest tu „opowieść o szczęściu”, gościem jest Saint-John Perse, ale też poeci zjawiający się na nocleg. Ulice skierniewickie są niekiedy czarnymi rzekami, z kiosku przy Miedniewickiej wychyla się kioskarz pełen serdeczności, zaprasza do środka.

W Zwierzyńcu, wśród brzóz, pojawiają się „różne grzyby”, grzyby te należy pokazywać różnym ludziom, koło Zwierzyńca jest wielkie „pole-świat”, na którym zbudowana zostanie piramida większa od piramidy Cheopsa, własność lokalnej zbiorowości. Jej sens będzie wyrażał się w tym, że „coś jest niczym”.

Gdy pewnego razu do miejscowości Byszewy papież przyjeżdża na narty, sen wyjaśnia, że „ta nazwa w języku prasłowiańskim ma znaczyć „bądźcie wy””. Są. Jarosław Iwaszkiewicz lubił dwór w Byszewach, niedaleko odbywa się „filozofowanie o sztuce i głębokich strukturach życia”, a gdy patrzy się „na okolicę podskierniewicką jak na makietę, widzi się teatry”. Przy gruszach pod domostwem Wenusów też teatry, ale nieciekawe dla ludzi zajmujących się polityką.

Mówi się też o innych „tajemnicach życia”, o wieczorze poezji na Kremlu, o kobiecie, która pracuje u Stalina, i nic o nim nie wiedząc, nagle wszystko mu wygarnia; „Stalin jest wstrząśnięty”. Koło Zwierzyńca przechodzą tłumacze niemieccy, „dziwnie nie zauważani”, potem droga snów prowadzi przez cmentarz, Las Miejski, gdzie są żmije, rynek skierniewicki, na rogu rynku i ulicy Batorego jest obelisk, gdzie można położyć czerwone róże.

Przy liceum Prusa, gdzie prawdopodobnie schowane są zapiski Henryka, stoją generałowie, mówi się o umieraniu ludzi w Ameryce, umierają nawet w autobusach, w tej chwili dom przy Rynku 32 nie istnieje, ale jest odbudowywany, będą tu nowoczesne pawilony i biura, „prowadzi się fałszywą grę literacką”, dyplomatów radzieckich można spotkać na wschodnim brzegu Rawki i w tej sytuacji Zwierzyniec zaczyna niepokojąco maleć, musi zmieścić się w jednym tylko pokoju pałacowym, a ludzie mówią o trupach pogrzebanych na peryferiach Skierniewic, obliczają, jak długo mogą one użyźniać glebę, mówią, że użyźnianie jest potrzebne temu, co tam rośnie, co się tam wykarmi i trzeba dodać, że na pasztet dla człowieka „potrzeba dziesięciu zajęcy”. Dopiero po wielokrotnym śnieniu, które przenika ten wciąż zakrzywiający się czas, można wydostać się z tych niesamowitości i usłyszeć, że „ktoś napisał dzieło o krakowskiej ulicy Emaus”. Są tam słowa Jezusa: „myślałem o tobie, czekałem na ciebie”.

Matka mówi do Henryka: „twoja ważność ważniejsza, im mniejsza”.

„W gaju brzozowym” wciąż pełno grzybów, trujące identyczne z jadalnymi, w tym samym czasie snu, ale w „wariancie innego losu” trzeba tłumaczyć „w wielkiej rozmowie”, że nowa proza „to jest literatura ROZPACZY”, to literatura „TRAGICZNA”, trzeba iść wciąż dalej w stronę środka, w stronę Lasu Pamięckiego, dalej w sny, w Miedniewicach Klasztornych są „świątynie greckie” zbudowane na planie kwadratu.

Nagle przestrzeń Zwierzyńca odsłania się tak szara i pusta, że można się zastanawiać nad „istnieniem nieistnienia”, dom rodzinny staje się cmentarzem, ulicami Skierniewic idą procesje arystokratów do Lasów Radziwiłłowskich, „tajemniczych miejsc”, gdzie odbywają się wesela, pogrzeby, pożary, przygląda się temu i owemu Jan Kochanowski, chce wiedzieć, co się tu dzieje po czterystu latach.

W kościele skierniewickim trwa impreza młodych literatów, między drzewami przechodzą zakonnice, idąc ulicą Mazowiecką, wkracza się w „ruch dziejowy, proces historii”, jedni idą w kierunku wschodnim, inni zachodnim, „bieg dziejów będzie zależny od tych dwóch dążności”.

Na dworcach kolejowych trwają walki partyzanckie, znani ludzie próbują zamieszkać na skraju Lasu Miejskiego, chociaż to strefa „lęków i zagrożeń”. Dużo pustych przestrzeni, ale na podwórzu, przy dużej gruszy stoi cielak, który lubi się bawić. Bolimów zachwyca „prostotą, starością i pięknem”. Sprzed domu rodzinnego rozpościera się widok, o którym od razu wiadomo, że to właśnie ten „ukryty środek, centrum, miejsce najważniejsze”. Aby tam się dostać, „trzeba mieć pokorę”, są tam „dwie białe świątynie” o kształtach rotund:

„tam się istnieje w obecności starca i kobiety –
starzec jest mądry, kobieta jest dobra –
w tym miejscu część jest całością –
ma się świadomość istnienia całości –
wyszedłem z tego miejsca –
jestem jednocześnie w środku i na zewnątrz –”.

Obok kościoła, w głębokim wykopie odsłaniają się stare mury, zniszczono skierniewicki park, nie można znaleźć tomu Sposobu myślenia, może nie jest już potrzebny, do poczekalni dworcowej wlatuje „motyl cudownej piękności”, ktoś prowokacyjnie strzela w lesie, a pod drzewem od dziesiątków lat zakopany jest martwy człowiek w wojskowych butach, gdzie jest jego duch, nikt nie szuka już duchów u korzeni drzew, ale grusza na podwórzu dzieciństwa się odradza, wyrosło tam nawet całkiem nowe drzewo. To „miejsce kultu, może łaski”.

Wszędzie pełno dorodnych grzybów, stoją brzozy, nad wodą została waliza o złotym dnie, trzeba tam zawrócić, na dnie walizy znajdują się „grube złocone księgi”, raz idzie się z tym wszystkim na zachód, raz na wschód, „wschodnie peryferie Skierniewic” znajdują się „w pobliżu Maisons-Lafitte”, podobnie Kamion o wyglądzie takim jak we wrześniu 1939 roku, w okrągłym kościele papież odprawia „mszę dla dwóch osób”.

„Fragmenty przestrzeni dzieciństwa są jak kontynenty”, grzyby rosną tu nawet na polach, „do Przepaści można dojechać tramwajem”, koło Przepaści zginęli razem Marian i Gienek w kwietniu 1945 roku i zawsze panuje tam lęk.

Na ulicach Skierniewic prowadzących w stronę cmentarza leżą złote renety, został tam zabity pies i „niezwykła gęś”, w lesie wciąż Niemcy, trzeba ratować kogo się da, aby mogły przyjść na świat „nowe generacje ludzi”.

Zwierzyńca już prawie nie ma, Skierniewice z czasem zagarniają nawet Pałac Kultury, do windy tego pałacu wchodzi „święta krowa, bogini”, można tam też zobaczyć Boga „w postaci rogu byka”, w budynku telewizji znaleźć „preparat z węża”, może to lekarstwo, nie jest przecież tak, że wszystko, co ważne, zostało zagarnięte, w „świecie jak w lesie”, w jego ciemnej zieleni są wewnątrz drogi i ulice, tak naprawdę Las Pamięcki, Las Miejski mieszczą w sobie cały świat z budowlami, zabytkami, z domem rodzinnym i z kamienicą, w której „przebywał przez dziesięć minut Adam Mickiewicz”.

Z odległości kilometra widać już tylko resztki Zwierzyńca. Między brzozami „ktoś zamiast mnie zbiera grzyby”, mówi Henryk, okazuje się, że to ja, a trzeba mi tyle wyjaśnić, „warstwy, pokłady rzeczywistości”, całą tę przestrzeń, ja przecież nie znam tych miejsc, znam tylko Oniriadę, która wciąż się śni, trzeba mi pokazać „dom siostrzeńca Ryśka”, dom siostry, opowiedzieć o „koszyczku na grzyby”, ze Zwierzyńca zostało tylko kilka brzóz i trochę krzaków jałowca, po Henryku sny, myśli i nauka o czujących istotach, którymi jesteśmy.

Marta Zelwan

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content