copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
AUTOPSJA
W Zamęcie i w Topieli (moja lektura maszynopisów 1980) chce być Roman Turek takim pisarzem, którego nie można poklepywać po ramieniu z uznaniem dla jego samorodnych talentów pisarskich. Liczy się więc Turek w większym stopniu niż w innych swoich utworach z wymogami obowiązującej kultury literackiej, dba o kompozycję całości, wprowadza do narracji element ozdobności językowej, która, na szczęście, polega głównie na ozdobności składniowej typu oracyjnego, a więc na ozdobności języka mówionego, tylko mówionego nie na co dzień, lecz w okolicznościach szczególnych, trochę podniosłych, trochę uroczystych.
Pobrzmiewają w tym języku echa klasyków (zwłaszcza Sienkiewicza), nie zagłuszają one jednak oracyjności szerokiego społecznie zastosowania, gdy dba się o język, ale nie doprowadza się jednocześnie do językowej sztuczności. Język ozdobnej oracji zachowuje wszystkie społeczne, regionalne i indywidualne smaki, nie zrywa z mową powszednią, upiększa ją jedynie i wyraźnie uwzniośla.
Zwłaszcza w Zamęcie ta odświętność narracyjna ma pełne literackie usprawiedliwienie, opowiada się przecież o klęsce września 1939 roku, o tragedii narodowej, o doświadczeniach okrutnych i strasznych, choć narrator – sam Turek, uczestnik kampanii wrześniowej – nie rezygnuje z właściwego sobie humoru, z prześmiewczości, która w połączeniu z sytuacjami tragicznymi odsłania u Turka całą jego narracyjną potęgę.
Zamęt pokazuje nie to, jakim pisarzem Roman Turek jest, lecz to, jakim mógłby być, gdyby jego talent ujawnił się wcześniej, gdyby mógł zgodnie ze swoim charakterem naturalnie się kształtować.
Biadać nad tym, że jest, jak jest, nie ma żadnej potrzeby. Zamęt jest jedną z najlepszych, jakie znam, narracji o polskim wrześniu. Zamęt góruje nad większością uznanych powieści o wrześniu swoim autentyzmem wrześniowych doświadczeń żołnierza tragicznej kampanii i góruje nad wszystkimi relacjami pamiętnikarskimi tym, że jest to relacja pamiętnikarska pisarza o wielkim talencie narracyjnym.
Pamiętnikarska narracja pierwszoosobowa, prawie bez kamuflażu, bo nie Jest kamuflażem zmiana nazwiska Turek na przezwisko Tatar, daje u Turka rezultat najlepszy z realnie możliwych. Roman Turek opowiada o swojej wrześniowej żołnierce jak Jan Chryzostom Pasek, jest jego prawowitym potomkiem po trzech wiekach.
Jego opowieść o zagrzebywaniu się na kartoflanym polu w czasie bombardowania, jego bezsłowna podówczas modlitwa strachu i kpiarstwa, której w narracji po latach nadał kształt słowny, należy do najpiękniejszych rzeczy, jakie o przeżyciach Polaków we wrześniu napisano w języku polskim.
Modliłem się chyba tymi samymi słowami w dniu trzeciego września o godzinie trzeciej po południu, choć w mojej modlitwie nie było miejsca na autoironię, byłem przecież dzieckiem, nie miałem poza sobą doświadczeń trzech wojen, mój świat walił się tak całkowicie dopiero po raz pierwszy.
Kpiarstwo także u Turka musiało być w tej sytuacji w najgłębszym ukryciu, odnaleźć je w sobie może dopiero Turek pisarz, opowiadający po latach perypetie wrześniowej odysei z kompanią łączności, dla której zabrakło karabinów i naboi.
Zamętowi Topiel, czyli narracja o dziewięciu pierwszych miesiącach okupacji w Łańcucie, nie może dorównać. W Zacięcie narrator poprzestaje na autopsji sierżanta w kompanii łączności, w Topieli autopsja palacza z hrabiowskiej likierni wydaje mu się niewystarczająca do malowania doświadczeń całej społeczności Łańcuta w pierwszych miesiącach okupacji, jawny narrator przemienia się więc w ujawniającą się od czasu do czasu postać autora, który z palaczem utożsamia się nie bez dystansu.
Topiel bliższa jest niż Zamęt wcześniejszym książkom Romana Turka. Ze wspomnień i z wiedzy o dziejach społeczności Łańcuta w czasie okupacji buduje się w Topieli dobrą kompozycję narracyjnych gawęd, w których okupacyjną rzeczywistość pierwszych dziewięciu miesięcy ujmuje się w układ synchroniczny, wydobywając z niego akurat to, co gawędę pozwala dobrze skomponować. Ta potrzeba kompozycyjna zmusza niekiedy do narracyjnych wykroczeń poza czerwiec 1940 roku, i to nie zawsze w sposób świadomy.
Pamięć Turka przenosi niekiedy stany i sytuacje społeczne okresu późniejszego w okres początkowy okupacji (na przykład zasięg i siłę wojskowej konspiracji), nie ma to jednak większego znaczenia, ponieważ w Topielą nie chodzi o ścisłą faktografię, lecz o dzieło sztuki narracyjnej o faktograficznym podłożu.
W tym charakterze jest Topiel całością wartościową i atrakcyjną. Wspaniałości literackie Zamętu podwyższają nieco wartość Topieli, dlatego między innymi warto wydać te dwa utwory razem, choć przesadą może byłoby traktować jako dwa tomy jednej całości. Są to utwory różne, ich różnorodne powiązania umożliwiają publikację w jednym woluminie, taka łączna publikacja byłaby korzystna zwłaszcza dla Topieli, na tę korzystność warto postawić, nie ma jednak żadnej potrzeby likwidowania różnic między nimi.
W Zamęcie osiągnął Turek szczyty swoich pisarskich możliwości, w Topieli utrzymał się na tym poziomie, jaki zjednał mu tak wielu wielbicieli jego pisarstwa. Za ten stan rzeczy trzeba być mu głęboko wdzięcznym, jemu i pisarskiemu losowi, który mu szczęśliwie sprzyja.
O cudownych zrządzeniach tego losu nie sposób myśleć bez najgłębszego wzruszenia.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy