Azyl, czytane w maszynopisie, Twórczość 10/1981

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

AZYL

Powieść Jacka Haberka – Polowa­nie (moja lektura maszynopisu 1981) – nie pozwala na jednoznaczną odpowiedź, czym ona jest w sensie literacko-artystycznym. Całość utworu – w przeciwieństwie do jego partii początkowej, którą czytałem przed ro­kiem – rozstrzyga jednoznacznie kwestię praktyczną, czy jest to taki utwór, który zasługuje na publikację. Co do tego, że zasługuje, nie ma się wątpliwości.

Założenia i sensy Polowania nie są całkowicie jasne, można nawet po­wiedzieć, że są enigmatyczne i intrygujące, enigmatyczność właśnie należy do jego założeń najbardziej rzucają­cych się w oczy. Jeśli uznaje się prawo do enigmatycznego pisania, a powinno się je uznawać, ponieważ pisaniem łopatologicznym brzydzą się także ci, którzy je bez przerwy postulują, łatwo zorientować się, że w Polowaniu korzysta z tego prawa ktoś, kto nie chwyta za pióro przy­padkowo, kto nie zaniedbał wszela­kich przygotowań wewnętrznych, kto ze sztuką pisania jest – jak na de­biutanta – wielostronnie obeznany.

Narracja w Polowaniu przynosi jeden z polskich wariantów zdania typu faulknerowskiego. Typ zdania faulknerowskiego zaczął się pojawiać w prozie polskiej od końca lat pięćdziesiątych, fachowiec mógłby wyliczyć kilkadziesiąt – najrozmaitszego znaczenia i najrozmaitszego zastoso­wania – jego wariantów, w wariancie Jacka Haberka wolno widzieć do­kładnie przeciwieństwo tego, czym zdanie typu faulknerowskiego stało się w pisarstwie Józefa Łozińskiego. Zdaniu po faulknerowsku nieujawnio­nemu (Łoziński) przeciwstawia autor Polowania zdanie doskonale układne i tak kulturalne, że nie raziłoby ono wyczulonego na kułturalność ucha tego z polskich autorów, który rzuca klątwy na wszystko, co się nie przy­mierza do sztucznej ozdobności zda­nia, jakie od lat uznał za miarę tego, co w prozie polskiej może mieć. war­tość.

Układność i – chciałoby się powiedzieć – salonowość zdania w Polowaniu wynika z zasadniczej przeciwstawności – w porównaniu z Łozińskim – stosunku do kultury. Łoziński kulturę ustawicznie demaskuje, człowiek Łozińskiego ze wszystkim, co w nim istotne i prawdziwe, nie może się utożsamić z jakimkolwiek standardem kulturalnym, człowiek Jacka Haberka znajduje jeśli nie bezpieczny, to w każdym razie maksymalnie wygodny azyl w wysokim stosunkowo, chyba nawet snobistycznym, standardzie kulturalności.

Ze standardu tego chcą korzystać i korzystają wszyscy w Polowaniu, jeśli nie liczyć dwóch przybyszów z zapadłej wsi, którzy do rzeczy­wistości przedstawionej Polowania trafiają incydentalnie i pełnią po­wieściową funkcję zjaw z innego świata, którego istnienie jest o tyle realne, że przybył z niego także zbuntowany przestępca, cel „nagonki” i „zdobycz polowania”. Inny świat stanowi zewnętrzne zagrożenie azylu, istnieją jeszcze jego niewygody wew­nętrzne, z nimi można sobie jednak poradzić, azyl świata kultury może być przestronny, realnie lub poprzez wyobraźnią można go rozszerzyć na całą ludzką czasoprzestrzeń kulturalną.

Do czegoś takiego pretenduje zwła­szcza Julian, intelektualista i funkcjo­nariusz jakiejś tajnej służby w jednej osobie, niewątpliwie postać centralna i dla rzeczywistości przedstawionej Polowania znamienna, choć mniej wewnętrznie autentyczna niż jego brat Eryk (mecenas) i szwagierka Maria (plastyczka).

Postać Juliana kształtuje autor według różnorodnych inspiracji lite­rackich (między innymi Manna) i filmowych (zachodnie filmy policyjne), rola intelektualisty jest dla Juliana rolą nieco na wyrost, zmusza go to do mimowolnego wewnętrznego hochsztaplerstwa, które sprawia, że ma on poczucie pełnego wtajemniczenia w najbardziej wyszukane subtelności kultury.

Wewnętrzne pozy Juliana mogą mieć najrozmaitsze przyczyny, nie ma powieściowej konieczności, żeby zo­stały one nazwane, kultura pojęta jako azyl prowadzi zawsze do wyznaczenia i uznania sfery tabu. Formuła „ubi leones” przybiera tysiączne kształty, ale korzysta się z niej zawsze, gdy chce się ocalić azyl lub chociażby pozór azylu.

W Polewaniu formuła „ubi leones”, nie przywołana zresztą w sposób bez­pośredni, wyznacza bezwzględne granice rzeczywistości przedstawionej. Oryginalne zdanie Faulknerowskie nie zna takich granic, w niezliczonych wariantach zdania typu faulknerowskiego wprowadza się najczęściej ścisłe ograniczenia, dlatego faulkneryści całego świata tak mało mają cokolwiek wspólnego z Faulknerem.

Ograniczenia, jakie stosuje autor Polowania, są rygorystyczne. Cha­rakterystycznego dowodu dostarcza postać Eryka. Wszystko, czym on żyje wewnętrznie, jest techniką zachowań powszednich według standardu kulturalności, w którym nie mieści się nic z tego, czego on rzeczywiście doś­wiadcza. Bezwiednie praktykowana formuła „ubi leones” unicestwia, w nim tragedię egzystencjalną, drastycz­ne konflikty etyczne, nieszczęście losowe. Tego jakby w ogóle nie było, pośród precyzyjnie wystudiowanych zachowań powszednich gubi się zdra­da ludzkiego zaufania, takie określe­nie nie ma zresztą prawa paść i nie pada, odbyła się jedynie rozmowa telefoniczna o charakterze pół towa­rzyskim, pół służbowym, nie popełnia się także zdrady małżeńskiej, lecz spędza wieczór i noc w towarzystwie zaproszonej kobiety, którą się ma do dyspozycji.

Azyl kultury oznacza w Polowaniu azyl bezpiecznego języka. W narracji (w monologach wewnętrznych postaci) bezpieczny język jest tak wszech­władny, że wydaje się czasem, że Polowanie ma być powieścią salonowo-sentymentakią. Tylko w tytule utworu i w tytułach wewnętrznych padają słowa z innego świata. Słowa „polowanie”, „nagonka” brzmią ostro i zastanawiają. Nie potrafię powie­dzieć, czym ta powieść jest w sensie artystycznym, jedno jest pewne, że jest to powieść do zastanowienia. Jak na debiut, to sporo.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content