copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
BEZCEREMONIALNOŚĆ
Powieść Cienie Michała Markowskiego (moja lektura maszynopisu 1981) jest utworem poza wszelkimi rygorami powieściowości. W przeciwieństwie do innych utworów zrywających z konwencjami narracyjnymi ma to być utwór łatwy, czyli popularny. Rzeczywiście, Cienie czyta się jak komiks. Jest to zresztą narracyjny komiks w czystej postaci.
Żmudne pisanie powieści lub opowiadania – powiedzmy, w stylu Janusza Głowackiego –przekłada się na narrację pełną gwałtownych skrótów, spiętrzeń, błyskawicznego tempa. Na świat patrzy się tu jak w pijanym widzie, widzenie to jest ostre, bezwzględne, rozbrajające bezceremonialnością. W bezceremonialnej literacko narracji mieści się niesłychanie wiele rzeczy: romans, satyra, całe studia nad obyczajowością dzisiejszą.
Ktoś taki jak ja musi przezwyciężyć wiele przyzwyczajeń lekturowych, żeby rozsmakować się w nieustannych zaskoczeniach jakie wynikają tu z nieprzewidzianych koegzystencji słów, zdań, poszczególnych fragmentów narracji.
Taką narrację przyjmie bez oporów tylko ktoś taki, kto ma wrażliwość literacką całkowicie świeżą. Ktoś z kolei taki, kto możliwości odejścia od konwencjonalnej beletrystyki nie jest w stanie uznać, odmówić Cieniom wszelkiej wartości, uznaje za wygłup, za czysto literackie barbarzyństwo. Nie będzie miał absolutnie racji, ale bez trudu znajdzie argumenty dla siebie: w Cieniach nie celebruje się literackiego rytuału, rytuał taki, mówiąc mało dosadnie, ma się w nosie.
Cienie mają być i są wyrazem literackiej bezceremonialności, ceremonialność – okazuje się – wcale nie jest konieczna, żeby zapis narracyjny był pełen treści.
Narracja w Cieniach najbliższa jest narracjom Himilsbacha wobec Cieni jednak Himilsbach mógłby być uznany za jakiegoś klasyka literatury, za Bolesława Prusa na przykład.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy