Bezimienność, czytane w maszynopisie, Twórczość 8/1990

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

BEZIMIENNOŚĆ

Wyzwanie (moja lektura maszynopisu 1989 i pierwodruku w „Twórczości” 1990) przywołuje różne konteksty literackie, najbliższy mogłyby stanowić Mistrz i Małgorzata Michała Bułhakowa, Raport Piłata Janusza Głowackiego i Pantokrator Józefa Łozińskiego.

Ważniejszy niż wszystkie konteksty cudze jest kontekst własnych utworów Andrzeja Łuczeńczyka.

Andrzej Łuczeńczyk jest pisarzem prawie całkowicie niezależnym od jakichkolwiek wpływów czy powiązań czysto literackich, jest ponadto prawie od samych początków twórczych kreatorem i dysponentem własnego artystycznego stylu.

Kojarzenie jego pisarstwa z cudzym pisar­stwem nie prowadzi do rozwiązania mnożą­cych się zagadek jego twórczości i niczego w niej nie wyjaśnia.

W Wyzwaniu są odniesienia – czasem jednowyrazowe lub półzdaniowe, jednowyrazowa elipsa to stylistyczna specjalność Łuczeń­czyka – do większości utworów od opo­wiadań Przez puste ulice do Córeczki („Twór­czość” 1986 nr 10) i Powrotu („Twórczość” 1988 nr 11), szczególne związki mogłyby łączyć Wyzwanie ze Źródłem, najważniejsze jednak jest głębokie i na powierzchni jakby niewido­czne powiązanie Wyzwania z Gwiezdnym księ­ciem.

Skojarzenie tych dwóch utworów rzuca światło na każdy z nich oddzielnie, na oby­dwa razem i na całą twórczość Andrzeja Łuczeńczyka, ujawniając zarazem naocznie podstawowe źródło kultury duchowej i – nawet – artystycznej u tego autora.

Takim źródłem podstawowym i w pewnym sensie nawet jedynym jest u niego Pierwsza Księga.

Samo pomyślenie istotnej więzi miedzy Wyzwaniem i Gwiezdnym księciem unaocznia ze szczególną wyrazistością przeciwstawność obydwu utworów, jest to przede wszystkim przeciwstawność tego, co uosabiają ich głów­ne postacie.

Te postacie – tyleż ludzkie co boskie – uosabiają dwa Prawa, dwie Zasady, dwa pojęcia Sprawiedliwości, dwie idee Boga lub boskości w człowieku.

Jeśli się widzi tę przeciwstawność, musi się znać jednocześnie jej źródło. Jest to przeciwstawność Nowego Testamentu do Starego, czyli przeciwstawność Ewangelii do Biblii, przeciwstawność Syna do Ojca, słowem, prze­ciwstawność wszystkiego, co wywodząc się jedno z drugiego musi przestać być z tym, z czego się wywodzi, tożsame.

Napisawszy, co napisałem, odpowiedziałem sam sobie na stawiane sobie po wielekroć pytanie bez odpowiedzi, kim jest książę z Gwiezdnego księcia.

Pytania, kim jest główna postać Wyzwania, stawiać nie ma potrzeby.

Nie wymieniwszy imienia tej postaci, nie powtórzywszy go za źródłem i pierwowzorem – w tym także wyraża się stosunek Andrzeja Łuczeńczyka do słowa, z tego stosunku wywodzi się jego styl, styl pełno wartości słowa – ani razu w całej narracji, tym razem rezyg­nuje się z zachowania tajemnicy i na samym początku utworu ujawnia się, o kogo chodzi.

O Wyzwaniu należałoby w ogóle nie pisać, w liście do autora (18 maja 1989) nie napisa­łem – po pierwszej lekturze – o Wyzwaniu ani jednego słowa, na próbującego o tym utworze pisać, spada jednak powinność, którą wobec pierwowzoru osoby spełnił Jan Chrzci­ciel. Przyjmuję ją i daję bohaterowi Wyzwania imię Bezimienny.

Przekraczając granicę, której Andrzej Łuczeńczyk nie pozwoliłby sobie przekroczyć, dopowiadam, że ma ono znaczyć prawie to samo co Baranek Boży, czyli poetyckie imię ofiary całopalnej.

Imię Bezimienny wymija to imię Syna, które nie miało zostać powtórzone, wskazując jednocześnie na niezbywalne piętno wszyst­kich powtórzeń, od których nie jest wolna także nieskończoność powtórzeń ofiary cało­palenia. Powtórzenie nie potrzebuje imienia, ono skazuje na bezimienność.

Atrybut bezimienności, czyli zarazem pow­szechności jest dla ofiary równie istotny jak atrybut niewinności i bezbronności.

One trzy – niewinność, bezbronność i bezimienność – ustanawiają status ofiary doskonałej, czyli ewangeliczną potencjalność boskości w człowieku.

Bóg wcielony w księcia – choć zabija, żeby wyzwolić sprzeciw wobec zabijania – po­mnaża zło i sam sobie musi wymierzyć spra­wiedliwość. Bóg wcielony w ofiarę doskonałą ocala dobro, pozbawiając zabijanie jakiego­kolwiek usprawiedliwienia.

Bóg w księciu nie znajduje, jeśli nie liczyć konia, nikogo, komu można by po sprawiedliwości przyznać prawo do życia. Bóg w ofie­rze jest niepodległy złu, pomnaża życie i ocalając jego sens zbawia innych.

On – ofiara całopalenia, Baranek Boży, błysk światła w ciemnościach świata – już przez to samo, że jest możliwy, że zdarza się wciąż w farsie i grotesce dziejów, że błyska pośród ciemności od dnia stworzenia po dzień ostatni, stanowi tytułowe wyzwanie wobec wszystkich mocodawców wszystkich history­cznych fars i grotesek.

Żywioł farsy i groteski nie ma do pisarstwa Andrzeja Łuczeńczyka łatwego dostępu i rzadko się w nim pojawia, w takim jak w Wyzwaniu sprężeniu czy koncentracie nie wy­stąpił u niego nigdy. W narracji Wyzwania żywioł ten zawładnął całością dziejów od dnia stworzenia po dzień ostatni (a taką czasoprze­strzeń wyznacza się w narracji bardzo precy­zyjnie). Nie utożsamiając nigdy jednych osób boskich lub ludzkich z drugimi, autor Wyz­wania nie waha się przed utożsamieniem całego dziejowego kalendarium.

W porównaniu z elementarną szlachetnoś­cią podstawowej u Andrzeja Łuczeńczyka materii narracyjnej materia narracji farsowo-groteskowej jest jakby artystycznie trochę pośledniejsza, dzięki temu jednak pojawia się w narracji Wyzwania zróżnicowanie gatunków słowa, które zwykle bywa u tego autora jednorodne.

Narracyjna reżyseria hierarchiami słowa ułatwi może kontakt z pisarstwem Andrzeja Łuczeńczyka tym wszystkim, którzy nie zdołali się jeszcze dowiedzieć, jaki to pisarz przytrafił się nam w czasie literackim tak źle rozpoznanym.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content