copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
COKOLWIEK
Dziennik błazna Henryka Janickiego (moja lektura maszynopisu 1987) jest artykulacją – nie użyłbym tego słowa, używa go narrator utworu, pisze: „Graj skrzypku, graj, wyartykułuj cały swój smutek”, „ciągle artykułuję niepokój, zawsze ten sam niepokój” – świadomości tragicznej, która postać kanoniczną dla czasów nowożytnych przybrała w pisarstwie Pascala, dostępując szczególnie szerokiego upowszechnienia w literaturze dwudziestowiecznej, zwłaszcza zaś tej, którą kształtował egzystencjalizm.
Pascala i pisarzy światowej fali egzystencjalistycznej lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych narracja Dziennika błazna jawnie lub w sposób ukryty – może nawet czasem nieświadomy – przywołuje raz po raz, narrator Dziennika błaznami bardzo późnym płodem myśli egzystencjalistycznej, utożsamia się z nią jednak całkowicie, powtarza w sposobie życia pokazowe niegdyś gesty jej wyznawców, doświadcza wewnętrznie jej prawdy, w jednym doznając absolutnego zawodu, we własnym działaniu twórczym: „Godzinami układam jedno «sensowne» zdanie, aby nazajutrz wiedzieć, że jest płaskie, śmieszne, nijakie”.
W krytyce Dziennika błazna nie można zajść dalej, niż zaszedł autor, kompromitując narratora w tytule utworu, każąc mu masochistycznie stwierdzać, co powyżej lub poniżej: „Pusta kartka papieru, chcę pisać i nie mogę”, „Miałem już nie myśleć i nie pisać, lecz gdy tego nie robię zżera mnie strach”, „No cóż, brak talentu czyni mnie bezradnym…”.
Kim jest w istocie narrator Dziennika błazna, tego autor nie ukrywa, trzeba tu jedynie z całą dobitnością dopowiedzieć, że ma on pełne literackie prawo być tym, kim jest. Będąc, kim jest, ma on większe niż ktokolwiek prawo do świadomości tragicznej.
Swoje szczególne i niejako dodatkowe upośledzenie narrator utworu utożsamia z powszechnym upośledzeniem człowieka, które najdoskonalej i najzwięźlej opisał Blaise Pascal w przywoływanych w narracji (motto i właściwy tekst) zdaniach o człowieku, „chlubie i zakale wszechświata”.
Dla nosiciela świadomości tragicznej wspólnota w cierpieniu jest ostatnią i jedynie niezawodną ludzką wspólnotą, narrator Dziennika błazna myśli więc podłym względem wcale nie po błazeńsku i nic to, że prawda Pascala przesłoni prawdę o jego szczególnym upośledzeniu, o którym nie chce nic wiedzieć.
Tragedia często na tym właśnie polega, że jej przyczyna jest tajemna tylko dla tego, kto padnie jej ofiarą, wszyscy inni wiedzą natomiast, co wiedzieć można.
Wszystkim, którzy żyją, przelatuje codziennie lub przelecieć może przez głowę i coś takiego, co zapisuje narrator Dziennika błazna: „Stadne, parszywe życie, psiakrew! Kretyństwo, kretyństwo!”, nikt jednak tego właśnie na piśmie nie utrwala, zapisując co innego, słowa listu do kogoś, kogo już się nie zobaczy i nie chce się zobaczyć, słowa o pogodzie, która jutro będzie inna, słowa powieści o księciu, który zniszczy królestwo i nie znajdzie jednego sprawiedliwego, słowa opinii o jednym z pięciu tysięcy maszynopisów, które się przeczytało i zaopiniowało, nigdy nie zapominając, że czytając i pisząc o czymkolwiek, czyta się i pisze o wszystkim, o tym wszystkim, o czym nawet napisanie trzech Pascalowskich zdań, jeśli miałoby się obejść bez metonimii, wydaje się bardziej cudem niż szansą dla kogokolwiek, kto musi pisać, ponieważ, gdy nie pisze, zżera go strach.
Utrafić słowem we wszystko można tylko wtedy, jeśli się nim bez błędu utrafi w cokolwiek, niektórym z nas udaje się bowiem przejść drogę od czegokolwiek do wszystkiego, drogę od wszystkiego do czegokolwiek znał tylko jeden z nas, jeśli prawdą jest, co mówił o sobie do innych.
Narrator Dziennika błazna mierząc we wszystko mierzy w niemożliwość, czyli sam skazuje się na nieszczęście, którego doświadcza, odnajdując się wśród zdań „płaskich, śmiesznych, nijakich”.
Udowodnić, że one w tym przypadku powinny być inne, ja nie potrafię. Muszę więc zgodzić się, że autor napisał to, co chciał napisać. Może nawet wyszło mu to sugestywniej niż zamierzał.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy