Demoniczność, czytane w maszynopisie, Twórczość 6/1978

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

DEMONICZNOŚĆ

Utwór Zygzakiem po prostej (moja lektura 1978) nie jest dalszym ciągiem Spraw rodzinnych (patrz „Twórczość” 1977, nr 8), chociaż, jeśli uwzględnić niewątpliwą tożsamość postaci narra­tora we wszystkich trzech utworach Fiali (także w utworze Jeden myśliwy, jeden tygrys), powiązania między nimi są bardzo ścisłe, opowiada się w nich jedną najzwyczajniejszą biografię, któ­ra, olbrzymiejąc w narracji, nabiera cech – wydaje się – niewyczerpalności i poprzez nią prawie niewiarygodności.

Jakby protokolarna narracja Fiali ujawnia, że we wszystkim, z czym czło­wiek się styka, kryje się nieskończona otchłań rzeczy (zwłaszcza działań, za­biegów, czynności), o których można snuć nieskończoną opowieść, ta wyzy­wająca w swojej protokolarnej rzeczo­wości nieskończona opowieść nie staje się ani przez chwilę nudna, gdy bowiem przestaje śmieszyć (efekt śmieszności jest zamierzony, ale śmiać się lub uśmiechać nie można bez końca), zaczyna niepokoić (w sensie literacko po­zytywnym) swoim ogromem i tym, że materia takiej nieskończonej opowieści jest własnością każdego, kto żyje, choć­by żył tak, że z tego życia nie dałoby się sklecić pięciu zdań interesującego życiorysu.

Narrator Fiali ze swoim darem snu­cia nieskończonej opowieści o czymkol­wiek, czego doświadczył, jest bardziej demoniczny niż monstrum ludzkie z opowiadania Steinbecka, które ma dar powtórzenia wszystkiego, co usły­szy. Oderwawszy się od opowieści o doświadczeniach głowy rodziny i radcy prawnego na ćwierćetatach w la­tach 1973-1975 (Sprawy rodzinne), nar­rator ten pogrąża się w otchłani wspo­mnień z okresu, gdy po roku 1969 za­biegał w rodzinnym mieście o karierą chałturszczyka w muzyce rozrywkowej, powstaje z tego ironiczna epopeja z dziejów społecznego obłędu, którego wynikiem jest organizacja muzyczno-wokalnej działalności rozrywkowej, na Odyseję chałturszczyka nakłada się Odyseja przymusowego ucznia muzyki w dzieciństwie, przypadkowego studenta prawa (do roku 1963), wszystko to pointują reptularzowe – jak w Spra­wach rodzinnych – relacje z wyjazdów do Szklarskiej Poręby i nad morze w roku 1976, gdy dochodzi do rzeczywi­stych lub wewnętrznych konfrontacji z ludźmi z przeszłości.

Tytuł utworu odnosi się – należy są­dzić – do meandrów chronologicznych narracji, prosta oznacza tu chyba upo­rządkowaną kolej życia narratora, me­andry chronologiczne są w tej narracji chyba konieczne, narrator chce się za­nurzyć w różnych swoich rzeczywistościach biograficznych, ale nie chce się w nich pogrążyć, niewyczerpalność narracyjna powszedniości życia, którą narrator zapamiętał, skazywałaby go na jakiś gigantyczny cykl powieściowy, prawdopodobnie blisko dwudziesto­krotnie większy niż Sprawy rodzinne, w których zmieściły się tylko dwa la­ta biografii.

Odnosi się wrażenie, że dla narrato­ra Fiali niewyczerpalna narracyjnie byłaby zarejestrowana przez zmysły rzeczywistości jednego dnia. To właś­nie sprawia, że w rzeczowej i w tej rzeczowości monotonnej narracji Fiali wyczuwa się coś prawie demoniczne­go, co w połączeniu z wszechobecną ironią współtworzy osobliwy smak je­go prozy.

Narrator Fiali jako osobowość jest funkcją nieskończoności powszednich działań, których kresem może być tyl­ko śmierć. Tak samo zresztą wygląda sprawa z wszystkim innymi postacia­mi w jego utworach. Śmierć ustana­wia skończoność nieskończoności, dlatego jest tak ważna, choć rejestruje się ją w tym samym protokolarnym stylu, i to – w przeciwieństwie do re­jestru działań ludzkich – niezwykle skrótowo.

Narracyjna rejestracja śmierci jest jednak w swoisty sposób wyodrębniona. Narrator, który o swoich uczu­ciach potrafi mówić tylko poprzez za­pis wykonywanych czynności, dla śmierci robi wyjątek. Śmierć daje o so­bie u Fiali znać w innym języku niż język czynności, ją można przeczuć i wyśnić, przez nią uzyskuje się styk ze światem, w którym perpetuum mo­bile powszednich działań nie ma żad­nego zastosowania.

Śmierć wuja Tadeusza, poety adwo­kackich działań dla ciągle napełnia­nych i ciągle opróżnianych słoików ze złotem, jest jedną z najdramatyczniejszych śmierci opisanych w literaturze, choć opowiada się o niej tak samo iro­nicznie, jak o jego szaleńczym – mi­mo społecznej typowości – życiu.

Uchodzi niemal za pewnik literacki przekonanie, że dla opisowości (wszel­kiego typu) nie ma dziś w prozie żad­nego miejsca. Proza Fiali jest opisowa jak powieści niektórych osiemnastowiecznych pisarzy angielskich, prawdę mówiąc nie ma w niej nic poza czy­stym opisem zachowań społecznych lu­dzi w określonych historycznie ukła­dach rzeczywistości społecznej, nie ubarwia się tych opisów niczym, ko­mentuje się je z rzadka i nader skromnie, a są to opisy, których prawda i li­teracka sugestywność biją w oczy.

Pseudopewnikowi literackiemu za­przeczył już wcześniej Jarosław Iwaszkiewicz w takich dziełach, jak Pe­tersburg, Ogrody, Podróże do Wioch, na innym gruncie zaprzecza mu Wolfgang Georg Fischer w swoim cyklu po­wieściowym, proza Fiali – przy wszy­stkich swoich osobliwościach – nie jest odosobniona w swoich głównych zało­żeniach. Na temat kształtu literatury nie da się chyba sformułować żadnego pewnika, któremu nie dałoby się zaprzeczyć.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content