copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
DRŻENIE
W utworach zbioru Zbrodnie kobiet (1984) opowiada Krystyna Sakowicz światy wewnętrzne z całą ich płynnością i niedefinitywnością, ale są to światy w karbach lub ramach świata zewnętrznego, narzuca on granice wewnętrzności, panuje nad nią i ją zniewala, podsuwając jej swoje znaczenia o cechach znaczeń nadrzędnych.
W mikropowieści Sceny miłosne, sceny miłosne (moja lektura maszynopisu 1984) świat Wewnętrzny wyzwolił się spod ontologicznej supremacji świata zewnętrznego, istnieje on jako niewyczerpane źródło wewnętrznego cierpienia, nie ma jednak niezależnego kształtu, jego kształt stał się całkowicie płynny, tworzą go w ciągłym ruchu wrażliwość, wyobraźnia i świadomość kogoś, kogo poraziła treść dwóch słów „wojna atomowa”, które nabrały dla niego mocy słowa „Stań się”.
Tym kimś jest kobieta (w sensie literackim narratora), są to jednak określenia nie właściwe, ponieważ pochodzą z zewnętrznego świata, który po słowach „wojna atomowa” stracił wszelką zrozumiałą mowę i poddał się mowie kruszyny istnienia poszczególnego, przemawiającego funkcjonowaniem swojej duchowej i cielesnej substancji.
Ta substancja reaguje na zewnętrzność, przetwarza swoje reakcje w wyobraźni jawy i snu i rejestruje w narracji, która jest głosem lęku, rysunku lub malunkiem wewnętrznego widzenia, zapisem nagiej wrażliwości.
Słowa tej narracji są słowami w drżeniu, zdania osiągają zaledwie stan chwiejnej równowagi, projekcje sytuacji i zdarzeń nakładają się jak we śnie i nie uzyskują żadnej stabilności, postacie, które korzystają z prawa do swobodnych przemian i utożsamień, występują w rolach prawzorów osobowych Matki (bezpieczeństwo, władza, wiedza praktycznie użyteczna), Mężczyzny (siła, ocalenie, zagrożenie, partner miłosny), Sióstr (wspólniczki, sobowtóry), Dziecka.
Zapis nagiej wrażliwości w utworze Krystyny Sakowicz korzysta z wielu swobód, jakie przyznaje nowa proza, należy więc do jej kręgu, nie ma jednak wy raźnie j szych związków z żadną z jej imiennych postaci, jest można powiedzieć samoswoja i oryginalna.
Dobre ucho usłyszy w tej prozie daleki pogłos prozy Schulza przy pełnym wyzwoleniu słowa z rynsztunku Schulzowskiej frazy, dobre oko dostrzeże w tych rysunkach wewnętrznych widzeń pewne pokrewieństwo z rysunkami widzenia wewnętrznego w niektórych partiach Karamoro Drzeżdżona i jego Misterium, te skojarzenia nasuwa sama nadrzędność zdolności widzenia nad innymi zdolnościami u tych pisarzy, Krystyna Sakowicz, widzi jednak inaczej i co innego, przedmiot tego widzenia nie jest materią, lecz energią (fizyczną i psychiczną), podmiot tego widzenia (narratorka) nawet siebie widzi jako ruch, pulsowanie, przypływy i odpływy czegoś, czego substancjalność jest bardziej sprawą umowy lub metafory niż doznawalnej prawdy.
U Schulza i Drzeżdżona przedmioty widzenia (czy to wewnętrznego, czy zewnętrznego) są zmaterializowane lub materializują się, u Krystyny Sakowicz zdematerializowały się lub dematerializują.
Nie trzeba tego wiązać z powieściowym stanem „wojny atomowej” (to przecież też metafora), lecz z nową filozofią struktury materii i życia.
Pod tym względem istnieje pewne podobieństwo prozy Krystyny Sakowicz do prozy Donata Kirscha, u obojga autorów daje o sobie znać inne niż filologiczne wykształcenie ogólne. Różnica między nimi polega na tym, że nowa (w sensie fizykalnym) substancja świata powstaje u Kirscha bardziej za sprawą słyszenia, u Krystyny Sakowicz bardziej za sprawą widzenia.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy