copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
FANTASTYKA WEWNĘTRZNA
Przy czytaniu tego utworu – powieść Cigi de Montbazon Anatola Ulmana (moja lektura 1978) – trudno uwierzyć, że pisze to ktoś zupełnie nieznany. W narracji razi trochę ciężki, polonistyczny styl (czasami), świadczy to albo o pewnej niewprawności narracyjnej, albo – przeciwnie – o doświadczeniu w pisarstwie dyskursywnym, mylące i niepotrzebne jest tu także autorskie słowo wstępne, poza tym jest to utwór prawie świetny i w ogóle niezwykły.
W powieści Anatola Ulmana konwencję narracyjną, którą czysto umownie i tylko dla wstępnej orientacji można skojarzyć ze Stu latami samotności, zastosowano w opowieści o motywach znanych literacko z ujęć wyłącznie tradycyjnych. Hasła „dzieciństwo”, „dojrzewanie”, „okupacja”, „przedmieście”, ,,dom”, „ogród”, charakterystyczność wewnętrzna i zewnętrzna wyznaczają znaną sferę oczekiwań literackich, którym autor tej powieści we wszystkim zaprzecza.
Nic z tego, do czego przyzwyczaili nas starsi i młodsi pisarze, nic z naturalizmu, nic z weryzmu czy z autentyzmu społecznego, weryzm czy autentyzm stanowią w powieści ukrytą sferę odniesień, jawnie opowiada się baśń filozoficzną, fantastyczną przypowieść o okrucieństwie praw życia, sentymentalizm wszelkich wizji dzieciństwa i dojrzewania zostaje przetransformowany w wizję groteskową, o ostrych konturach, wieloznaczną, ze schematów literatury okupacyjno-wojennej tworzy się parodystyczny schemat schematów, zamieniając dom i ogród dzieciństwa w antykanclerską (w narracji używa się zawsze określenia „żołnierze kanclerza”) „Czerwoną oberżę”, parodystyczny schemat powtarza się w utworze bez końca, ale zawsze funkcjonuje on na użytek coraz to nowych motywacji i znaczeń, w robieniu intelektualnego użytku z fabularnego schematu autor osiąga prawie mistrzostwo, dbając nieustannie o tragiczno-komiczne efekty narracyjne.
Powieść Cigi de Montbazon musi mieć i ma partie słabsze i mocniejsze, w całości jednak jest to „mocne uderzenie” intelektualne i estetyczne, to nie są literackie flaki z olejem, na które nas się bez przerwy skazuje, nabawiając wszelakiej literackiej niestrawności. Przeczytanie tej powieści jest przeżyciem. Bez takich przeżyć nie ma literatury, jest produkcja literacka.
Dla kogoś, kto zna powieść Cigi de Montbazon, utwory zbioru Obsesyjne opowiadania bez motywacji (moja lektura 1978) nie mogą stanowić zaskoczenia. Prowizoryczne skojarzenie poetyki powieści Ulmana z poetyką Stu lat samotności trzeba przy opowiadaniach zastąpić konstatacją oczywistych zależności pisarskich Ulmana od Borgesa jako autora Fikcji i Alefa. Zależności te polegają na przejęciu od Borgesa techniki narracyjnych sugestii intelektualnych, że istnieją tajemnicze powiązania zjawisk różnorodnych w rzeczywistości natury i kultury.
Poważne i niepoważne sugestie Borgesa współtworzą spójną – poważno-niepoważną – koncepcję ontologiczną, teren, na którym chce działać polski autor, jest o wiele węższy, w zasadzie jest to teren psychologii indywidualnej, stanowi on dla Anatola Ulmana królestwo czystej fantastyki.
Pod względem intelektualnym nie jest to żadne odkrycie, psychologia – także literacka – na tym jednak głównie od kilku wieków polega, że fantastykę swojej materii poznawczej lekceważy i ją bez skrupułów odrzuca. Nowość rożnych nurtów dzisiejszej literatury oznacza bardzo często powrót do prastarej tożsamości psychologii z fantastyką. Autor Cigi de Montbazon i Obsesyjnych opowiadań bez motywacji nie lęka się takiego powrotu, oznacza on bowiem odzyskanie zdolności przetwarzania wewnętrznych szaleństw człowieka w dobra kultury.
W utworzach wobec Borgesa tylko naśladowczych poprzestaje Ulman na poważnym, żartobliwym lub wręcz frywolnym sugerowaniu powiązań pomiędzy przejawami szaleństwa człowieka, których ślad jest do odnalezienia wśród osobliwości historii kultury. W tych utworach swoją samodzielność literacką manifestuje Ulman głównie poprzez wybór własnej – swobodnie kształtowanej – historyczno-kulturalnej dokumentacji. Dba się tu o to, żeby wystąpił w niej taki lub inny trop polski (Gwóźdź, Piorun Borecznikowskiego, Prelekcja, Romantyzm i wsiąkanie).
Rzeczywistą niezależność od Borgesa osiąga Ulman dopiero wtedy, gdy decyduje się na bezpośrednią prezentację wewnętrznych szaleństw człowieka. W tym, co istotne w jego pisarstwie, sam Borges jest pisarzem zdecydowanie antypsychologicznym i nie może być inaczej u kogoś, kto jako pisarz posługuje się wyłącznie intelektem. U Ulmana nie intelekt jest pisarską siłą, lecz wewnętrzne doświadczenie.
Jego pisarstwo mogłoby być całkiem inne, niż jest, gdyby pisać zaczął wcześniej, wtedy, gdy jeszcze nie istniał w nim żaden dystans do wewnętrznych doświadczeń. Byłoby to chyba pisarstwo takie jak wczesna twórczość Miodraga Bulatovicia, u którego dopiero później znalazło się miejsce na humor, frywolność i nieopanowaną zgrywę. Na pokrewieństwa z wczesną twórczością Bulatovicia wskazuje utwór Kwadratura czasu, w którym zachował się – mimo dystansu – ślad doświadczeń wewnętrznych okresu dojrzewania.
W Kwadraturze czasu późniejsze doświadczenia kulturalne pozwalają ujarzmić wewnętrzne szaleństwa młodości, ich pierwotny charakter pozostaje dla kogoś z wyobraźnią psychologiczną nadal wyczuwalny i czytelny. Zwłaszcza że prezentowane bardziej na gorąco wewnętrzne szaleństwa innych okresów życia w niczym im nie ustępują. Dystans czasu potrafi autor zastąpić dystansem intelektualnym, nie potrafi jednak ukryć, że wewnętrzne szaleństwo człowieka jest tym czymś głównym, co go pisarsko interesuje.
Pięnymi studiami wewnętrznych szaleństw są opowiadania Eudajmonia, Złośliwy portret donii Ayi Deliria, Figurki z Edo. Studiuje się tu takie całożyciowe urzeczenie mirażem szczęścia, że urzeczenie to narzuci nawet kształt śmierci (Eudajmonia), taką wewnętrzną udrękę wzajemnego współżycia, że udręka ta zamieni się w doskonałe narzędzie poznania przez wyobraźnię (Złośliwy portret) i taką starczą namiętność, że opór wobec niej byłby niemożliwy (Figurki z Edo).
Dystans intelektualny jest w tych studiach wewnętrznych szaleństw artystyczną koniecznością. Gdy wyraz intelektualnego dystansu staje się zawodny na przykład na skutek nadmiaru frywolności (Moment, w którym zwariowała księżna Łucja d’Assouvir, Żart szajcha, Aqua tofana), studia wewnętrznych szaleństw człowieka zbliżają się niebezpiecznie do granic psychologicznej trywialności. U kogoś, kto jest daleki od tego, żeby do treści wewnętrznych człowieka podchodzić ze szczególnym nabożeństwem, jest to niebezpieczeństwo realne.
Na szczęście, duszoznawcze demaskatorstwo Ulmana idzie w parze z dobrą orientacją, gdzie są kulturalne granice literackich swobód. Nieliczne zbliżenia do trywialności pojawiają się w utworach, w których nie bez powodów przywołuje się tradycje literackie o swobodach nieco zwiększonych. Anatol Ulman nie stroni od zabaw literackich, tego u nas zawsze za mało.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy