Finalność, czytane w maszynopisie, Twórczość 8/1988

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

FINALNOŚĆ

Moje przypuszczenie, że wyobraźnia Anatola Ulmana w młodości mogła być podobna do wyobraźni Miodraga Bulatovicia z czasu, gdy zaczynał pisać, może jest prawdziwe, może nie jest, na przedprożu starości natomiast obydwu autorów (prawie rówieśnicy) skojarzyło pokrewieństwo niewątpliwe.

Z wyobraźni pozostały im obsesje seksualne, wyobraźnię zastąpił im ogromny bagaż złej wiedzy o życiu i człowieku, u Bulatovicia jest to wiedza głównie empiryczna, u Ulmana głównie intelektualna, obydwu autorów łączy ponadto skłonność do niepohamowanej zgrywy z wszyst­kiego.

U Bulatovicia jest to zgrywa głównie z ludz­kiej natury, u Ulmana głównie z ludzkiej kultu­ry, wynikają z tego pewne różnice, ale na jakość twórczości obydwu autorów nie ma to większego wpływu, to znaczy nie ma wpływu na zróżni­cowanie tej jakości, ponieważ w obydwu wypadkach doszło do jakości zupełnie innej niż na początku, w obydwu wypadkach jakości artystycznej nie stawia się na piedestale, więcej na­wet, absolutnie nie chce się stawiać.

Wybębniam sprawę pokrewieństwa Ulmana z Bulatoviciem dlatego tak dobitnie, że chcę zaapelować o taki sam stosunek do twórczości Ulmana, jaki mamy do twórczości Bulatovicia.

Polskiej edycji Bohatera na ośle nie towarzy­szył wrzask podnieconych ciotek literackich, na okazję do wrzasku czekały one do publikacji Potwornych poglądów cynicznych krasnoludków, żeby powieść Ulmana oskarżyć o samą trywial­ność i, oczywiście, o literacką bezwartość.

Powieść Ojciec nasz Faust Mefistofelewicz (moja lektura maszynopisu 1987) może być na to samo narażona.

Uważam się za rzecznika najwyższych powo­łań i przeznaczeń sztuki, z czegoś takiego Ana­tol Ulman dworuje sobie tak niewybrednie jak z wszelakich innych świętości ludzkiej kultury, jakież jednak prawo mógłbym wynaleźć dla sie­bie, żeby Anatolowi Ulmanowi odmówić prawa do zademonstrowania we własnym utworze lite­rackim, że wysoka jakość artystyczna prozy ob­chodzi go tyle samo co zeszłoroczny śnieg, skoro nie daje on jednocześnie żadnych powodów do przypuszczeń, że mogłaby to być demonstra­cja bez przyczyn i uzasadnień i w dodatku w czymkolwiek szkodliwa dla kogokolwiek.

Oczywistość faktu, że Bulatović i Ulman w konkretnych utworach całkowicie lekceważą wyobrażenia o wysokiej jakości pisanej narracji, upoważnia jedynie do postawienia pytania, czy oznacza to taką literacką bezwartość, jaka doty­czy dziewięciu części na dziesięć wszystkiego, co powstaje jako literatura piękna.

Oczywistość, że tego właśnie uczciwie i z przekonaniem nie da się powiedzieć, nakazuje stawiać pytania pozytywne, co jest u nich war­tościowe, jakie to są wartości.

Wartością w takich utworach Anatola Ulmana jak Potworne poglądy cynicznych krasnoludków i Ojciec nasi Faust Mefistofelewicz jest lite­racki wyraz przenikliwej świadomości, co się kryje w doświadczeniu kultury, co się może w nim kryć, jeśli odrzucić wszelkie pozory z tym doświadczeniem związane, jeśli pozbyć się złu­dzeń, jakie zwykle temu doświadczeniu towarzy­szą.

Autor obydwu powieści kompetentnie i wia­rygodnie daje do zrozumienia, że doświadczenie kultury o tyle tylko może mieć sens i wartość, o ile odkrywa lub potwierdza wartość przyrodzo­nych człowiekowi możliwości, które wykorzy­stać należy maksymalnie dla własnego i bliźnich pożytku.

Taką świadomość, wiarę i filozofię w wyda­niu na wskroś pozytywnym mają, wyznają i praktykują wszystkie główne postacie powieści Ojciec nasz Faustus Mefistofelewicz: młodociany narrator Paweł, jego siostra bliźniaczka Małgo­rzata, ich prawny ojciec Faust, ich prawna mat­ka Matylda oraz pan Sebastian Czartoryski, wszyscy oni z wyboru, z przypadku, ze zrządze­nia losu związali swoją egzystencję z wysypi­skiem śmieci, które bardziej niż czymkolwiek in­nym jest w tej powieści perspektywą widzenia kulturalnej i cywilizacyjnej sytuacji społeczności ludzkiej.

Z takiej, poniekąd ostatecznej, perspektywy, z miejsca, gdzie dogorywają (w sensie dosłownym) finalne wytwory materialnej i duchowej kultury, wolno widzieć wszystko bez osłonek i intelektualnie osądzać bez ceregieli. Takie też są widzenia i osąd Pawła Mefistofelewicza.

Jego narrację można by nazwać intelektualną powieścią rozrywkową, gdyby ta rzadka kwalifikacja literacka nie pasowała do zjawisk tak odległych jak trylogia Słyka i powieści Ulmana.

Intelektualizm u obydwu autorów jest może nawet pokrewny, rozrywkowość natomiast całkowicie różna.

Rozrywkowość u Słyka jest wyszukana, moż­na ją nazwać rozrywkowością drugiego stopnia, ponieważ Słyk parodiuje literaturę rozrywkową bez ambicji artystycznych i tym samym ją este­tycznie uszlachetnia. Rozrywkowość u Ulmana jest prymarna, wynika ona z nabytego jak u Bulatovicia lekceważenia artyzmu, z pełnego za­ufania do najprostszych postaci komizmu (do komizmu seksualnego przede wszystkim), z wia­ry, że śmiała, własna i wartościowa myśl wy­starczy za artyzm, ze skłonności do tradycji ta­kiego pisarstwa, które cele użytkowe stawiało wyżej niż inne (powiastka filozoficzna, piśmiennictwo perswazyjne, pamflet).

W obydwu powieściach Anatola Ulmana na­leży widzieć swobodne kompozycje powiastek filozoficznych, w powieści Ojciec nasz Faust Mefistofelewicz niektóre powiastki (Człowiek nauki, Człowiek literatury, Człowiek seksu i tekst dramatyczny Srutututu), są do głównego korpu­su narracji zaledwie przyfastrygowane, nie ma to być zarzut, lecz konstatacja stanu rzeczy, ża­dna integracja powieściowa nie ma w tym przy­padku żadnego znaczenia.

Znaczenie w utworze Anatola Ulmana ma je­dynie bezpardonowa demaskacja intelektualna głupstwa, które pod postacią terminologicznych fetyszy wypełnia wielką jak przestrzeń między­planetarna pustkę ludzkich głów.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content