Frymuśność, czytane w maszynopisie, Twórczość 7/1981

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

FRYMUŚNOŚĆ

Zbiór opowiadań Lot pingwina (mo­ja lektura maszynopisu 1981) przypo­mina świetny czas twórczy Stanisława Zielińskiego, czas Statku zezowatego (1959) i Kosmatych nóg (1962). Ze względu na charakter działań narracyjnych pokrewieństwo Lotu pingwi­na z opowiadaniami Kosmate nogi jest szczególnie wyraźne.

Kosmatych nogach związał Zieliński kreację „groteskowych stron” świa­ta przedstawionego z ucieleśnianiem spowszedniałych, a więc niezauważal­nych, metafor mowy potocznej. Trening wyobraźni, który pisarz od daw­na uprawiał, przemienił się tym sa­mym w trening świadomości języko­wej, która powinna sobie poradzić z diabłem dosłowności, zamieniającym język i świat w królestwo absurdu.

Lot pingwina nie jest zwykłą konty­nuacją Kosmatych nóg. Ośmieszane „groteskowe strony” dosłowności nie przestały u Zielińskiego istnieć, rodzą się one wciąż na nowo, jednak terenów pod treningi wyobraźni i trenin­gi świadomości językowej szuka Zieliński nie w nich, lecz w rezerwatach i ostępach niejednoznaczności, które powstają w miejscach styku starych i nowych metafor, w miejscach, gdzie jedne nakładają się na drugie, gdzie się mieszają, rodząc „wysokopienne kominy”, „laserowe oczko” pani Werminii, „latające nieruchomości” i „wysiadającą grawitację”.

Właściwą topografię opowiadań Zie­lińskiego wyznacza złożona z histo­rycznych nawarstwień rzeczywistość języka, tworząca system aluzji do po­mieszanych rzeczywistości cywilizacyjno-kulturalnych.

Groteskowe strony dosłowności uzy­skują u Zielińskiego dwuznaczność, jeśli świadomość językowa jest w sta­nie wykryć metaforyczne słowo, które one ucieleśniają, z historycznych po­kładów metaforycznej mowy daje się wysnuć światy w naturalny sposób wieloznaczne, połyskujące – poprzez aluzyjność – znaczeniami ledwie na moment uchwytnymi, znaczenia narra­cji Zielińskiego falują jak morze, wy­łaniają się z niej światy czarnoksięsko-magiczne, dalsze i bliższe światy historyczne, światy dzisiejszej poplą­tanej codzienności i przyszłej, też pokiełbaszonej, doskonałości technicznej.

Rzeczywistą podstawę falujących znaczeń narracji Zielińskiego stanowią dwie postacie, działającej w języku, indywidualnej wyobraźni: wyobraźnia dzieciństwa i wyobraźnia starości. Pierwsza – do niej najpiękniej odwołuje się Zieliński w opowiadaniu Mili­taria – jest powszechnie eksploatowanym źródłem dzisiejszej literatury, z drugiej stosunkowo rzadko literatura potrafi i może korzystać.

Wyobraźnia starości żyje, jeśli żyje, w domenie erotyzmu. To wyjaśnia w zupełności, dlaczego tak mały z niej w literaturze i w ogóle w sztuce poży­tek. Mało kogo stać na odwagę i szcze­rość, na jakie zdobył się Tanizaki Junichiro, autor Dziennika szalonego starca. Nasza Maja Berezowska też – jak wiadomo – nie jest zjawiskiem pospolitym. Zwłaszcza u nas, sną prawo do wyobraźni erotycznej, która może towarzyszyć człowiekowi do samego końca, trzeba sobie w sztuce zasłużyć. U Marii Dąbrowskiej wyobraźnia ero­tyczna byłaby w późnej twórczości z pewnością czymś nie na miejscu, Maja Berezowska natomiast mogła sobie na nią pozwolić.

Z pisarzy swego pokolenia akurat Stanisław Zieliński jest w tym szczę­śliwym położeniu, że w jego wyobraźni erotycznej nie sposób doszukać się cze­gokolwiek niestosownego. Pisarz nadę­ty jak ten i ów jest skazany na nadętość do końca, pisarz frymuśny jak Stanisław Zieliński prawa do frymuśności nigdy nie traci. W dodatku ta aż prawie staroświecka pisarska ele­gancja Zielińskiego. Niczego się tu do końca nie dopowiada, wszystko jest w domyśle, wszystko aluzyjne jak falu­jące znaczenia narracji, w której Sta­nisław Zieliński przemówił pisarsko pełnym – jak przed laty – głosem.

Frywolność erotyczna współgra w jego opowiadaniach z frywolnościami najrozmaitszego typu, nie ma więc u Zielińskiego miejsca na obleśność, na jakikolwiek ślad ekshibicjonizmu. Nar­rator opowiadań (tożsamy w większo­ści powiązanych utworów) ma takie lub inne – najczęściej ukryte – cechy autokreacji literackiej, ale jest to autokreacja fantazyjna i ufantastyczniona, zawsze i we wszystkim autoiro­niczna.

Zapomina się często, że Stanisław Zieliński należy do tych pisarzy, któ­rzy rozpoczęli w prozie wyzwalanie fikcji literackiej z okowów naiwnego mimetyzmu, że jako jeden z pierwszych związał proces tego wyzwala­nia z rozróbką w języku, która dopie­ro u młodszych pisarzy przybrała o wiele skrajniejsze formy.

Skrajnych form rewolucji artystycz­nej sam Zieliński może i nie aprobuje, nie byłoby jednak dziwne, gdyby jako autor Kosmatych nóg i Lotu pingwina został uznany za jednego z jej patro­nów.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content