copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
FUNDAMENTY
Inaczej tego nazwać nie można, Marian Pilot zbiesił się jako pisarz kompletnie, zbiesił do cna. W Bitniku Gorgolewskim (moja lektura maszynopisu 1983) ślad nie pozostał po jego różnych pisarskich kluczeniach (tylko w składni Pilot jest nadal pokrętny, pokrętność stylistyczna stała się jego pisarską naturą), po unikach intelektualnych, po różnych literackich umizgach.
W piątej powieści doszło u Pilota do odnalezienia i ujawnienia swoich wewnętrznych fundamentów. Odnalezienie i ujawnienie przybiera postać uczestnictwa w powieściowym happeningu, zewnętrzność happeningowych zdarzeń jest jednak pozorna (nie ukrywa się tego), happening odgrywa się w sobie i jak gdyby tylko dla siebie, jest to happening wewnętrzny.
Siebie od wewnątrz Pilot nie ujawniał nigdy. W powieściowych narracjach występował albo incognito (Sień), albo wyłącznie w relacji do zewnętrznego świata (Majdan i mimo wszystko także Zakaz zwałki), albo w zaskakującym przebraniu (Jednorożec).
Podmioty narracji są w powieściach Pilota zdominowane przez zewnętrzny świat, który stanowi dla nich bądź zagadkę poznawczą, czasem nie do rozwiązania jak w Jednorożcu, bądź siłę sprawczą wewnętrznej degradacji lub nawet wewnętrznego unicestwienia (Zakaz zwałki).
Na pytanie, przeciwko komu Pilot się zbiesił, odpowiedź musiałaby paść taka; przeciwko sobie, jakim usiłował być. Pilot zbiesił się na swoją pokorę poznawczą wobec świata, na swoją wobec niego uległość. Dość łamania sobie głowy nad tym szmelcem, z którego kleci się zupełne byle co, jakie to jest, każdy widzi. Nic tu do poznawania, pić to i fotomontaż, rdzenna bezwartość, na którą i splunąć nie warto.
Wartość, jeśli istnieje, musi być gdzie indziej, gdzie indziej trzeba jej szukać. Że gdzie indziej musi być w sobie, odkryć nietrudno, ponieważ w sobie cierpi się od bezwartości. Skoro bezwartość tak doskwiera, musi się mieć w sobie pamięć lub przeczucie wartości, jakieś o niej wyobrażenie, jakąś za nią tęsknotę.
Zadanie pisarskie, żeby urządzić wewnętrzny happening, nie jest dla Pilota zadaniem łatwym. Pilot jest pisarzem trzeźwego rozumu, żaden to onirysta z urodzenia jak Drzeżdżon, żaden potentat poetyckiej wyobraźni jak Tadeusz Nowak. Żeby wewnętrzny happening był możliwy, trzeba tu na sobie dokonać gwałtu, czyli popełnić samogwałt. Motyw samogwałtu, który stanowi filozoficzną kulminację narracji w Bitniku Gorgolewskim, wskazuje wyraźnie, że Pilota stać na autoszyderstwo, na autoironię i dystans do wymuszonej przez konieczność onirycznej psychoanalizy.
Dokonuje się jej z rozmysłu i chyba nawet ze stronniczą premedytacją, żeby wewnętrznej nieprawdzie przeciwstawić prawdę wewnętrznych fundamentów. Na tych fundamentach nie da się sklecić nic ze szmelcu i z bezwartości. Wewnętrzny happening rozgrywa się w świecie, który tworzy pamięć wartości. Pamięć bezwartości zupełnie nie funkcjonuje, nie ma jej. Pamięta się wprawdzie trzy drzewka ogrodzone wysokim parkanem w przy cmentarnej dzielnicy, ale dzieje się tak nie za sprawą pamięci bezwartości, lecz tej pierwszej, która w świecie bezwartości wypatrzyła coś dla siebie.
W świecie, który usłużnie podsuwa pamięć wartości, wszystko jest prawdziwe i wszystko ma sens. Wszystko w nim jest do patrzenia, do słyszenia, do wąchania, do smaku i do dotyku. W nim się prawdziwie śpi i pracuje, je i wydala, spółkuje i umiera, mówi i milczy, modli i bawi.
Wewnętrzny happening nie rozgrywa się jednak w świecie idylli wspomnień dzieciństwa. Narrator Pilota stracił pamięć bezwartości, jego pamięć wartości nie działa jednak na własną rękę, skumała się ona ze znajomością tego stanu rzeczy, jaki jest. Świat wartości jest w Bitniku Goryolewskim światem, który umiera, który już ledwo zipie. Narrator Pilota me zapomina także, kim on sam stał się w świecie bezwartości, w kogo ten świat, o którym nie chce pamiętać, go zamienił. Oniryczne myślenie Pilota nie jest myśleniem życzeniowym, Pilot nie zbiesiłby się, gdyby go stać było na marzenia.
Myśląc jak w śnie lub pijanym widzie, Pilot myśli trzeźwo i bez złudzeń. Świat wartości dawno się utraciło, nie ma do mego powrotu innego niż w wewnętrznym happeningu, świat ten umiera, ale potrzebuje czego innego niż – stosując prawdziwe miary – bezwartość, jaką się stało.
W wewnętrznym happeningu trzeba się zadowolić błazeńską rolą okazjonalnego świniotłuka (tyle mniej więcej znaczy tytułowe słowo bitnik, choć to tylko jedno z jego znaczeń), bo w świecie prawdziwych wartości godny odpowiednik tej roli (rzeźnictwo) to i wysoki kunszt, i powołanie nie byle jakie. Stary chłop Gorgoł lub Gorguł (w narracji obydwie formy zapisu wymieniają się chyba z zamysłu) nadziwić się nie może, gdy bitnik z niefrasobliwości o słowo nazwie się rzeźnikiem. W świecie wartości słowom nie podmienia się znaczeń (język prawdziwy), nowa potrzeba znaczeniowa rodzi nowe słowo, z płodzeniem słów nie ma w tym świecie kłopotów, rodzą się one w języku jak zboże na polu, jak jabłka w ogrodzie.
Kim jest narrator powieści Pilota w świecie bezwartości, nie wiadomo. Przypuszczenie, że mógłby być pisarzem, jest intelektualnie w pełni prawomocne. O swoim wewnętrznym happeningu opowiada on jak pisarz, czyli ten, kto tworzy lub kształtuje język.
Tworzenie i kształtowanie języka może oznaczać różności, w Bitniku Gorgolewskim oznacza orgię neologizmową w zupełnie innym stylu niż u Marka Słyka. Słyk działa jak indywidualny eksperymentator (maniak językowej logiki), Pilot jak odkrywca naturalnych procesów językowego życia. Takiego życia, z jakiego mógł wyniknąć Żywot własny robotnika Jakuba Wojciechowskiego. Jakub Wojciechowski dał świadectwo procesom językowego życia nieświadomie i niejako ex post (korzystał z gotowych wytworów językowych swojej społeczności), Pilot demonstruje w narracji proces językowego życia m flagranti, słowa rodzą się na naszych oczach, nie było ich przedtem, pojawia się potrzeba ich użycia, możliwości, żeby potrzebie sprostać, nie brakuje.
Orgia neologizmową w Bitniku Gorgolewskim jest także przejawem tego, że Pilot się pisarsko zbiesił. Z postną recepturą językową Pilot nie liczył się nigdy, do językowych zapustów doszło jednak dopiero w powieści, z której wszelką układność przepędzono za góry, za lasy.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy