Gabriele Wohmann, na widnokręgu, Twórczość 2/1977

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

GABRIELE WOHMANN

Gabriele Wohmann (ur. w 1932), zna­na w Polsce z powieści Poważna decy­zja (1970), z niechęcią przyjmuje zgodną opinię krytyczną, że w jej różnorodnej twórczości najwartościowsze są małe formy prozy. W żartobliwym Wspom­nieniu pośmiertnym o sobie, które za­myka Selbstverteidigung (1971), obszer­ny wybór jej twórczości z lat sześćdziesiątych, opinia ta jest potraktowana równie kpiarsko, jak wiele innych opinii krytycznych, nie wyłączając tych, które formułuje Peter O. Chotjewitz w przedmowie do Selbstverteidigung.

Nie wiadomo, co sama pisarka ceni w swojej twórczości najwyżej, jeśli jednak nie są to opowiadania, to Gabrie­le Wohmann popełnia jaskrawy błąd w swojej samoocenie pisarskiej. Ani li­ryka (dziesięć wierszy otwiera Selbstverteidigung), ani powieściopisarstwo, ani tym bardziej twórczość słuchowis­kowa (jeden utwór z tego zakresu słu­sznie zresztą trafił do zbioru), nie ma­ją – iż pewnych względów nawet nie mogą mieć – takiej wartości jak opowiadania, wśród których trafiają się takie majstersztyki, które autorkę pla­sują bardzo wysoko w światowej hie­rarchii kobiet piszących.

Selbstverteidigung prezentuje wybra­ne utwory z większości najważniej­szych zbiorów opowiadań autorki: Sieg über die Dämmerung (1960), Trinken ist das Herrlichste (1963), Erzählungen (1966), Die Bütows (1967), Ländliches Fest (1968), Sonntag bei den Kreisands (1970) i Gegenangriff (1972). Ten ostat­ni – późniejszy – zbiór jest także w Selbstverteidigung reprezentowany.

Wybór opowiadań z różnych zbiorów (a także spoza nich, z almanachów, z antologii) naraża autorkę – o czym napomyka dyskretnie Peter O. Chotje­witz – na zarzut nadmiernej łatwości w narracyjnym identyfikowaniu się z postaciami z najróżnorodniejszych kręgów społecznych, kulturalnych, po­koleniowych, nie mówiąc już o wsze­lakiej różnorodności osobowo-charakterologicznej. Gdyby to nie był zarzut oparty na pozorach, sprawa byłaby poważna, chodziłoby bowiem o zarzut nieautentyczności artystycznej, przed którym – w podobnej sytuacji – trud­no na przykład obronić Siegfrieda Lenza. Różnorodność postaci i sytuacji w opowiadaniach Gabriele Wohmann jest inna niż u Lenza. Lenz rozmaicie egzemplifikuje w opowiadaniach pozaliterackie tezy, Gabriele Wohmann – niezależnie od wszelakiego zróżnicowa­nia – tworzy wciąż tę samą, swoją własną, rzeczywistość literacką.

Postacie Gariele Wohmann, kimkol­wiek są, egzystują w jednej i tej sa­mej rzeczywistości powszedniego dnia i reagują na nią w identyczny psycho-fizycznie sposób. Rzeczywistość pow­szedniego dnia stwarzają dla człowieka twarze innych ludzi, własne i cudze po­wszednie czynności, własne i cudze po­wszednie słowa, własne (wiadome) i cudze (wyczuwane) wewnętrzne reakcje na bieg czasu, z chwili na chwilę, z na­stroju w nastrój, z sytuacji na sytua­cję.

Gabriele Wohmann jest mistrzynią odbioru i przekazu całego egzystencjal­nego dramatyzmu powszednich chwil, nastrojów i sytuacji. Chwile, nastroje i sytuacje nie są u niej wypreparowaną sumą życia jak u Virginii Woolf, nie ma w nich desperackiego napięcia jak u Ingeborg Bachmann, ich waga nie jest ani epicka, tani tragiczna, rejestru­je się poprzez nie powszedni i po­wszechny dramat każdego ludzkiego dnia. Różnorodność postaci w niczym niczego tu nie zmienia. W całym dra­macie jednej godziny lekcyjnej odgry­wa swoje role kilkadziesiąt osób, nie­ważne, czy się w tym dramacie głów­ną rolę powierzy nauczycielce (jak w świetnym opowiadaniu Sie sind alle reizend), czy któremukolwiek z ucz­niów. I nauczycielkę, i uczniów potrafi Gabrielłe Wohmann zdemaskować w ten sam sposób, robi to zresztą wielo­krotnie z olbrzymią wirtuozerią pisar­ską.

Nie licząc jednego utworu o włas­nym ojcu, pastorze (Vaterporträt), we wszystkim, co napisała, demaskuje Ga­briele Wohmann gatunek dzisiejszego człowieczeństwa. Jest to człowieczeń­stwo zredukowane do lepszych lub gor­szych odruchów psychofizycznych, w których istnieją lub nie istnieją ślady bezwzględnej normy etycznej, bez­względnego nakazu kultury, wypróbo­wanej w praktyce życia wielu poko­leń reguły postępowania. Norma, nakaz, reguła przetrwały czasem jako pusta forma, którą ludzie z mieszczańskiego lub inteligenckiego pozoru kulturalni osłaniają swój bezwzględny egoizm i wilcze prawo walki o własną wygodę, o przewagę nad innymi, o korzystanie z każdego ochłapu przyjemności egzystencjalnej. Dobrze, jeśli echo skrupu­łów etycznych i kulturalnych odzywa się w człowieku, są to jednak najczęściej skrupuły platoniczne, działają one bardziej destrukcyjnie na wewnątrz niż konstruktywnie na zewnątrz, człowiek cierpi i niszczy się wewnętrznie, ale nie zmienia swego zewnętrznego postępo­wania, liczy bardziej na możliwość za­bicia skrupułów w sobie niż na możliwość uwolnienia się od nich poprzez zmianę sposobu życia.

Gabriele Wohmann jest pisarką zło­śliwą, gorzką, szyderczą, te wszystkie cechy jej pisarstwa triumfują dopóty, dopóki autorka nie wyrzeka się w nar­racji swoich głównych pisarskich atutów: wyobraźni psychologicznej i daru przenikliwej obserwacji reakcji człowieka ma swoją rzeczywistość powszed­nią. Istnieją powody do przypuszczeń, że Gabriele Wohmann nie odczuwa peł­nej satysfakcji twórczej ze swego mi­strzostwa w tym zakresie, że marzy jej się pisarstwo takich intelektualnych ekstremów jak w pisarstwie Kafki lub Becketta, chociaż nie zadowoliłoby jej literackie naśladownictwo żadnego z nich.

Ambicja, żeby swoją prozę maksy­malnie zintelektualizować, dochodzi u niej do głosu w wielu utworach, najwyraźniej w utworze tytułowym i w utworze Der Boxkampf. Są to nie tyle opowiadania, co wyszukane literacko filozoficzne traktaty. Chotjewitz nazy­wa je montażami. Narrację zastępuje w nich rzeczywiście coś w rodzaju języ­kowego montażu. Formuły instruktażu walki fizycznej przeplatają się w nich z deklaracjami filozofii nienawiści do człowieka, z tych deklaracji wyr.. że wilcze prawo walki o byt określa wszystkie sfery stosunków między ludźmi. Jest może potrzebne, żeby pi­sarka swoje diagnozy moralistyczne sformułowała tak jednoznacznie i na­miętnie, jak to robi w tych dwóch utworach, żadnych perspektyw pisarskich ten sposób pisania nie otwiera. Tak czy inaczej jest to moralistyczna retoryka, którą unowocześniły chwyty strukturalistyczne.

Rzeczywista siła pisarska Gabriele Wohmann tkwi w narracji przedsta­wiającej, w której szyderstwo i demaskatorstwo moralne stanowią ukrytą sprężynę pisarskiego działania. Filozoficzna retoryka, jeśli się pojawia w jej powieściach i opowiadaniach, mimo ca­łej efektywności osłabia wymowę nar­racji przedstawiającej. W świetnym opowiadaniu Die Lok końcowe fajerwerki paradoksalnych point w niczym nie dorównują dramatycznemu opisowi sytuacji w pociągu, gdy twarze, ge­sty i słowa współpasażerów wciągają narratorkę jak w otchłań, gdy powszednia rzeczywistość w najzwyklej­szej sytuacji odsłania niewiarygodności ludzkich obłędów, szaleństw i podłości. Ta sytuacja mówi sarna za siebie, nie potrzeba do niej żadnych retorycznych komentarzy, chociaż komentarz zawar­ty w Der Boxkampf pasuje do niej jak ulał. Jeśli Gabriele Wohmann ucieka się do filozoficznej retoryki na skutek kompleksu, że w swojej narracji przed­stawiającej nie jest dość intelektualna, to jest to jej największe pisarskie nie­porozumienie. Na szczęście, konsekwen­cje pisarskie tego nieporozumienia są w Selbstverteidigung minimalne. W większości opowiadań zbioru święci triumf sztuka opowiadania dramatu powszed­niej egzystencji.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content