copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
HIERARCHIA
Utwory zbioru Gumowe obłoki Tadeusza Wyrwy-Krzyżańskiego (moja lektura maszynopisu 1984) mogą funkcjonować samodzielnie jako opowiadania, mogą stanowić wyodrębnione części powieściowej całości, której powieściowość jest znacznie wyrazistsza niż w Amfiladowym trakcie (1979) i niż w powieści – w ścisłym gatunkowym sensie – Kobieta anioł (1983). Dzieje się tak za sprawą tożsamości postaci narratora, który tym razem ogranicza się wyłącznie do narracji pierwszoosobowej o charakterze monologu wewnętrznego.
Rozdzielona na części (opowiadania) mowa wewnętrzna narratora Tadeusza Niebieszczańskiego zachowuje nadrzędną ciągłość, dotyczy ona motywów i wątków występujących w obydwu wcześniejszych książkach autora, różne fragmenty ich tekstu trafiły nawet bez zmian do Gumowych obłoków. W pewnym sensie w Gumowych obłokach wolno widzieć intelektualną i narracyjną repetycję wcześniejszej (chyba głównie wydawniczo) twórczości prozatorskiej Wyrwy-Krzyżańskiego.
Byle jaki krytyk mógłby skojarzyć tę twórczość, może już to zrobił, z potencjalną szkołą pisarską Edwarda Stachury. Byłoby to jednak kompletne nieporozumienie. Znam legion naśladowców Stachury, myślę jednak, że szkoła taka nigdy nie powstanie. Stachura jest przez coś bardzo istotnego dla jego pisarstwa pisarzem nie do naśladowania. Nie do utrafienia i nie do powtórzenia jest wszechobecny u niego ton powagi istnienia, bez czego wszelkie zewnętrzne lub pozorne zbieżności z jego pisarstwem trącą natychmiast czymś karykaturalnym.
Tadeusz Wyrwa-Krzyżański nie mógłby zostać krewniakiem pisarskim Stachury nawet wtedy, gdyby tego najusilniej pragnął. Jego filozofia i praktyka życiowej wędrówki – to jest ta zewnętrzna i pozorna zbieżność ze Stachura – jest czymś innym niż wędrowanie Stachury.
W głębszym sensie Stachura w ogóle nie wędruje i nie podróżuje, ponieważ gdziekolwiek jest, jest na swoim stałym miejscu pod słońcem lub gwiazdami i na ziemi pośród ludzi-bogów, ludzi-braci lub ludzi z biologicznego pozoru, czyli wśród nieludzi, to miejsce wszędzie i w każdym momencie jest jego jedynie prawdziwym domem, jego domem jest cały świat, on by powiedział raczej, cała planeta.
Ludzie dzielą się dla Stachury na te trzy rodzaje, żadne inne różnice wśród nich nie istnieją, jest to podział bezwzględny i od wszelkich innych podziałów całkowicie niezależny. Człowiekiem-bogiem lub człowiekiem-bratem mogą być dla niego starzec i dziecko, analfabeta i uczony, ktoś wpisany w hierarchie społeczne i ktoś je całkowicie odrzucający. Kategorię nieludzi wyodrębnia się u niego w sposób równie od wszelkich hierarchii społecznych niezależny.
Literacki sobowtór Tadeusza Wyrwy-Krzyżańskiego (odpowiednik narratora w opowiadaniach i w powieściach Stachury) egzystuje w świecie ludzkim w sposób obłędny (ściśle według konwencjonalnych kryteriów) shierarchizowanym, te hierarchie świata przedmiotowego (ludzie z wykształceniem takim, siakim i owakim, z domem, bez domu, z daczą, bez daczy, odróżniający Picassa od Matejki, mylący prozę z powrozem) zdeterminowały w dodatku w sposób decydujący jego hierarchie podmiotowe (liczą się dla niego hierarchie sztuk, hierarchie nagród, hierarchie dyplomów), wynika z tego nieustanna wewnętrzna i zewnętrzna szamotanina, ta ostatnia polega na ustawicznych odejściach i powrotach, odchodzi się z jednych domów do innych, żeby wracać do pierwszych i znów uciekać do drugich, oznacza, to z kolei odejścia i powroty od ludzi i do ludzi, co sprzyja wewnętrznemu filozofowaniu o nieskończonym zróżnicowaniu samotności, jakiej się doświadcza, jaką się w jej zróżnicowaniu ustawicznie chce zdefiniować.
Gumowe obłoki, niezależnie od tego, do czego autor swojej powieści zmierza i jak ją osądza, są utworem o zatrzaśnięciu w pułapce obiegowych hierarchii społecznych i obiegowych wartości.
Zatrzaśnięcie w pułapce jest tym autentyczniejsze, że narrator Gumowych obłoków z tego właśnie nie zdaje sobie sprawy w najmniejszym stopniu. Jego filozofowania o samotności, jego mitologizacje odejść i powrotów, jego deklaracje moralistyczne zasłaniają mu pułapkę, w jakiej jest zatrzaśnięty. Sytuacja, gdy człowiek wiedząc wiele, nie wie o sobie rzeczy najważniejszej, jest sytuacją pospolitą i bardzo prawdziwą.
Literacko defekt wiedzy o sobie narratora Gumowych obłoków jest korzystny. Bez tego defektu Gumowym obłokom groziłaby ilustracyjność wobec dość pospolitej koncepcji życia artysty. Dzięki niemu Gumowe obłoki są kompozycją narracyjną o udręce, egzystencjalnej i społecznej człowieka, który nie potrafi odkryć źródeł swojego udręczenia. Coś takiego przytrafić się może każdemu.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy