Intelektualność, czytane w maszynopisie, Twórczość 11/1988

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

INTELEKTUALNOŚĆ

Całość powieści Zbigniewa Reicha Cmentarz Komunalny nr 3 (moja lektura maszynopisu 1988) jest lepsza od pierwotnej wersji pierwszej połowy utworu. Autor zrezygnował z przepla­tania narracji pierwszoosobowej i trzecioosobowej, oddał całkowicie głos bohaterowi powieści, inkrustując narrację aneksami paru pism urzę­dowych (władz zwierzchnich do narratora lub na odwrót).

Przypuszczenie, że Zbigniew Reich powinien zostać autorem unius libri, czyli powieści Cmen­tarz komunalny nr 1, jest mylne i bezpodstawne.

Dawni i nowi autorzy pisywali i pisują nadal po kilka lub kilkanaście powieści, których akcja dzieje się na przykład w salonie, w bibliotece, w kościele lub w zespołach leśnych czy parkowych, cmentarz jest odpowiednikiem każdego z tych miejsc, może zastąpić każde z nich, wiemy ponadto, że wszystkie razem także doskonale zastępuje, nie ma więc żadnego powodu, żeby zakładać jednorazowość literackiego użytku z egzotyki cmentarnej, chociaż Zbigniew Reich każdym słowem zdaje się dowodzić, że na cmentarzu nie ma żadnej egzotyki.

Wszystko na cmentarzu takie samo jak gdzie indziej, co najwyżej ostrzejsze w kolorach, bujniejsze i mimo nadmiarów lastryku jakby ni­czym nie przysłonięte.

Dla pełnej wyrazistości dopowiem, że powieść Cmentarz komunalny nr 3 jest pod względem ro­boty pisarskiej znacznie lepsza od powieści Cmentarz komunalny nr 1 i tylko pod względem czytelniczej atrakcyjności nie może jej dorów­nać.

Większa atrakcyjność pierwszej powieści Zbigniewa Reicha ma rozmaite źródła, główne z nich jest stare i dobrze znane. Bije ono wysoko w górę czymś, co trzeba nazwać powabem lub urokiem zła, w literaturze zło jest zawsze atrak­cyjniejsze od dobra, na to nie było i nie będzie żadnego sposobu.

Prawda jest zresztą jeszcze inna, zła w dru­giej powieści jest może nawet jeszcze więcej niż w pierwszej, tylko narrator ze względów osobowych (człowiek starszy, po pięćdziesiątce, człowiek od poprzednika uczciwszy z natury i z kultury) i historycznych (narracja dotyczy już okresu stanu wojennego) boi się je swobodnie demonstrować, zastępując często nagi konkret komentarzem i intelektualną oceną.

Nie jestem zwolennikiem języka komentator­skiego w literaturze, nie tęsknię do intelektualnych narracji i ich nie postuluję, dla Zbigniewa Reicha taka postulowana przez wielu intelektualizacja narracji (komentatorstwo) też nie jest korzystna, domyślam się jednak, że autor woli intelektualizować niż unaoczniać nie z własnej pisarskiej potrzeby, lecz z ostrożności, żeby w demaskatorstwie społecznym akurat w dziedzi­nie cmentarnictwa (wymyślą i takie słowo) nie przesadzić i egzystencji społecznej swojej drugiej powieści własnoręcznie nie zaszkodzić.

W takiej sytuacji najlepiej uszanować autor­ską wolę i decyzję. Rada, żeby powieść ulepszać, musiałaby oznaczać sugestię, żeby autor ustawił się całkiem niekorzystnie do wiatru.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content