copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
INTELEKTUALNOŚĆ
Całość powieści Zbigniewa Reicha Cmentarz Komunalny nr 3 (moja lektura maszynopisu 1988) jest lepsza od pierwotnej wersji pierwszej połowy utworu. Autor zrezygnował z przeplatania narracji pierwszoosobowej i trzecioosobowej, oddał całkowicie głos bohaterowi powieści, inkrustując narrację aneksami paru pism urzędowych (władz zwierzchnich do narratora lub na odwrót).
Przypuszczenie, że Zbigniew Reich powinien zostać autorem unius libri, czyli powieści Cmentarz komunalny nr 1, jest mylne i bezpodstawne.
Dawni i nowi autorzy pisywali i pisują nadal po kilka lub kilkanaście powieści, których akcja dzieje się na przykład w salonie, w bibliotece, w kościele lub w zespołach leśnych czy parkowych, cmentarz jest odpowiednikiem każdego z tych miejsc, może zastąpić każde z nich, wiemy ponadto, że wszystkie razem także doskonale zastępuje, nie ma więc żadnego powodu, żeby zakładać jednorazowość literackiego użytku z egzotyki cmentarnej, chociaż Zbigniew Reich każdym słowem zdaje się dowodzić, że na cmentarzu nie ma żadnej egzotyki.
Wszystko na cmentarzu takie samo jak gdzie indziej, co najwyżej ostrzejsze w kolorach, bujniejsze i mimo nadmiarów lastryku jakby niczym nie przysłonięte.
Dla pełnej wyrazistości dopowiem, że powieść Cmentarz komunalny nr 3 jest pod względem roboty pisarskiej znacznie lepsza od powieści Cmentarz komunalny nr 1 i tylko pod względem czytelniczej atrakcyjności nie może jej dorównać.
Większa atrakcyjność pierwszej powieści Zbigniewa Reicha ma rozmaite źródła, główne z nich jest stare i dobrze znane. Bije ono wysoko w górę czymś, co trzeba nazwać powabem lub urokiem zła, w literaturze zło jest zawsze atrakcyjniejsze od dobra, na to nie było i nie będzie żadnego sposobu.
Prawda jest zresztą jeszcze inna, zła w drugiej powieści jest może nawet jeszcze więcej niż w pierwszej, tylko narrator ze względów osobowych (człowiek starszy, po pięćdziesiątce, człowiek od poprzednika uczciwszy z natury i z kultury) i historycznych (narracja dotyczy już okresu stanu wojennego) boi się je swobodnie demonstrować, zastępując często nagi konkret komentarzem i intelektualną oceną.
Nie jestem zwolennikiem języka komentatorskiego w literaturze, nie tęsknię do intelektualnych narracji i ich nie postuluję, dla Zbigniewa Reicha taka postulowana przez wielu intelektualizacja narracji (komentatorstwo) też nie jest korzystna, domyślam się jednak, że autor woli intelektualizować niż unaoczniać nie z własnej pisarskiej potrzeby, lecz z ostrożności, żeby w demaskatorstwie społecznym akurat w dziedzinie cmentarnictwa (wymyślą i takie słowo) nie przesadzić i egzystencji społecznej swojej drugiej powieści własnoręcznie nie zaszkodzić.
W takiej sytuacji najlepiej uszanować autorską wolę i decyzję. Rada, żeby powieść ulepszać, musiałaby oznaczać sugestię, żeby autor ustawił się całkiem niekorzystnie do wiatru.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy