copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
KATASTROFY WYOBRAŹNI
Józef Ratajczak, Trawa. Opowiadania, Poznań 1971
Opublikowany niemal równocześnie z powieścią Gniazdo na chmurze zbiór opowiadań Trawa utwierdza prozatorską pozycję Józefa Ratajczaka i objaśnia jego artystyczną postawę, która na podstawie samej powieści nie zarysowuje się ani jednoznacznie, ani wyraziście. Dostrzega się w Gnieździe na chmurze, że prozę Ratajczaka łączą i dzielą podobieństwa i różnice z prozą Tadeusza Nowaka, granice tych podobieństw i różnic są jednak zatarte, ponieważ Ratajczak przy swoim badawczym stosunku do wyobraźni i jej płodów uchyla się na ogół od ich jakiegokolwiek wartościowania. U Nowaka nie ma się żadnych wątpliwości, że wyobraźnia jest dla niego wartością najwyższą, że tylko dzięki niej człowiek tworzy świat dla siebie, że ten stworzony przez wyobraźnię świat jest najlepszy ze światów. Wyobraźnia jest u Nowaka najwyższą władzą człowieka i jest to władza wszechwładna, zawsze zwycięska, zawsze triumfująca, zawsze przynosząca dobro. Płody wyobraźni są w Gnieździe na chmurze niejednoznaczne pod względem wartości, są dobre i złe jednocześnie, służą człowiekowi i chcą go zarazem sobie podporządkować, zdobywają świat dla człowieka i natychmiast się uniezależniają, odmawiając człowiekowi posłuszeństwa i opierając się jego woli. To wszystko można z Gniazda na chmurze wydedukować, nie wystarcza to jednak, żeby relacja między Ratajczakiem i Nowakiem nie kryła w sobie niejasności.
Zbiór opowiadań Trawa pozwala na przypuszczenie, że Ratajczak działa w świadomej i śmiałej opozycji do Nowaka, przeciwstawiając się jego założeniom i parodiując jego stylistykę. Parodystyka w Gnieździe na chmurze, jeśli się ją dostrzega, może być łatwo pomylona z pastiszem. Trudno uchwytna różnica między pastiszem i parodią stwarza zawsze możliwość estetycznych nieporozumień i interpretacyjnych pomyłek. W opowiadaniach Trawy intencje parodystyczne Ratajczaka są ostentacyjne i nie sposób mieć wątpliwości, kogo Ratajczak parodiuje, gdy bohaterowi utworu Żołnierz opowiada każe snuć opowieść w tak rozpoznawalnym stylu: „Jeden granat trafił mnie w pierś, drugi spadł pod nogi, trzeci zahaczył o rękę. Jezus Maria, ile było przy tym huku! Z każdego ramienia odlatywało mi po kilka rąk, nogi mnożyły się, jak na zamówienie, głowa rozdzielała się niczym zapałka na czworo. Było mnie coraz więcej, chociaż tego nie chciałem” (s. 52). „Dzieliłem się więc i mnożyłem, bo granaty nie przestawały wybuchać, łączyłem się z piachem, z trawą oraz z ciałami kolegów, którzy stali obok, i ku mojemu zdumieniu nie przestawałem myśleć ani widzieć, jak gdybym stał ponad tym wszystkim” (s. 52). „Przemawiałem przez liść, czaiłem się w gałęzi, w jej suchym trzasku podobnym do jęku” (s. 53).
Wyrazisty styl Nowaka nietrudno parodiować i taka parodia, dostrzegalna w rozmaitym stężeniu i w rozmaitych odcieniach we wszystkich opowiadaniach zbioru, nie świadczyłaby o nadmiernych ambicjach pisarskich, gdyby nie była podporządkowana świadomej polemice intelektualnej z Nowakiem w sprawach istotniejszych niż jego konwencja stylistyczna. Wyobraźni absolutnej u Nowaka przeciwstawia Ratajczak wyobraźnię ograniczoną w swoich możliwościach, w różnym stopniu niedoskonała i w ogóle – jeśli tak można powiedzieć – śmiertelną. Może to być wręcz wyobraźnia ułomna, kaleka, zdezorganizowana, zabita. Nowak – czemu dziwiłem się już nieraz – nie bierze nigdy w rachubę katastrof, na które wyobraźnia jest narażona, Ratajczak nie zapomina o tym, że wyobraźnia jest darem nietrwałym jak wszystko, co ludzkie, że ona nawet spośród wszystkich rzeczy ludzkich wyróżnia się swoją nietrwałością daleko większą niż na przykład nietrwałość biologicznego czy społecznego istnienia człowieka. To wszystko widzi się tak wyraźnie dopiero w Trawie.
W większości opowiadań zbioru prezentuje autor mankamenty i defekty funkcjonowania wyobraźni i wydobywa najrozmaitsze zniekształcenia jej płodów, nie stroniąc od groteskowości, absurdalności i makabryczności fikcji, którymi kaleka wyobraźnia wypełnia ludzkie egzystencje. Maszynista Bejm (Miasteczko z pogranicza), inwalida wojenny Apolinary Brejda (Żołnierz opowiada), zawiadowca Strzelczyk (Boczny tor) żyją w fikcjach wyobraźni całkowicie niezbornych, chaotycznych i poplątanych, z których żadna nawet najlepiej funkcjonująca wyobraźnia nie jest w stanie stworzyć nic chociażby tak składnego, jak dziecięca fikcja w Gnieździe na chmurze, dzięki której zrozumiałe staje się to, czego nie można zrozumieć. Fikcje, o których mowa, byłyby absurdalne całkowicie, gdyby w skłębionych strzępach nie przedłużały trwania jedynych śladów przeżytego życia. One są jak znoszona czapka z czasu Wojny lub zachowane strzępy porwanego listu przyjaciela, który popełnił samobójstwo. Wiedza o funkcjonowaniu ludzkiej wyobraźni i pamięci, którą demonstruje autor Trawy, ma wartość nie tylko literacką. Jeśli nie wie się tego, co wie Ratajczak, nie powinno się brać do ręki żadnej literatury wspomnieniowej, pamiętnikarskiej i pokrewnych rodzajów piśmiennictwa.
Człowiek żyje zwykle w fikcjach, które sam produkuje, we wspomnieniach stwarza zwykle fikcję fikcji, fikcję drugiego stopnia. Wspomnienia Bejma, Brejdy i Strzelczyka byłyby przynajmniej niekonwencjonalne. Wspomnienia wuja Nepka, którego stać na społeczne wyrachowanie, byłyby pozbawione i tego waloru (Wypracowanie z życia wuja Nepka). Wuj Nepek wie, co należy wspominać. Jego uboga wyobraźnia nie jest na tyle uboga, żeby nie móc przystosować wspomnień do użytecznej społecznie konwencji, której nie zna jeszcze młodociany autor „wypracowania o jego życiu, chociaż tego właśnie chce go nauczyć nauczycielka. Nawet dzienniki i diariusze są warunkowane jakością i stanem wyobraźni. Dziennik dwóch pensjonariuszy domu starców, których zużyta wyobraźnia funkcjonuje jak zdarta płyta, powtarzająca wciąż jeden i ten sam motyw, musiałby być kuriozalny i makabryczny, jeśli zważyć, że ich wyobraźnia przestała funkcjonować w czasie, gdy tylko oni dwaj nie uciekli z wyzwolonego obozu. Pozbawiony wyobraźni wycieczkowicz, który oburza się, że został przywieziony na teren obozu, gdzie nie ma nic, mógłby dać w dzienniku jedynie wyraz swojemu oburzeniu (Cień traw, cień drzew). W tym opowiadaniu, nawiązującym do opowiadań „o wycieczce do muzeum” Różewicza i Koniusza, Ratajczak całą sprawę moralną sprowadza do sprawy wyobraźni, wykorzystując tym razem styl prozy Nowaka w sposób szczególnie osobliwy. Charakterystycznym metaforom antropomorficznym Nowaka nadaje Rata j czak sens dosłowny, osiągając w ten sposób efekt niesamowitości: „Liście przypominały nagle spierzchnięte, półotwarte wargi, przegięte do pocałunku. Łodygi rozwierały się w palce. Drzewa napinały mięśnie. Na skraju widnokręgu martwiały ich pnie nałożone szczelnie na siebie. Ptak przywierał do bruzdy w miłosnym uścisku, kwiaty rozchylały bezwstydnie obnażoną płeć, gałęzie dźwigały do góry swoją napiętą męskość” (s. 191).
Ten opis krajobrazu w miejscu, gdzie wymordowano setki tysięcy ludzi, nie jest już – oczywiście – parodią stylu Nowaka, choć nie jest także zwykłym naśladownictwem, ponieważ Ratajczak nie zapomniał o własnym efekcie stylistycznego powtórzenia. Samo powtórzenie stało się jednak możliwe tylko dlatego, że wśród wyobraźni zdefektowanych i kalekich może się zdarzyć wyjątkowo wyobraźnia z taką sprawnością, która przypomina wyobraźnię absolutną Nowaka. Tego przypadku może dotyczyć zamykające zbiór opowiadanie Powrót w nieznane. Przeciwieństwo Ratajczaka wobec Nowaka polega na tym, że Nowak obdarza swoja wyobraźnią wszystkich i wszystko, Ratajczak natomiast zakłada, że każdy człowiek jest skazany na swoją własną niedoskonałą wyobraźnię, która w dodatku podlega katastrofom jeszcze groźniejszym niż te, którym podlegają ludzkie ciała. O życiu wyobraźni i życiu fikcji, które wyobraźnia tworzy, w obydwu swoich książkach mówi Ratajczak rzeczy bardzo istotne.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy