Kulturalny „konsumeryzm”, czytane w maszynopisie, Twórczość 10/1979

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

KULTURALNY „KONSUMERYZM”

W powieści Kiedy święci maszerują (moja lektura maszynopisu 1979) moż­na widzieć kontynuację Spraw rodzin­nych. Raptularzowa narracja dotyczy tym razem roku 1978 i przedstawia w zasadzie dwa wyjazdy narratora z żoną na wczasy (zimowe w Zakopa­nem i letnie we Władysławowie) oraz ich uczestnictwo w miesięcznej wy­cieczce zbiorowej do Włoch.

Opis wczasów i wycieczek zajmuje sporo miejsca w Sprawach rodzinnych i w Zygzakiem po prostej, w Kiedy święci maszerują do opisu takiego sprowadza się cała narracja, żadne inne motywy prawie w niej nie wy­stępują, tę narrację trzeba więc uznać za literackie studium charakterystycz­nego fenomenu współczesnej formacji cywilizacyjno-kulturalnej. Wystarczy uświadomić sobie, że o fenomen turystyki w tej narracji chodzi, żeby nie nabrać się na jej pozornie płaski faktografizm, na jej jednoznaczność.

Narracja Adama Fiali nabiera sen­sów i smaków, gdy się ma w pamięci całą literacką tradycję relacji z pod­róży po świecie, a już w szczególności tradycję relacji z podróży do Włoch. Włochy są od wieków Mekką kulturalnych pielgrzymek, tym pielgrzym­kom zawdzięczamy literackie arcydzie­ła, trzeba o tym ustawicznie pamiętać, gdy czyta się Kiedy święci maszerują, wtedy w relacji z podróży do Włoch Adama Fiali odczuje się znów jej intelektualną demoniczność.

Od dawna wiem, że współczesny obłęd turystyczny jest jednym z naj­bardziej niepojętych ludzkich obłę­dów. Wiedzieć o czymś i tego doś­wiadczać to dwie całkiem różne rze­czy. Jak sprawa wygląda u Fiali, nie wiadomo. To i owo pozwala przypusz­czać, że jest to taki autor, który lubi doświadczać akurat tego, o czym wie, że będzie to doświadczenie obłędne. Wyczuwałem to już od powieści Jeden myśliwy, jeden tygrys. Powieść Kiedy święci maszerują wyczuciu takiemu nie zaprzecza. Doświadczenie obłędu pozwala na precyzyjny i wiarygodny jego opis.

Precyzyjny i we wszystkim wiary­godny opis obłędu turystycznego wy­pełnia zdanie po zdaniu całą narrację w utworze, w którym odnaleźć się mogą miliony turystów na świecie. Nic to, że opowiada się tu o autokarze nieco biedniejszym niż turystyczne au­tokary amerykańskie lub zachodnioniemieckie, nic to, że Amerykanki i Niemki nie dojadają we Florencji chleba na miodzie ze swoich krajów i nie taszczą puszek z konserwami z kampingu na kamping.

Istota zjawiska jest ta sama, obłęd­ny „konsumeryzm” (dobrze wymyślone przez Fialę słowo) kulturalny gna tłumy ludzi od kościoła do kościoła, od muzeum do muzeum, święci z fresków i obrazów wirują w głowach dotknię­tych sklerozą, tworzą kolorową mag­mę, z której kaleka pamięć wyodrębni później nie wiadomo co i nie wiado­mo po co i zamknie w słowie splendid lub podobnym.

Tak się złożyło, że byłem we Wło­szech akurat wtedy, gdy Fiala w cią­gu trzech godzin zaliczał Sienę lub Pizę, i przez trzy dni byłem turystą może nawet bardziej luksusowym niż sędziwe damy amerykańskie i nie­mieckie, które swoje splendid i wunderschön odmawiały przez kilka go­dzin w Taorminie, Syrakuzach i w Agrygencie. Ich widok bardziej obezwładniał, niż Dolina Świątyń w Agry­gencie zachwycała.

Zamiana opieki nad wnukami na turystykę, odmawiania różańca na re­cytację pustego słowa nie świadczy na korzyść kulturalnego „konsumeryzmu”. Z manii turystycznej należałoby leczyć jak z alkoholizmu i narkomanii, spo­łecznie i egzystencjalnie jest to mania o wiele bardziej szkodliwa i niebez­pieczna.

Przewrotność Kiedy święci masze­rują polega na tym, że narrator wy­stępuje jak gdyby w roli entuzjasty turystyki, podzielając nawet ze współ­towarzyszami podróży pretensje do wycieczkowego pilota, że uchyla się od biegów od bazyliki do bazyliki i od podziwiania rewii „maszerują­cych świętych”, stawiając ponad to kawkę lub ksiuty z panią Halinką.

Ów pilot Pęcherski i kierowca au­tobusu Matros, nie licząc narratora, który zachowuje się przewrotnie, są jedynymi w utworze Fiali ludźmi roz­sądnymi. Jeśli się ma trzy godziny czasu na Sienę, lepiej usiąść przy ka­wie lub winie i popatrzeć na to, co można na siedząco zobaczyć, niż z ob­łędem w oczach latać od malowidła do malowidła, bo z tego nic wyniknąć nie może.

Pęcherski i Matros wiedzą, kim są i czego potrzebują, odrzucają więc duractwo „konsumerycznej” iluzji, odrzucają powszechne konsumpcyjne hochsztaplerstwo kulturalne, które stanowi istotę masowego zwiedzania na ilość.

Zobaczenie Ostatniej wieczerzy w Mediolanie może wystarczyć na miesiące życia wewnętrznego, w ga­lerii Uffizzi w czasie jednego pobytu można zobaczyć najwyżej jeden obraz, bieganina tłumów po galerii jest zbiorową chorobą i zbiorowym niesz­częściem.

Powieść Fiali jest finezyjnym, bo niemal całkowicie bezstronnym, stu­dium znamiennego społecznego obłędu naszych czasów. Wszyscy, którzy z te­go obłędu zawodowo żyją, nie muszą się jednak obawiać, że im powieść Kiedy święci maszerują może w czym­kolwiek zagrozić. Utwór Fiali nikogo nie odstręczy od zbiorowej turystyki, tak jak propaganda antyalkoholowa nikogo jeszcze nie odstręczyła od pi­cia wódki.

Tym natomiast, którzy na miesięczną wycieczkę do Włoch wybrać się nie mogą, Fiala oferuje absolutnie doskonały literacki surogat wszystkich prze żyć z imprezą taką związanych. Kilkudniowa podróż zagraniczna (czas lektury Kiedy święci maszerują), jaką można odbyć, nie ruszając się z fotela, jest samą przyjemnością.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content