copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
NIEZALEŻNOŚĆ
Zdeptany kwiatuszek (1923) – przekład Andrzeja Sosnowskiego (Warszawa 1998) – nie wywołuje we mnie takiego zdumienia, jakie wywołało moje pierwsze zetknięcie z pisarstwem Ronalda Firbanka (1886-1926), gdy czytałem Firbankowski numer „Literatury na Świecie” (1994 nr 12).
Przenikliwy i zagadkowy esej Audena o Firbanku splata się w nim z narracją Z deptanego kwiatuszka.
Wybrane przez Andrzeja Sosnowskiego fragmenty narracji demonstrują, czym Zdeptany kwiatuszek jest sam w sobie, niezależnie od interpretacji.
O autorze Zdeptanego kwiatuszka wypowiadają się ci, którzy go znali (montaż tekstów Sceny z życia Ronalda Firbanka).
Bezpośrednią prezentację zamyka komedia Firbanka Księżna Zubaroff.
Pamięta się z tej pierwszej lektury, że Ronald Firbank zdumiewa tym najbardziej, że jak mało kto z jego czasu jest pisarzem odległej Przyszłości, która i teraz jakby dopiero się zaczyna.
Ta Przyszłość nie jest do odczytania z dzieła Firbanka, za mało o niej wiemy skądinąd, nie dość wyraźnie ją przeczuwamy.
Wiemy właściwie jedno, że dzieło przez trzy ćwierci wieku nic się nie zestarzało, że, przeciwnie, jest takie, jakby powstawało na naszych oczach i dopiero dla nas potrząsało nowości kwiatem.
Nasza wiedza, która wykluwa się dopiero z przeczuć Przyszłości, nie może być właściwym narzędziem analizy czegoś tak misternego, kruchego i niepochwytnego jak utwór zbudowany z napowietrznych słów poezji, która jest jedyna w swoim rodzaju, która jest naj dosłownie j unikalna.
Auden znalazł najzupełniej własny sposób, żeby o Zdeptanym kwiatuszku napisać coś istotnego, Andrzej Sosnowski (Od tłumacza) i Tadeusz Pióro (Od wydawcy) z prawdziwą gracją wyręczają się przemyślnie dobranymi cytatami i anegdotami tak wyrafinowanymi jak sam Zdeptany kwiatuszek w całości.
Pomysł Audena, żeby o Zdeptany kwiatuszek zahaczyć poprzez przywołanie ludzkich wyobrażeń Edenu, jest niewątpliwie dalekosiężny.
Andrzej Sosnowski i Tadeusz Pióro słusznie z niego korzystają, może jednak z pomysłu Audena dałoby się jeszcze wyciągnąć jakieś dodatkowe korzyści.
W królestwie Pizuergi nie ma, jak zauważa Auden, polityki, nie ma niezadowolenia społecznego, może nawet w granicach królestwa nie ma cierpienia, ale czy nie trzeba dopowiedzieć, że tam między ludźmi nie ma – to jest prawdziwa osobliwość – najmniejszej nierówności.
Przy nieskończonej hierarchii (dla samej nomenklatury) i przy nieskończonym zróżnicowaniu kulturalnym (każdy jest kulturalnie inny) wszyscy w królestwie – od królów do najniższych sług – są tak doskonale równi, że mogą z sobą – król ze sługą i sługa z królem – rozmawiać twarzą w twarz jak Mojżesz z Panem Bogiem.
Kulturalne zróżnicowanie tak absolutne – aż do niepowtarzalności jak zróżnicowanie linii papilarnych – nie łączy się z jakąkolwiek aksjologią, nie powoduje tym samym żadnej nierówności.
Konsekwencje absolutnego zróżnicowania kulturalnego są doniosłe, ale tylko dla artystycznej praktyki narracyjnej Firbanka.
Zróżnicowanie kulturalne musi mieć wiele przyczyn, wśród nich najważniejszą należy widzieć w zróżnicowaniu, nazwijmy to najprościej, majątkowym.
O tym wie się i musi wiedzieć, ale w królestwie Pizuergi jest tak, jakby zróżnicowania majątkowego wcale nie było.
W tym państwie zróżnicowanie majątkowe nie ma znaczenia nie dlatego, że w prawdziwym Edenie o niczym takim nie można było wiedzieć, lecz dlatego, że u Firbanka zróżnicowanie majątkowe od przekroczenia pewnego punktu przestaje się liczyć.
Ten punkt wyznacza granica między potrzebami koniecznymi człowieka a potrzebami zbytku, ona jest jednakowa dla wszystkich ludzi.
Poniżej tej granicy musi istnieć rzeczywista nierówność, powyżej niej rzeczywistej nierówności nie ma, powyżej istnieje królestwo zbytku, królestwo zabawy.
W Zdeptanym kwiatuszku świat Firbanka jest tylko i wyłącznie tym drugim światem.
Czy można go nazwać, jak sugeruje Auden, rajskim światem, to kwestia wcale nieprosta.
Między światem Firbanka a światem przed pierwszym grzechem istnieje różnica, przy wszelakich podobieństwach nie można ich zrównać.
Prawdziwy świat rajski mógł być i był, jeśli był, światem zabawy, nie mógł być i z pewnością nie był światem zbytku.
Między słowami zabawa i zbytek istnieje wspólność znaczeniowa, dzięki niej można je łączyć w analogiach, metaforach i metonimiach, nie można w nich widzieć tożsamości.
Ludziom w Raju zabawa, skoro nie znali pracy, musiała wypełniać całość istnienia.
Zabawa nie odróżniała ich od wszystkiego, co istnieje, przeciwnie, świadczyła o ich jedności z całością bytu.
Byt bowiem jest zabawą i powstał, jak wolno chyba pomyśleć, z zabawy Boga.
O zbytku rajscy ludzie nie mogli mieć żadnego wyobrażenia, zbytku nie mogło być na początku, on nie jest tworem Boga.
Zbytek jest chcianym lub niechcianym dziełem człowieka, on wieńczy jego dzieło, jest jego wymysłem i własnością.
Świat Zdeptanego kwiatuszka jest kreacją zabawy i zbytku, one są przedmiotem narracji i jej siłą motoryczną, ale one działają tylko po części wspólnie, ich współdziałanie bywa koincydentalne i fanaberyjne.
Narracja poddaje się jednemu i drugiemu razem, ale i dopuszcza swobodną fluktuację między jednym a drugim.
Między zabawą z jej wymiarem ontologicznym i zbytkiem, który jest zjawiskiem wyłącznie ludzkim.
Ukryty narrator utworu, najlepiej by go było nazwać niewidzialnym kreatorem, nie narzuca sobie żadnych rygorów, pozwala sobie na wszystko, na co mu przyjdzie ochota.
On, można przypuszczać, bawi się swoją kreacją, kpiąc z niej wtedy, gdy jego twór robi użytek ze swojego zbytku.
Człowiek Firbanka jest sobą, gdy czuje się częścią żywej i martwej natury, gdy jest jak ona, jak pies, jak kwiat, jak kamień.
Kamień, kwiat, pies, paź i królowa mówią sobą, swoim istnieniem, jedno i to samo, są nadrzędną jednością., istnieją w nieświadomości swego istnienia, są jednym i tym samym przejawem całości bytu.
W narracji Zdeptanego kwiatuszka zdarzają się rzeczy niebywałe i niemal nie do pomyślenia, punkt widzenia w narracji może znaleźć się przemiennie w człowieku, w kwiecie, w martwym przedmiocie.
Z takiej jedności chciałoby się wyłączyć sferę zbytku, której twórcą jest sam człowiek i tylko on się w niej panoszy, chyba jednak nie należy tego robić, żeby nie naruszać szczególnego porządku kreacji i narracji w Zdeptanym kwiatuszku.
Kreacja i narracja nie są w utworze podporządkowane żadnym doktrynalnym rygorom, ich intelektualny i artystyczny porządek tworzy się w artystycznym działaniu, ono jest spontaniczne i maksymalnie swobodne.
O zbytku, skąd się bierze, nic się w narracji nie mówi i nie może się mówić, ponieważ nie ma w niej miejsca na żadne słowo języka komentatorskiego.
Czysto teoretyczna możliwość komentarza istnieje zarówno w mowie niezależnej, jak i w mowie pozornie zależnej, z nich dwóch jest zbudowana cała narracja utworu.
Trudno jednak wyobrazić sobie, żeby jakiekolwiek słowo komentatorskie dało się przypisać którejkolwiek postaci Zdeptanego kwiatuszka.
Świadomość wszystkich postaci powieściowych nie respektuje żadnych innych form świadomości poza świadomością potoczną.
Słowo zbytek, jeśli zostałoby przez kogokolwiek z nich użyte, nie miałoby znaczenia kategorii nadmiaru, w ogóle nie mogłoby mieć znaczenia filozoficznego.
Świadomość indywidualna, jeśli coś takiego chciałoby się z narracji Firbanka wydedukować, oznaczałaby coś wyłącznie empirycznego, coś najbardziej oczywistego.
Takie coś daje się zwykle zamknąć w jednym słowie lub w jednym zdaniu, ono nazywa zwykle ważną relację uczuciową z drugim człowiekiem.
Świadomość głównej bohaterki powieści – jest nią Laura Lita Etoile de Naziansi – dałaby się określić w wystarczający sposób dwoma imionami, Jusuf (następca tronu) i Urszula (siostra zakonna). Te dwa imiona określają całą jej świadomość istnienia.
Główna bohaterka – według przypisu narratora przyszła święta, ten przypis jest jedynym zdaniem bezpośredniej narracji – czyta dwukrotnie na głos dla królowej zdanie o charakterze intelektualnym.
Ono właśnie – „Niechaj twe życie ma cel, a cel ten niech będzie wysoki!” – jest najbardziej pustym, choć zostało tak wyeksponowane, zdaniem całego tekstu.
Ono znaczy nieskończenie mniej niż mowa kwiatów, którą słyszy księżyc i powtarza w formie mowy niezależnej:
„– Druciki mnie cisną: druciki mnie cisną.
– Nie mam wody. Nie mogę dosięgnąć wody.
– Wsadzili mnie na dno wazonu główką w dół”.
Tego typu zdania mogłyby wystarczyć do nazwania świadomości indywidualnej dowolnych postaci Zdeptanego kwiatuszka.
Są wśród nich dwie pary królewskie, dziesiątki hrabin i dostojników dworu, dziesiątki osób służebnych na dworze i w jego dworskim otoczeniu.
Świadomość nie wyróżnia człowieka z całości bytu.
Mało jest prawdopodobne, żeby wyróżnikiem mogła być wyobraźnia, cóż my, na dobrą sprawę wiemy o wyobraźni kotów lub bocianów.
Jeszcze mniej szans ma bycie wyróżnikiem człowieczeństwa może mieć kultura, ludzkiej kulturze nie równać się z kulturą pszczół lub szczurów.
W żadnym razie człowiek nie góruje poczuciem humoru ani nad psem, ani nad wróblem.
Dopiero zbytek, czyli nadmiar, jest tym czymś, co wynalazł i zrealizował człowiek.
Może to zresztą nie jego wymysł, lecz wyrównanie kary pozbawienia go praw do rajskiego bytowania lub nowa kara za ten sam grzech, za grzech niepamięci, że nie wszystko wolno.
Zbytek, skądkolwiek się bierze i czymkolwiek się staje dla człowieka, może być przedmiotem kreacyjnej i narracyjnej kpiny, w zasadzie jednak i on jak całość bytu jest przedmiotem kreacyjnej zabawy.
Ta zabawa jest w Zdeptanym kwiatuszku w całości ukryta, ona jest dostępna w domyśle, nie dano jej własnego języka, ona nie rozporządza mową swoją własną, od siebie zależną.
Mowy zależnej od narratora w narracji Zdeptanego kwiatuszka nie ma nawet na lekarstwo (poza wspomnianym już przypisem), trzeba zdawać sobie z tego sprawę (artystyczną), żeby nie pomylić utworu Firbanka z utworami literacko równoczesnymi i pozostającymi po nim nadal przez wiele dziesięcioleci.
Zdeptany kwiatuszek jest utworem artystycznie radykalnym, radykalniejszym od powieści Pani Dalloway Virginii Woolf, czyli od powieści, która należała i należy nadal do najbardziej nowatorskich powieści dwudziestego wieku.
Radykalizm Firbanka polega na równej jak u Virginii Woolf eliminacji mowy zależnej z narracji powieściowej i znacznie konsekwentniejszej niż u niej eliminacji intelektualnego komentatorstwa, które w charakterze narracyjnej kontrabandy daje się wplatać w mowę niezależną i jeszcze bardziej w mowę pozornie zależną.
Niezależność mowy narracyjnej utworu Firbanka, gdy ją rozumieć w zgodzie z duchem, nie z literą tekstu, z trudem dałoby się porównać z czymkolwiek w literaturze artystycznej.
Mowa narracyjna nie ma w Zdeptanym kwiatuszku, jeśli nie brać pod uwagę różnych pozorów, żadnego dostępu do mowy niezależnej i do mowy pozornie zależnej, którymi przemawia w powieści sam „byt bytujący”.
Sięgam do kategorii Martina Heideggera, którą Jerzy Łukosz wykorzystał (bezpośrednio lub pośrednio) na tytuł jednej ze swoich książek.
Mowa „bytu bytującego” podlega u Firbanka ogromnemu zróżnicowaniu, można by w tym widzieć przejaw zbytku (artystycznego), najprawdopodobniej jednak przejawów zbytku nie należy szukać w sferze kultury duchowej.
Do sfery zbytku należy kultura materialna i to wszystko, co w kulturze duchowej ma wymierną stronę materialną.
Zabawa „bytem bytującym”, kpina z wynaturzeń, którym podlega człowiek i zwłaszcza ludzka zbiorowość, oznaczają się doskonałą bezinteresownością, nie służą niczemu, są same dla siebie celem.
Ten cel jest z pewnością wysoki, ale nie ponad ludzką potrzebę, nie dla zbytku.
Ta potrzeba, potrzeba bezinteresowności, należy chyba do niezbędnych, powinna do nich należeć.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy