copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
NOWE KSIĄŻKI BRATNEGO
Roman Bratny, Kryśka Brzytew, Warszawa 1955, Krok ostateczny, Warszawa 1955
Przywykło się w naszej praktyce krytycznej ostatnich lat widzieć w każdym dokumencie literackim ogniwo wielkiego procesu rozwoju literatury. Perspektywa wielkich procesów rozwojowych, najwłaściwsza przy analizie arcydzieł, zawodzi całkowicie wtedy, gdy dokument literacki nie tylko nie jest arcydziełem, ale nawet osiągnięciem w skali przynajmniej narodowej. Jakkolwiek bowiem piszący powinien mieć każdorazowo ambicje stworzenia arcydzieła – pięknie pisał o tym ostatnio Adolf Rudnicki w Niebieskich kartkach – nie tylko krytyk i czytelnik, ale nawet i autor po skończeniu pracy orientuje się mniej więcej w tym, czego dokonał. Perspektywa ogólna ułatwia kontakt ze światem autorskich ambicji, ale uniemożliwia z zasady rozpoznanie w rzeczywistych dokonaniach. Ofiarą ocen „z wielkiej perspektywy” padło w ostatnich latach wielu młodych pisarzy. Książki, które zdradzały zaledwie możliwości pisarskie autorów, uznawano niefrasobliwie za dokonania w skali najogólniejszej. To, co właściwe epoce, przesłaniało w tych ocenach całkowicie to, co było indywidualną własnością jednostki twórczej. Co naiwniejsi gotowi „byli uwierzyć w łatwość zdobywania pisarskich wawrzynów. Dzisiaj rozwiewanie złudzeń przypłacają niedawni debiutanci pierwszą zgryzotą, odnajdując z niewielką satysfakcją moralna piosenkowy „pierwszy siwy włos na skroni”.
Roman Bratny nie należał do najbardziej w tym sensie skrzywdzonych. Żadna z jego licznych książek (doliczyłem się sześciu tomików poetyckich, pięciu książek dramatycznych, jednej publicystycznej i pięciu pozycji prozy) nie „dokonywała przełomu”, nie „wytyczała nowych dróg”, nie „stanowiła rewolucji w sztuce”. Tym niemniej więcej pisano z jego przyczyny o sprawach ogólnych nowej sztuki niż o kłopotach bardzo niedoświadczonego autora. Może między innymi dlatego także przy siedemnastu pozycjach książkowych trudno mówić o krystalizującym się profilu twórczym Bratnego. Wszystko jest w nim jeszcze cudze, ogólne, z ducha czasu zrodzone a prawie nic nie ma własnego, niepowtarzalnego, zdobytego własnym trudem.
Dopiero ostatnia książka Bratnego, powieść Krok ostateczny, przynosi dowody rozeznawania się „w jestestwie swoim” i pewne próby opanowywania intelektualnego żywiołowej u Bratnego namiętności wyrażania w słowie pisanym tego wszystkiego, co mu zadrga w sercu lub zwłaszcza obije się o głowę. Aż do Kroku ostatecznego nie widać u Bratnego śladów zdyscyplinowania twórczego. Jego książki to ogród nieplewiony utrwalonych jak gdyby metodą nagrań dźwiękowych doświadczeń przedstawiciela tak zwanego tragicznego pokolenia w czasie wojny i młodego twórcy w Polsce Ludowej. W zapisach Bratnego łatwo można by wyróżnić okres dramatu akowskiego i tragikomedii schematycznej.
W tomikach poetyckich Pogarda (1944), Losy (1948), W karty z historią (1948) a także 15 batalionów (1948), Słowo miliarda (1949) i w zbiorze opowiadań Siad (1946) dochodzi do głosu w brutalnej i krzykliwej metaforyce poetyckiej, w obsesyjności ekspresjonistycznych opisów sytuacji bojowych w opowiadaniach – koszmarność emocjonalnych przede wszystkim doświadczeń akowskiego powstańca warszawskiego. Przy całej wtórności artystycznej i rozbrajającej niewprawności pisarskiej tych pierwocin literackich Bratnego czuje się jeszcze dziś, że autor zapisywał tak jak umiał sprawy jak najgłębiej przeżyte, w ich niesamowitym okrucieństwie i potworności. Wyrazem intelektualnego porządkowania tych przeżyć będzie bogata publicystyka literacka Bratnego z pierwszych lat powojennych, której istotne osiągnięcia myślowe będą częściowo wykorzystane w książce publicystycznej Głos bomby Ishi (1953).
W okresie schematycznym jest Bratny w dobrej wierze tubą, przekazującą w tak zwanej artystycznej formie obiegowe prawdy publicystyczne. Prymitywne jednoaktówki świetlicowe – Pobita kra (1949), Zwycięstwo Gralaków (1950), Ludzie, którzy rosną (1952), Przeciw krzywdzie (1952), sztuka Sześć godzin ciemności (1953), słabiutki tomik poetycki Człowieku żyć będziesz (1951) i dwa zbiory opowiadań: Rola główna (1953), Ile serce wytrzyma (1953), mają na celu popularyzację etapowych odkryć. Nie ma w tych książkach miejsca ani na doświadczenia wewnętrzne pisarza, ani na obserwację zewnętrzną. Ubóstwa myślowego nie wyrównuje Bratny troską o techniczną sprawność pisarską, toteż utwory te są jedynie dokumentem kryzysu pisarskiego.
Mimo pozorów odmienności opowiadania Kryśka Brzytew nie przynoszą nic nowego, są przez swą brutalność i pretensjonalność nawet gorsze niż klasycznie schematyczne opowiadania z dwóch wcześniejszych zbiorów. Można nawet powiedzieć, że Bratny pisał je przeciw sobie, tak są sprzeczne z rodzajem jego uzdolnień literackich. W swej wczesnej twórczości wykazał się Bratny dużą wrażliwością emocjonalną i wrażliwości tej należy przypisać wszystkie pozytywy jego liryki i lirycznych opowiadań z tomu Ślad. Bratnemu brak jednak niemal całkowicie wrażliwości zmysłowej i wyobraźni plastycznej. Proza opisowa jest więc dla niego karkołomna. Nie przypadkiem u Bratnego opisy dramatycznej sytuacji bojowej lub jazdy środkami zmotoryzowanymi stanowią obsesyjny motyw opisowy. Przy braku wrażliwości zmysłowej sytuacje, wymagające pewnego napięcia emocjonalnego, narzucają mu się jako najefektowniejsze i najbardziej rzeczywiste. Jaskrawość i brutalność wielu elementów opisu maskuje u niego niemożność zmysłowego odczuwania świata rzeczy.
W opowiadaniach, w których wobec rezygnacji z psychologii (zasada schematyzmu), odkrywczości intelektualnej i popisowości formalnej opis środowiskowych stosunków społecznych może stanowić jedyną szansę sztuki, Bratny musiał popaść w zasadnicze trudności. Efekciarstwo i brutalizowanie stało się; dla niego koniecznością. W dodatku nie dopisała autorowi w wielu wypadkach elementarna wiedza faktograficzna. Opowiadanie Studium prawa jest jaskrawym przykładem braku orientacji autora w przedstawianych stosunkach środowiskowych. Student prawa, starający się u profesora uniwersytetu o mieszkanie w domu akademickim dla studentki Akademii Sztuk Plastycznych to gaffa nie największa ani nie jedyna w opowiadaniu, w którym autor chce dowieść, że zakaz oficjalnego dokonywania skrobanek jest społecznie szkodliwy. Dobry artykuł publicystyczny Bratnego – a Bratny jest przecież świetnym publicystą – zrobiłby w tej sprawie wiele więcej niż opowiadanie, w którym wszystko jest nieprawdziwe.
W tytułowym opowiadaniu próbuje Bratny przekonywać, że w Polsce Ludowej są prostytutki i że los ich jest pożałowania godny, tak jak gdyby istniał w Polsce przeciętnie inteligentny człowiek, który by o tym nie wiedział. Niezręcznie opowiedzianą biografię prostytutki kończy Bratny związkiem z młodym chłopcem, który mimo smutnej przeszłości dziewczyny decyduje się na wspólne z nią życie. Autor kończy więc opowiadanie akurat wtedy, gdy dobrnął do zjawisk, których nie jest w stanie opisać publicysta ani reporter. Interesujący problem moralny i psychologiczny wymknął mu się z ręki.
Po Kryśce Brzytew powieść Krok ostateczny jest prawdziwą niespodzianką. Bratny tu dopiero natrafił na tę sferę zjawisk, którą przedstawić potrafi zgodnie z naturą swoich uzdolnień, spojrzał w sferę wewnętrznych, racjonalnych zresztą motywów postępowania człowieka. Jest to po okresie obracania się wyłącznie w wymyślonym świecie ogólników pierwszy kontakt z rzeczywistością ludzkich przeżyć na wyższej niż w początkowej twórczości płaszczyźnie. Tam rzeczywisty był jedynie świat emocji, tu emocje znalazły racjonalny, życiowy grunt. Bohaterowie powieści Bratnego myślą wreszcie jak prawdziwi ludzie w konkretnych sytuacjach życiowych.
Nie jest to w literaturze rewolucyjne odkrycie, jak mogłoby wynikać z niektórych głosów krytycznych o książce. Po prostu Bratny przestał wierzyć, że ludzie myślą socjologicznymi komunałami i zaczął tropić, jak wobec tego myślą naprawdę, zrywając tym samym z obowiązującą w literaturze schematycznej idealistyczną metafizyką. Przypisywana myślom poszczególnych bohaterów w schematycznych książkach Bratnego porcja ogólników jest w Kroku ostatecznym już jedynie narzędziem międzyludzkich rozgrywek. Bohaterowie mówią tu ogólniki, ale mają do nich indywidualny stosunek. Najciekawsze jest w książce Bratnego owo tropienie, co się kryje pod ogólnikami. Czuje się nawet, że autora cieszy zwłaszcza zrywanie masek ogólników. Naiwnie przyjmowany za rzeczywistość świat pozorów jest w powieści Bratnego już jedynie światem pozorów. Jego relacje ze światem rzeczywistym są przedmiotem analizy pisarskiej.
Znamienna jest dla struktury powieści metoda konfrontacji różnych par bohaterów, pomiędzy którymi rozgrywa się dwupłaszczyznowa kontrowersja słów i myśli. Tą metodą demonstrowane konfrontacje przedstawicieli aparatu państwowego i partyjnego, różnorodnych reprezentantów chłopstwa, stojącego wobec problemu spółdzielczości produkcyjnej, mogą być – i trzeba powiedzieć, że u Bratnego dość często są – bardzo interesujące. Wystarczy przypomnieć, jak sekretarz powiatowy partii, Nowakowski, załatwia sprawę z prokuratorem Sobotą czy sekretarzem gminnym Turkiewiczem, jak ten ostatni pertraktuje ze średniakiem Karczmarczykiern, jak Karczmarczyk prowadzi grę z sołtysem i przewodniczącym spółdzielni produkcyjnej Marzętą, z prokuratorem, z dziennikarzem Karczem, z kułaczka Sierańską. Bratnemu udało się nawet ta metodą interesująco opisać powiatową naradę aktywu gospodarczego (rozdział XI) a wiadomo, jak niedawno Breza wiele rzetelnego wysiłku pisarskiego i kultury literackiej zużytkował bez powodzenia na opis zebrania w Uczcie Baltazara. Klucz do prawdy jest bowiem jedynym kluczem do powodzenia w robocie literackiej.
W Kroku ostatecznym odnalazł Bratny tę sferę zjawisk, do przedstawiania której zmysłowa wrażliwość na świat nie jest konieczna. Jest to dla niego odkrycie bardzo doniosłe i można przypuszczać, że autor odnalazłszy właściwy trop zdoła w następnych swych książkach wzbogacić i pogłębić swój kontakt z realnym światem.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy