copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
NOWY AUSTRIAK W PROZIE
Przyczyną najrozmaitszych osobliwości literatury współczesnej jest nieustanne poszukiwanie tego, co człowieka najpełniej wyraża i określa. Na to pytanie literatura przynosi dziś tysiąc całkowicie sprzecznych odpowiedzi. Niemal u każdego twórczego pisarza i niemal w każdym odkrywczym utworze literackim dałoby się wykryć odpowiedź na tyle zmodyfikowaną, że jej klasyfikacja mogłaby nastręczać niemałych kłopotów. W wewnętrznym i zewnętrznym świecie człowieka działa tak wiele sił, można je dla określonych racji tak rozmaicie wyodrębniać, łączyć i hierarchizować, że ilość możliwych wariantów tego, w czym szuka się podstaw literacko-artystycznej wiedzy o człowieku, jest wprost nieograniczona.
Na tle głównych propozycja literackich, jakie w tym względzie padają, niemal wyzywająco musi wyglądać ta, którą dałoby się wydedukować z dwóch powieści austriackiego pisarza Wolfganga Georga Fischera (ur. 1933). Obydwie powieści – Wohnungen (1969) i Möblierte Zimmer (1972) – stanowią części składowe większego cyklu, który – jak wynika z obydwu opublikowanych utworów – ma mieć charakter powieściowej autobiografii, nie przypominającej w niczym tego, co zwykle określa się tym terminem. Można by to nazwać autobiografią archeologiczną, ponieważ akurat to dziwaczne połączenie pojęć, których nigdy się nie łączy, powinno dać wyobrażenie o tym, na czyim zamysł intelektualny Fischera polega. Podstawę wiedzy o sobie i o człowieku w ogóle chce austriacki autor widzieć w tym wszystkim, co musiałoby stać się przedmiotem zainteresowań archeologa, gdyby założyć, że może istnieć coś takiego, jak archeologia współczesności.
Rezygnując z porównań prawie absurdalnych i patrząc na sprawę bardziej realnie, trzeba powiedzieć, że Wolfgang Georg Fischer pragnie w swoim powieściopisarstwie pozostać przy tym, co w dzisiejszych teoriach i praktykach powieści odstępuje się tak często sztuce filmowej, zakładając zresztą całkiem bezpodstawnie, że wykorzysta ona w pełni możliwości obrazowej dokumentacji i w nich ulokuje swoje główne ambicje, gdy tymczasem tak zwany film artystyczny zmienił się w nieudolne naśladownictwo dawnej lub nowej powieści, a film dokumentalny jest chaotycznym zbiorem fragmentarycznych materiałów, z których może w przyszłości da się zrobić pełnowartościowy poznawczo użytek. Swoją autobiografię powieściową buduje Fischer tak, jakby tworzył film dokumentalny z historii kultury materialnej świata, w którym przyszło mu istnieć. Dotyczy to w jednakowym stopniu obydwu powieści, chociaż da się w nich dostrzec takie czy inne odrębności.
W powieści Wohnungen, która jest debiutem Fischera, zerwanie z tradycją psychologiczną i psychoanalityczną jest ostentacyjne. Narrator koncentruje swoją uwagę na sferze kultury materialnej i poprzez nią chce określić swoją społeczną i kulturalną genezę. Sięgając do początków Wieku, który nazywa Wiekiem Dziecka, widzi swoją prehistorię w tym, co się uzewnętrzniło w mieszkaniach przodków: w mieszkaniu bogatego adwokata Wiedeńskiego (tradycja żydowska dziadka ze strony ojca) i w mieszkaniu proletariackiego działacza społecznego i politycznego (tradycja dziadka ze strony matki). Całkowitą przeciwstawność tych dwóch tradycji likwiduje mieszkanie rodziców, urządzone w międzywojennym, demokratyczno-liberalnym duchu Nowej Rzeczowości.
Połowa powieści Fischera poświęcona jest drobiazgowemu opisowi tych trzech mieszkań, w których każdy przedmiot i każdy element tłumaczy się społeczną, światopoglądową i polityczną filozofią życia. Jeżeli ten opis nie jest literacko martwy, a nie jest, jest to zasługa imponującej u Fischera umiejętności sugerowania znaczeń, jakie przekazuje język przedmiotów.
Narracja w powieści zmienia się z chwilą, gdy w świecie przedmiotów pojawia się sam narrator – jako niemowlę i jako dziecko, nie prowadzi to jednak do zdrady przedmiotowości, która określa stosunek narratora do siebie z czasów dzieciństwa i do innych ludzi. Nawet tak wyczuwalna i tak ostra polityczna nienawiść narratora do faszyzmu, którego zwycięstwo w marcu 1938 roku kończy dla jego najbliższych erę wiedeńskich „mieszkań”, znajduje w narracji jedynie pośredni wyraz w filmowym rejestrze groteskowych sytuacji ludzkich w trakcie historycznej katastrofy.
W powieści Möblierte Zimmer podkreśla Fischer jawnie pokrewieństwo swojej narracji powieściowej z założeniami filmu dokumentalnego, odwołując się w dużych partiach utworu do imaginacyjnego albumu ze zdjęciami, które utrwalałyby prowizoryczną rzeczywistość „pokojów gościnnych” i „pokojów umeblowanych”, gdy prawdziwymi „mieszkaniami” zawładnęli hitlerowscy władcy życia i śmierci i ich poplecznicy. Prawdziwe „mieszkania” są względnie trwałą wypowiedzią w języku kultury materialnej, prowizoryczność „pokojów umeblowanych” może utrwalić fotograficzny ersatz, bez którego archeolog współczesności nie mógłby się obejść. Narrator powieści Möblierte Zimmer jest skazany na pośrednictwo dokumentu fotograficznego, skoro chce pozostać wierny założeniom swojej archeologicznej autobiografii.
W sensie autobiograficznym jest to dla narratora nadal okres dzieciństwa przedszkolnego, czyli tego, co nazywa on swoim „Kinderbett-Ich”. Ta nazwa oznacza drastyczne uprzedmiotowienie siebie i wyklucza potrzebę i możliwość jakiejkolwiek introspekcji. Wydaje się jednak, że swoim językiem archeologicznym posługuje się narrator powieści Möblierte Zimmer dla nieco innych celów niż w powieści Wohnungen. W Wohnungen świat kultury materialnej ma być źródłem najpewniejszej i wystarczającej wiedzy o ludziach, w Möblierte Zimmer natomiast staje się on źródłem równie sprawdzalnej i naocznej wiedzy o historii. Chociaż historii – jest to wyeksponowane w dedykacji – przypisuje Fischer niepojętość, jej skutki są namacalne właśnie w sferze kultury materialnej.
Skutkiem politycznych wydarzeń 1938 roku jest dla rodziny narratora podważenie podstaw egzystencji. Nie należy sądzić, że zamiana wiedeńskich „mieszkań” na „pokoje gościnne” w wiejskiej posiadłości przyjaciół z Jugosławii i na „pokoje umeblowane” w prywatnych domach i pensjonatach Zagrzebia nie kryje w sobie nic drastycznego. Licytacja wszelką drastycznością oznacza brak zaufania do wyobraźni. Język archeologiczny Fischera, żeby już pozostać przy tym ryzykownym nazwaniu, jak każdy język, odwołuje się do wyobraźni. Bez niej nigdy się nie pojmie, co może znaczyć jednoliterowy dopisek w dokumencie paszportowym. A może on znaczyć przekreślenie sensu i możliwości życia, może być równoważnikiem tortury fizycznej, głodu i śmierci. Fischer ma pełną świadomość, że mówi rzeczy straszne o zewnętrznym i wewnętrznym świecie człowieka, opisując rodzinny album ze zdjęciami, które trzeba rozpołowić, żeby jego część móc zachować.
Powieści Fischera – tak, zdawałoby się, ryzykowne i zaskakujące w swoich założeniach – nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że tym językiem, który sobie wybrał, autor potrafi posługiwać się znakomicie, ożywiając te źródła wiedzy o człowieku i świecie, z których w prozie rzadko już się korzysta. Najobficiej, chociaż zupełnie inaczej w sensie formalnym, korzystano z nich w osiemnaste wiecznej powieści angielskiej.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy