copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ODPOWIEDŹ GRZESZNIKA
W przeciwieństwie do apostolskich ambicji p. Barbary Kocówny w stosunku do mnie, ja z góry i jak najbardziej programowo wyrzekam się wszelkich tego typu ambicji w stosunku do kogokolwiek. Nie myślę więc nawracać p. Barbary Kocówny na „subiektywizm w traktowaniu dzieła literackiego”, jakkolwiek nie wydaje mi się, że cokolwiek innego ma sens. Po prostu obiektywnie dzieło literackie nie jest niczym innym, jak zszywką zadrukowanych kart papieru i przedmiot ten dziełem literackim staje się dopiero wtedy, gdy ktoś zrekonstruuje sobie w swoim przeżyciu wewnętrznym sens zawartych w nim znaków drukarskich. A to, niestety czy też na szczęście, jest już zjawiskiem subiektywnym. Nie wiem, czy w takim stosunku do dzieła literackiego jestem „dość odosobniony”. Mógłbym jednak przypuszczać, że w tym przynajmniej względzie nie jestem skazany na całkowitą samotność, zważywszy chociażby na fakt, że trudno tu mówić o mojej szczególnej oryginalności (vide sporo teoretyków i filozofów sztuki, z którymi p. Kocówna miała chyba okazję zetknięcia się kiedykolwiek). Tyle, jeśli chodzi o „moją” metodę interpretacji i estetyczną postawę filozoficzną.
Co do „reliktów terminologicznych” i „błędów”, niewiele właściwie mam do powiedzenia. Pomimo metaforycznego stosowania „reliktów terminologicznych” z kręgu kategorii religijnych, deklaruję tym razem specjalnie na użytek, p. Kocówny, że z żadną religią nie mam nic wspólnego. Przenośny sens użytych pojęć jest, o ile wiem, dostatecznie przejrzysty i wobec tego nie widzę powodu, żeby sobie odmawiać prawa ich używania. Uprawiam rodzaj pisarstwa zwanego krytyką literacką i mam do dyspozycji całe bogactwo środków stylistycznych, którymi literatura może się posługiwać. Kategorii z zakresu moralistyki chrześcijańskiej używają nawet pisarze marksiści i nie jest to im brane za złe. Ze swej strony nie mam za złe p. Kocównie, że szuka u Conrada „obrazu imperializmu”. Życzę powodzenia w badaniach conradologicznych w tym zakresie.
A teraz błędy. Jądro ciemności ukazywało się nieraz jako pozycja książkowa, chociaż znów nie bardzo jest z czego się tłumaczyć, ponieważ terminu „książka” użyłem potocznie w znaczeniu „dzieło literackie”. Nie obowiązuje mnie na szczęście absolutna naukowo-bibliograficzna ścisłość. To samo można powiedzieć w związku z użyciem słowa „fragmenty”. Fragment znaczy tu po prostu część, a poszczególne szkice Dąbrowskiej są ponad wszelką wątpliwość fragmentami czy częściami takiej bibliograficznej jednostki, jak Szkice o Conradzie, wydane w Państwowym Instytucie Wydawniczym w roku pańskim (to tylko figura stylistyczna, nie deklaracja reliktów) 1959.
I na zakończenie prośba o odrobinę tolerancji w stosunku do ludzi i ich zainteresowań. Wolno pani Kocównie zajmować się „obrazem imperializmu” u Conrada, niech mnie wolno będzie pisać o tym, kim był i jest Conrad dla Dąbrowskiej, według mego rozumienia tej sprawy. Nie widzę nieszczęścia w takiej różnorodności ludzkich zainteresowań. Sądzę, że bez swobody w tym względzie życie byłoby nie do zniesienia.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy