copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ODRĘBNOŚĆ
Znaczenie utworu Andrzeja Coryella – Spółka z lwem (moja lektura maszynopisu 1983) – jest większe niż jego literacka wartość. O tym znaczeniu decyduje szczególny – literacko w tym nurcie pisarstwa polskiego prawie całkowicie nowy – stosunek autora do polszczyzny. Polszczyzna jest dla niego językiem pierwszym, czyli jako dla współczesnego pisarza – jest o tym święcie przekonany – jedynym, ale jest to pierwszeństwo, które musiało zostać najgłębiej wewnętrznie zakwestionowane. Nie mogło być inaczej u kogoś, kto mając osiemnaście lat opuszczał Warszawę w roli żydowskiego emigranta (rok 1968) i musiał wywieźć z sobą straszny bagaż niepotrzebnego nagle języka pierwszego.
Wewnętrzna negacja, której nie mogło nie być, owocuje po latach całkowitym wyzwoleniem z żydowskiego kompleksu poprawnej polszczyzny i naturalną zgodą na kulturalną odrębność własnego języka. Dla literatury, w której z kultury żydowskiej najśmielej korzystała Eliza Orzeszkowa, nie może to być obojętne. Andrzej Coryell pisze po polsku, jest więc – i chyba chce być – pisarzem polskim.
Jest paradoksalne, że utwór wprowadzający do polszczyzny tak wiele pierwiastków hebrajskich wolno rozumieć jako utwór o doświadczeniu niemożliwości identyfikacji z kulturą żydowską. Ja w każdym razie tak właśnie rozumiem Spółkę z lwem.
W narracji bardziej poetyckiej niż prozatorskiej cały dramat niemożliwości identyfikacyjnej został przeniesiony w sferę kultury i jej symboli. To, że główny bohater utworu, Dallalu, który w dużych partiach tekstu jest narratorem, opuścił bliskich w Izraelu, zmienił nazwisko i żyje gdzie indziej, ma najprawdopodobniej różne przyczyny realne, nie one jednak są w narracji eksponowane, w niej eksponuje się fragmenty cmentarzyska symboli kulturalnych.
Sankcją literacką przeniesienia sfery realności w sferę symboli kultury ma być w Spółce z lwem pozór narracji onirycznej. Rzeczywistość, którą się opowiada, jest rzeczywistością doznań sennych. Używam słowa pozór, ponieważ nie jest to oniryzm autonomiczny jak u Drzeżdżona, nie ma w nim żadnych znamion dowolności i tajemnicy ontologicznej, jest to oniryzm z intelektualnego konceptu (podkreślają to filozoficzne motta o śnie), utrzymany w pełnej narracyjnej dyscyplinie.
Jej wyrazem jest kompozycja narracji według porządku liter hebrajskiego alfabetu. Przesunięcie litery alef na koniec potęguje jeszcze wrażenie konstrukcyjności utworu, w którym na żadną żywiołowość narracyjną nie ma miejsca. Przesunięcie to kojarzy koniec z początkiem narracji, lokuje całą rzeczywistość przedstawioną w układzie kolistym, co wyklucza jakąkolwiek linearność biegu zdarzeń, usprawiedliwia retardację ujawnienia onirycznych założeń narracji.
W kwestii, czy związek poszczególnych partii narracji z literami hebrajskiego alfabetu jest czysto formalny, czy oznacza jakąś filozofię hebrajszczyzny, nie potrafię się wypowiedzieć. Przypuszczenie, że składniowe, słowotwórcze i zwłaszcza zapisowe (na przykład swoboda w stosowaniu majuskuły wewnątrz zdania) niekonwencjonalności polszczyzny mają swoje źródło w poezji hebrajskiej, też nie musi być pewne. Nie ma to zresztą istotniejszego znaczenia, skoro jest pewne, że w hebrajszczyźnie i w Biblii ma swoje źródło coś o wiele ważniejszego: paradoksalność człowieka i świata.
Paradoksalną filozofię Boga, człowieka i istnienia wydobył z Biblii, a więc z całej kultury żydowskej. Kierkegaard w Bojaźni i drżeniu. W Spółce z lwem kultura żydowska oznacza coś nieporównywalnie skromniejszego. Nie jest to wprawdzie kultura zredukowana do realnej powszedniości, autor ma ciągle na uwadze jej wymiar mityczny, ale jest to mityczność w granicach społecznej stosowalności, niejako doświadczalna.
Dallalu zmaga się z paradoksalnością doświadczalną, z nią radzić sobie potrafią tylko ci, dla których stanowi ona ich świat pierwszy, świat przyrodzony. Jest bardzo prawdopodobne, że wszystkie ludzkie światy są na swój sposób paradoksalne, ale paradoksalność ukryta – przez kulturę, to jej specjalność – jest czym innym niż paradoksalność jawna i zdemaskowana.
Dla Dallalu paradoksalność kultury żydowskiej musi być całkowicie jawna, chce się on w niej odnaleźć, ale nie może, czuje się winny, ale nic na to nie poradzi, nie zmienią go listowne skargi i żale matki, łatwiej byłoby mu pogodzić się z uświadomioną po czasie paradoksalnością polską lub francuską (w tekście Spółki z lwem nie ma ani słowa o Polsce i o Francji, kojarzę całkiem bezprawnie sytuację Dallalu z sytuacją autora) niż z paradoksalnością żydowską.
Maksymalnie dobra wola, jaką Dallalu wobec kultury żydowskiej wykazał, dała ważne efekty poznawcze, nie dała efektów emocjonalnych, jeśli nie liczyć poczucia winy niezawinionej, że nie stało się bliskie, czego bliskości się pragnęło. Przy całej umowności oniryzmu w Spółce z lwem jedno jest tu zgodne z niektórymi teoriami widzeń sennych, Dallalu osiąga w widzeniach sennych to, czego potrzebuje, a mianowicie samousprawiedliwienie.
Kultura żydowska (pozostańmy przy tym skrócie) odmówiła mu tego, czego od niej potrzebował, żądając tego, czego nie mógł dać.
Spółka z lwem należy, tak to nazywam, do literatury doświadczeń kulturalnych. Ta literatura stanowi lwią część literatury dwudziestego wieku na świecie. Mieć na użytek tej literatury doświadczenie tak szczególne jak to, którego się dopatruję w Spółce z lwem jest dużą literacką szansą. O pełnym jej wykorzystaniu akurat w tym utworze z pewnością trudno mówić, Andrzej Coryell jest pisarzem początkującym i to się widzi. Gaffolog, że użyję nazwy Marka Słyka, znajdzie w Spółce z lwem bez wysiłku rzeczy, które uzna za ryzykowne lub wątpliwe artystycznie, tylko co warte takie widzenie, że widzi się pryszcze pod nosem, a całej twarzy ludzkiej nie jest się w stanie zauważyć.
Kto chce, niech ze słownikiem (złym) w ręku naucza, co znaczy po polsku słowo „przaśny” (to nie jest aluzja do utworu Coryella), ja wiem, że tego słowa można użyć w stu znaczeniach, których słowniki nie przewidują. Przaśne myślenie o literaturze zamyka do niej dostęp na dziesięć spustów.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy