Oksymoroniczność, czytane w maszynopisie, Twórczość 2/1993

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

OKSYMORONICZNOŚĆ

Pisarstwo Thomasa Bernharda jest prawie tożsame ze sztuką paradoksu i to paradoksu w swojej najwyższej intelektualnie postaci, w postaci paradoksu filozoficznego.

W pisarstwie Thomasa Bernharda stale są wykrywalni Montaigne, Pascal, de Sade, Kierkegaard i Schopenhauer, ale Bernhard nie jest jak każdy z nich filozofem i nic nigdy nie wskazywało na to, że chciałby nim być.

Nie będąc filozofem, nie chcąc nim być, uprawiając tylko i wyłącznie pisarstwo arty­styczne, odmówił sobie Bernhard dostępu do słowa naturalnego (czyli do słowa naturalnej poezji) i skazał się na słowo przetworzone, o najwyższym intelektualnym szlifunku.

Cóż za straszne pisarstwo mogłoby z tego wyniknąć, gdyby Bernhard zechciał pisać konwencjonalne powieści lub konwencjonalne dramaty. Powieści i dramaty z akcjami i z fabułami, z malowidłami tak zwanego życia. Strach pomyśleć.

Rezygnując z filozofii (z teorii), zrezygnował Bernhard jednocześnie z wyobraźni (z fikcji), te dwie rezygnacje dały w konsekwencji prawie niepowtarzalność artystyczną jego pisarstwa.

Słowo wypróbowane w wielowiekowym użytku, wyostrzone do granic możliwości zos­tało u niego zaprzęgnięte w indywidualnej nar­racji do opisu i analizy fundamentalnych doświadczeń ludzkiej egzystencji. Są to do­świadczenia o niepodważalnej wiarygodności poznawczej, dostęp do nich ma się jedynie poprzez introspekcję lub bezpośrednią obserwację.

Nie ma istotnego znaczenia, że w niektórych powieściach występują fikcyjni lub od niechcenia ufikcyjnieni narratorzy, że w niektó­rych utworach dramatycznych wykracza się poza doświadczenie własne lub dostępne w bezpośredniej obserwacji.

Z Mrozu i z Kalkwerku, z Naprawiacza świata i z Komedianta da się wydobyć – jak z eleganckiego opakowania – całą zawartość osobistego doświadczenia o wiarygodności tak samo podmiotowo i przedmiotowo niepodwa­żalnej jak w całym cyklu autobiograficznym (z Bratankiem Wittgensteina włącznie).

Z rozmaitych powodów i dla rozmaitych względów Thomas Bernhard wymija niekiedy jawny i ostentacyjny autobiografizm, nie zmienia to faktu, że jest to prawie zawsze wyminięcie bez znaczenia i jak w Kalkwerku pozorne.

Znikomość udziału fikcji i podrzędność jej funkcji w pisarstwie Bernharda nie podważa przynależności tego pisarstwa do prozy arty­stycznej. Jest to właśnie w zasadniczych założeniach (z własnego programu) proza artysty­czna bez fikcji, czyli taka, w której wyznaczni­ki artyzmu nie są gatunkowe i nie są na wierzchu, lecz wynikają z ukrytej formy, która jest własna, czyli indywidualna.

O artyzmie pisarstwa Thomasa Bernharda nie może przesądzać sztuka paradoksu, ona jest u niego ostentacyjna, ale ona nie jest wyróż­nikiem pisarstwa artystycznego.

Trwała zażyłość z pisarstwem Bernharda pozwala mi postawić diagnozę, że o artyzmie jego pisarstwa decyduje nie wszechwładny paradoks, lecz jego najradykalniejsza postać – oksymoron, metafora niemożliwości.

Oksymoron nie jest u Bernharda częstą figurą stylistyczną, ani tym bardziej taką, jakiej nadużywa, nie chodzi jednak o dosłowne rozumienie tej nazwy, lecz o zasadę nieprzezwyciężalnych sprzeczności. Ta zasada rządzi jego narracjami i biegiem akcji w jego utworach.

Oksymoroniczność (lepiej zastąpić termin ścisły słowem metaforycznym), czyli tożsa­mość sprzeczności, oznacza u Thomasa Bern­harda istnienie w niemożności istnienia (toż­samość sprzeczności jest niemożliwa), oznacza istnienie w ostatnim momencie przed nieist­nieniem, oznacza może moment przechodze­nia od istnienia do nieistnienia.

Formę istnienia w niemożności istnienia bada Bernhard na sobie samym we wszystkich utworach autobiograficznych, w których jest narratorem, i poprzez te wszystkie postacie, które jak Konrada z Kalkwerku na to samo skazuje.

W utworach dramatycznych – dramatopisarstwo Bernharda jest artystycznie pośledniejsze niż jego proza – świadomość istnienia w niemożności istnienia jest celem biegu zda­rzeń, ich finałem jak dla Bruscona w Kome­diancie. W utworach prozatorskich oksymoroniczna tożsamość sprzeczności bywa – jak dla Straucha w Mrozie, jak dla Konrada w Kalkwerku – jedyną dostępną czasoprzestrze­nią, w której istnienie zmienia się w trwanie w powtarzalności słów i gestów desperacji.

W takie trwanie zamieniło się pięćdziesiąt osiem lat życia Thomasa Bernharda, takiemu trwaniu nadawały sens lub pozór sensu przez lat – licząc z wyobraźnią – niewiele mniej działania twórcze lub przygotowania do nich.

Ukryta oksymoroniczność artystycznego zapisu doświadczenia życia występuje jeszcze intensywniej w patrzeniu Bernharda na do­świadczenie twórcze. Doświadczeniem twór­czym – czyli sztuką – może być u niego sprzedawanie artykułów spożywczych, walka z chorobą, działanie polityczne, robienie rękawiczek na drutach, praca naukowa wszelkiego charakteru i praca artystyczna we wszystkich dziedzinach, nie wyłączając żonglerstwa cyr­kowego.

Wszelka kreacja, wszelkie tworzenie, wszel­kie działanie są oksymoronami, łączą – dla złudzenia – ogień z wodą, spełniają niemożli­wość, nie przestając być niemożliwością, są jednocześnie wszystkim i niczym.

Nic, będąc niczym i nie przestając nim być, udaje, dla zapełnienia czymkolwiek próżni świata i pustki egzystencji, że jest wszystkim, nie mogąc tym być.

Czymś takim i niczym innym są utwory w utworach: Traktat o naprawie świata, komedia Koło historii, studium O słuchu. Tym samym jest chodzenie Konrada z Kalkwerku po pokoju u siebie i u profesora, robienie czego­kolwiek, co się robi, trwanie w oczekiwaniu jedynego możliwego rozwiązania, w oczeki­waniu śmierci, która ustanawia rzeczywistą jedność przeciwieństw, tezy i antytezy, tak i nie, która jest niepodważalną syntezą i niezawodnym rozwiązaniem.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content