copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ONIRIADA
(12.12.1993, 19.12.1993, 22.12.1993, 28.12.1993, 30.12.1993)
Niedziela, 12 grudnia 1993
– rozmowa z Henrykiem Krzeczkowskim – o pijaństwach Stasia Cicho wieża – spotkania ze znajomymi, z nieznajomymi – na północno-wschodnim skraju Warszawy, Skierniewic – z koleżanką Krzysztofa Mętraka rozmawiam o pracy uniwersyteckiej – z zakresu historii powieści – z nią, z jej towarzystwem mam jeszcze rozmawiać – spotykamy się na drogach, na ulicach – zdumiewa mnie wygląd drzew – wygląd terenu – pojawia się koło mnie kilka osób z rodziny – patrzę niby na bratanka – ma wygląd Stefana, syna Staśka – jest to chyba Grześ, syn Józka – żona bratanka, jakby wcale nie znana – wita się ze mną – podchodzi stary szczupły mężczyzna – z wąsami jak z lat trzydziestych – to ma być mój ojciec – całuje mnie rodzinnie – z żywym uczuciem – mówi, stęskniłem się za tobą – te słowa przenikają mnie do głębi – on te słowa powiedział – on ma prawo je powiedzieć – te słowa wyrażają prawdę – patrzę na postać ojca, jestem przejęty – ludzie, znajomi – otrzymujemy jedzenie – dyskutujemy o moich zapiskach – ogląda się zapiski, odczytuje – debata nad zapiskami – dzieje się dużo z nami, wokół nas – opowieści o zdarzeniach – plany na przyszłość –
Niedziela, 19 grudnia 1993
– zarysy czegoś uchwytnego w nieuchwytności – ćwiczenia, zajęcia, treningi – patrzę jakby z góry na Tomasza Burka – wchodzi z rynku na podwórko w Skierniewicach – widzę go w tym miejscu nie pierwszy raz – zaspał brat Józiek – jest ósma rano – trzeba go budzić – na Krakowskim Przedmieściu staje przede mną chłopak – patrzę na niego – on dotyka mojego pasa – mówi, że pas piękny – odczuwam chęć, żeby mu pas dać – wielkie towarzystwo w wielkim mieszkaniu – mieszkanie w stylu dyplomatycznym – grupy ludzi – ludzie stoją, siedzą, ciągły ruch – wita się ze mną Małgosia Wierzbicka – całujemy się w policzki – słucha się z telewizji apelów o pomoc dla Jugosławii – słucha się opowieści – Jerzy Lisowski i inni przyszli z wiadomością – nie przyznano mi u księgarzy nagrody za Pryncypia – Lisowski gorszy się – ja na nic nie liczyłem – tłumaczę, jaki jest do mnie stosunek polonistów – Małgosia mówi mi na boku o swojej sytuacji w Zagrzebiu – goście w ciągłym ruchu – rozmawiam raz z tym, raz z owym – patrzę na twarz Darka Bitnera – twarz zniekształcona, opuchnięta – myślę o Darku – myślę o tym co słyszę od ludzi – usiłuję ogarnąć całość towarzystwa – całość zdarzeń – całość wszystkiego, co się dzieje –
Środa, 22 grudnia 1993
– w świecie jak w lesie – las sosnowy, świerkowy, ciemna zieleń – Las Pamięcki, Las Miejski – drogi i ulice wśród lasu – stoły do jedzenia i picia, sceny do opowieści – kobieta w czarnej sukni, z obwisłą wargą – jest podobna do jednej z żon Władysława Jagiełły – ona i jej mężczyzna żyją w świadomości tego podobieństwa – podobieństwo zmienia życie w teatr – upił się siostrzeniec Rysiek – leży koło stołu jak lalka – koło mnie postać mężczyzny – jakby szwagier Szmigielski – kombinacja życia i teatru – mam tekst o teatrze polskim – o dzisiejszej dramaturgii – dla kogoś mam pisać o polskim dramacie – dramaturgia Tadeusza Różewicza w myślach rośnie w cenie – obok dramatów Różewicza dramaty Myśliwskiego – Witold Gombrowicz i oni, pierwszy plan literatury dramatycznej – reszta to sztuki użytkowe, teatr życia – myśl o Mrozku – co znaczą jego sztuki, czym są –
Wtorek, 28 grudnia 1993
– odjazdy, przyjazdy – intensywność zdarzeń, materii, kolorów – impreza literacka – z autorami z Polski i ze świata – oszczędza się na kosztach – zmienia się program imprezy – przeprowadzki w trakcie jej trwania – impreza odbywa się jakby w mojej okolicy dzieciństwa – zawiłe rozliczenia, zawiła dokumentacja – rozmowy z Marianem Pilotem, z Wiesławem Myśliwskim – Bohdan Zadura żąda, żeby cztery osoby zwolniły miejsca przy stole – groźba rękoczynu – Bohdan wymusza zwolnienie miejsc – patrzę na twarz Bohdana, dziwię się – obrady na sali, czytanie wierszy – siada mi na kolanach młodo-stary poeta – czyta psalmy Jana Kochanowskiego – Wiesław Myśliwski narzuca swój program czytania wierszy – drogę zalała woda – trzeba przepływać przez drogę łodzią – przewiezie mnie stary człowiek – idziemy przez łąki – Myśliwski mówi, że zapowiadałem zaproszenie naszej grupy do lokalu – nie oponuję, niczego nie zapowiadałem – do wszystkiego mam dystans – trzeźwo patrzę, co się dzieje –
Niedziela, 30 grudnia 1993
– chodzę, rozmawiam, koło Lasu Pamięckiego – koło domostwa Kalisiaków – prowadzę konszachty z personelem w sklepach domu towarowego – perypetie jak dziejba na prymitywnych malowidłach – sprzyja mi się i nie sprzyja – posądza o coś i nie posądza – policjanci i strażnicy grożą i nie grożą – dokonano zabójstwa, zginęła dziewczyna – odciąga mnie na bok Zdzisław Najder – chce, żeby mu powiedzieć, co się dzieje, co się stało – rozmawiam i patrzę na domy – piję z młodym człowiekiem – dowiaduję się, że on umarł – jego śmierć na skutek pijaństwa – na skutek pijaństwa ze mną – dowiaduję się, że on miał troje dzieci – troje i już prawie czworo – dręczę się tym, czego się dowiaduję – chodzę po lesie chłopskim od strony Lasu Miejskiego – chodzi lub jeździ koło Lasu Jerzy Putrament – rozmawia ze mną – chce sobie coś wyjaśnić – pomoże mi lub zaszkodzi – twarz i postać Feli Lichodziejewskiej – jej twarz jak światło w ciemności – ona zostanie nauczycielką w Łowiczu, w Płocku – będzie to jej pierwsza praca lub ostatnia – nierozdzielność zdarzeń – dziejba jak na płaszczyźnie, na obrazie – kompozycja dziejb – uczestniczę w poszczególnych dziej bach – czuję się zagubiony w jej całości – w całości nie do rozplatania –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy