copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ONIRIADA
(20.9.1998, 19.9.1998, 22.9.1998, 29.9.1998, 4.10.1998)
Niedziela, 20 września 1998
– ruch, przepływ widoków – widok Przepaści, Przepaść bez wody – powiększono Przepaść – wykop wykracza poza okrąg drzew – patrzę na ziemię wykopu – dziwi mnie warstwa piasku – idę, jadę, koło Lasu Miejskiego – czuję wewnętrzny paraliż, ze strachu – robi się widno, strach we mnie maleje – rozmowy w redakcji – Miecio Radomski pyta mnie o Julka Stryjkowskiego – Jerzy Lisowski mówi o propozycji z Wrocławia – ktoś chce robić coś takiego jak moja rubryka – myślę o kuriozalności propozycji – jedziemy z trumną Stryjkowskiego do Skierniewic – jakby trasą kolej ową, jakby szosą przez Mszczonów – mosty, wertepy – samochody nie mogą przejechać – przy pomniku księdza blokada na moście – trzeba coś zrobić z drzewem – ktoś z nas spowodował wyrwanie drzewa z korzeniami – będziemy mieć kłopoty – minęliśmy Kamion lub Radziwiłłów – jesteśmy na cmentarzu – cmentarz po północnej stronie Skierniewic (sic) – pasma cmentarza – w jednym paśmie pogrzeb – przemawia Andrzej Wasilewski – rozpoznaję jego głos – przechodzimy przez cmentarne wertepy – widzę szczura – nadepnęła na niego kobieta – szczur odbiegł parę metrów – kobieta ściga szczura – nadeptuje na niego – myślę o drodze powrotnej do Warszawy – rozmawiam w tłumie – może przemawiam do wielu ludzi, w Warszawie –
Sobota, 19 września 1998
– rozmowy w wydawnictwie – wraca się do dawnych pomysłów – chce się wydawać antologie o pisarzach – mówi się o antologii krytyki o Jerzym Andrzejewskim – odnajduję swoje notatki sprzed lat – rozmówcy nie mają pojęcia o bibliografii – myślę o użyteczności takich książek – mogłyby się przydać w szkole – przewiduję popisy niekompetencji – widzę pierwsze książki – na zewnątrz wszystko w porządku – solidna okładka, dobry papier – te pierwsze książki o nieznanych autorach – robi się jak zawsze nie to co trzeba – poddaję się rezygnacji – tu we wszystkim machlojka –
Wtorek, 22 września 1998
– jestem u Lisowskich, w czasie świąt – stoimy jakby przed domem – dom jakby w Alejach Ujazdowskich – zjawia się ktoś niespodziewany – przyniósł butelkę czerwonego wina – myślę, ja niczego nie przyniosłem – przypominam sobie, jednak przyniosłem wino – słucham opowieści o pułkowniku Szumskim – Henryk Szumski trzykrotnie dokonał wyczynu – w czasie wojny zakładał mundur pułkownika i ordery – przechodził przez pałac – pałac należał do Józefa Piłsudskiego – szedł na oczach Niemców, wart niemieckich – miał na sobie rzadkie ordery – takie, jakie dawał sam Piłsudski – w tej opowieści coś zagadkowego – wchodzę do redakcji „Regionów” – Marian Pilot, Zygmunt Wójcik – trzymają w ręku tekst o Oniriadzie – nie pytam, co to jest – ludzie przyjechali do Warszawy na pogrzeb – zostawili u mnie pieniądze – sto tysięcy złotych, w dużych banknotach – odliczyłem trzydzieści tysięcy – nie jestem pewien, czy mi zostało siedemdziesiąt – plik banknotów jest mały – liczę, nie mogę policzyć, ile tego jest –
Wtorek, 29 września 1998
– jestem w literackim świecie Drzeżdżona – wielki bór, wielka rzeka, sieci rybackie – płynie się w tym świecie jak w rzece – chcemy narracji Drzeżdżona – on ma swoje nowe utwory – musi je dla nas przystosować – podziwiam baśniową epickość narracji – spotykam kogoś, kto opowiada o Miłoszu – o literackości jego świata jak rzeki – w światach Miłosza, Iwaszkiewicza, Drzeżdżona – przechodzę z jednego w drugi – płynę w rzekach życia – towarzystwo wielu osób – wśród nich Józef Ozga Michalski – Ozga mnie zauważył – mówi na głos o mnie – przyjechałem do nieznanego miasta – mam w nim coś do zrobienia – poznaję dwóch synów pisarza – jakby to miasto Drzeżdżona – jego synowie (sic) – jeden starszy, drugi dużo młodszy – oni są braćmi przyrodnimi – starszy potrzebuje młodszego – młodszy lgnie do starszego – myślę o nich obydwu – myślę o rodzinie Jana Drzeżdżona –
Niedziela, 4 października 1998
– impreza, podróżowanie – rozmowy z organizatorami, z działaczami – wożą nas autokary – mam z sobą swój neseserek – raz jeden, raz drugi krąg ludzi – otaczają mnie młodzi poeci – domyślam się – jeden z nich to Bartłomiej Majzel – jest dorosłym mężczyzną – coś obcego w nim, coś ujmującego – wzrusza mnie jego widok – mówi do kogoś, że się ożeni – żona ma dom i basen – co raz to nowe jazdy autokarowe – patrzę na zieloność trawy – bujność zieleni, szaleństwo kwiatów – radość wiosny, uniesienie – zapomniałem zabrać neseserka z autokaru – w neseserku jest brulion Zapisków – liczę, że mi to ktoś przyniesie – mówi się o neseserku – nikt mi neseserka nie przyniósł – zaczynam się martwić o brulion – przyjechaliśmy pociągiem do Warszawy – na dworcu są ze mną Myśliwscy – oprócz nich Marian – ni to Marian Pilot, ni to Marian Dąbrowski – mówimy o neseserku – neseserek mam ze sobą, nie ma brulionu – myślę, że Zapisków nie da się odtworzyć – myślę o tym spokojnie –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy