Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 11/2000

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(25.2.1998, 26.2.1998, 27.2.1998, 28.2.1998, 10.3.1998)

Środa, 25 lutego 1998
– Kropka, jej towarzystwo – występ Kropki, Kropka śpiewa – u Kropki zastaję moją matkę – nie mogę sobie wyobrazić, jak matka tu się znalazła – pisarze z Włoch – rozmowy o literaturze – o podróży z Sycylii do Polski – tekst o sześciu pisarzach włoskich – charakterystyki utworów, postaw artystycznych – chodzę z pisarzem z Włoch – towarzystwa, domy – wchodzę do redakcji – witam się z emerytkami Zosiami – one obydwie siedzą obok siebie – siedzą bardzo nisko – schylam się, całuję je w głowę – myślę, że trzeba im dać egzemplarze Oniriady – czuję się przytłoczony zdarzeniami – patrzę na twarze – nie ogarniam słuchanego, czytanego tekstu – o literaturze włoskiej – w twórczości sześciu najwybitniejszych pisarzy włoskich –

Czwartek, 26 lutego 1998
– Stawisko, cała przestrzeń – Marysia Iwaszkiewicz, wprowadza nowe porządki – urządziło się ekskluzywny lokal – przyjeżdżają goście, przychodzą – podaje kawę Marysia – pracuje potomstwo Jarosława – zachodzę na Stawisko – od jednej strony, od drugiej – Iwaszkiewiczowie jakby żyją, jakby nie żyją – dawni goście Stawiska gorszą się – rażą ich nowe porządki – pertraktują z Marysią – Teresa uczestniczy biernie w działaniach Marysi – uroczystości pani Hani – wynosi się coś z domu – coś zrobione ze sznurka, w kształcie trumny – Teresa porusza się w rytmie tańca – przechodzę przez toalety na Stawisku – na Stawisku fala nieszczęść – nieszczęść dla Jarosława, dla rodziny – dla domu, dla całej posiadłości – jadę, idę na Stawisko – przechodzę przez las, przez wnętrze domu – znalazłem Jarosława – cieszy się, wita ze mną – rozmawiamy o tym, co się stało – widzę, że Jarosław ma wyłamany ząb – pytam, czy to z zębem teraz mu się wydarzyło – on gestem potwierdza – twarz Jarosława umęczona i piękna – wchodzę do tajemniczego wnętrza – kilka osób – z jednymi wchodzę, drudzy patrzą – w jednej lub drugiej grupie jest Edek Redliński – myślę o Edku – dawno się nie widzieliśmy –

Piątek, 27 lutego 1998
– doświadczam świata, jakbym patrzył na dywan – tka się płaszczyzna dywanu – kształtują się wątki – myślę o przygotowaniach do egzaminu, z fizyki – może ktoś ma się przygotować, może ja – nauka fizyki musi oznaczać większe rozumienie płaszczyzny – płaszczyzny świata, płaszczyzny istnienia – przejmuję się płaszczyzną świata – jej rozumieniem i nierozumieniem – rozmawiam, opowiadam, dyskutuję – matka mówi, co ma zrobić – musi z kimś iść, kogoś odwiedzić – wyobrażam sobie, że pójdzie z rana – w stronę Skierniewic-Rawki, na północ – stamtąd chyba pojedzie do kościoła, na mszę – nie wiem, kiedy wróci – mówi brat Stasiek – chce iść z matką, matkę odprowadzić – coś wiem i czegoś nie wiem – nie wiem, czy będę mógł coś zrobić – czego chcę, o czym myślę –

Sobota, 28 lutego 1998
– jadę autobusem, do Domu Literatury – autobus skręca na południe wiem, że następnie skręci na północ – dyskusje o literaturze – głos Karola Maliszewskiego – mówi, jakby recytował – z precyzją wygłasza formuły o figurach poetyckich – o metaforach kolokwialnych – słyszę jakby moje własne słowa – bez języka metafor nie da się mówić – mówimy przez podobieństwa i analogie – myślę, jak on się tego uczył – przyjechałem na Wiejską – przyglądam się książkom w księgarni – jest książka Marka Hłaski – wchodzę do Lisowskich – mówi się o zaimprowizowanym obiedzie – niepokoję się, robię Lisowskiemu kłopot – Hanka mówi z entuzjazmem o improwizacji obiadowej – widzę po oczach, że jest zadowolona –

Wtorek, 10 marca 1998
– wśród ludzi jak w górze piasku – trzeba się z tego wydostać, wydobyć – los pisarza, pisarz skazany – wypuszczono go ze szpitala, z więzienia – widzę go jak na filmie – szczupły, wysoki – przejmuję się, co z nim będzie – myślę o jego myśleniu – obserwuję go – idzie, biegnie, brzegiem rzeki – rzeka wielka jak Wisła – idę do niego, za nim – przede mną grupa mężczyzn – wyglądają jak sportowcy, jak działacze sportowi – idą szybko – oglądają się na mnie – chcę iść, biec, oddzielnie – nie z nimi – może oni odgrywają jakąś rolę wobec pisarza – może los pisarza od nich zależy – ogarniam wzrokiem wielkość rzeki – obydwa brzegi, zarośla nadrzeczne w słońcu – wielka przestrzeń rzeki, jej brzegów – przestrzeń bez końca –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content