Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 1/2002

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(29.10.1998, 30.10.1998, 2.11.1998, 3.11.1998, 4.11.1998)

Czwartek, 29 października 1998
– przyjemność, cieszę się – myślę o czymś z radością – słucham, co mówi Roman Kubik – mówi o swoich kuzynach, braciach Dąbrowskich – najwięcej mówi o Stasiu, moim rówieśniku Staś się nie ożenił, ale się ożeni – patrzę na twarz Romana Kubika – myślę o nim, o jego wyglądzie – on musi być o dziesięć lat ode mnie starszy jedziemy przez teren między Samicami i Rawką – jest nas chyba pięciu – Roman, trzech braci Dąbrowskich i ja – twarzy Stasia bym nie rozpoznał – dziwność w jego twarzy – ktoś ma mnie odwieźć do Skierniewic – dowiaduję się czegoś w Warszawie – o Pawle Hertzu – Hertza nie ma w jego mieszkaniu – ktoś odbiera listy do niego, telegramy – jestem w pobliżu Nowego Światu –

Piątek, 30 października 1998
– przebiegam przez jezdnię – jakby przez Królewską –  zauważam wyszczerbioną krawędź trotuaru tak czasem są wyszczerbione schody – łatwo się przewrócić – biegnę dalej koło wysokiego ogrodzenia – ogrodzenie oddziela plac Saski od parku – od Grobu Nieznanego Żołnierza – biegiem chcę dać znać, że się spieszę – mogłem być widziany, gdy biegłem przez jezdnię – podwórko dzieciństwa – myślę o przysłanych mi maszynopisach prozy – jem dołączony do przesyłki chleb – chleb z zapieczonym serem – któryś z braci chce włożyć coś na strych – na strychu nie ma miejsca – wychodzi z domu oficer w mundurze – wyrzuca okruchy chleba dla ptaków – wynosi czajnik – nie może zagotować w nim wody – bardzo mnie to dziwi – słyszę, że w domu jest pani Kobro – dziwię się jeszcze bardziej –

Poniedziałek, 2 listopada 1998
– korowody towarzyskie – przyjechały Alicja Dryszkiewicz i Ewa – jest chyba mąż Ewy – mieszkają w dawnym mieszkaniu na Elektoralnej –  wszyscy zamierzają iść do Spatifu – prosi Henryk Tomaszewski – Henryk zapytał, czy mam przy sobie pieniądze – Alicja będzie chciała zobaczyć moje mieszkanie – nigdy go nie widziała – myślę o Spatifie – Franek Król trzyma dla mnie mój stolik – w Domu Literatury – słucham mowy kobiet o literaturze – z kilkoma osobami pokątnie piję wódkę – przedstawienie według utworu Janusza Rudnickiego – z Januszem Rudnickim w jednej z ról – w drugiej części Janusz nie występuje – patrzę na twarz Janusza – chcę z twarzy wyczytać jego myśli – ktoś z uczestników przedstawienia pijany – przychodzi ktoś drugi, też pijany – straszne twarze obydwu – oceniamy przedstawienie – wychodzę z domu – przy zsypie dozorca lub dozorczyni – dozorczyni mówi o bilonie w zsypie – na ulicy zatrzymuje mnie Benigna Sojecka – zaprosiła do siebie osiem osób z Francji – nie pytam, czy są wśród nich Alicja i Ewa – Benigna narzeka – mówię, poda herbatę, porozmawiają i pójdą –

Wtorek, 3 listopada 1998
– podziemne korytarze, lochy – widno w lochach, jasno – idziemy przez lochy – ceremoniał po drodze – coś się robi tak, jak się robiło dawniej – patronuje temu Paweł Hertz – patrzę na Hertza, na jego towarzysza – tłum, w tłumie znajoma, znajoma od lat – ma się odbyć mój akt z nią – według prastarego obyczaju – podchodzimy do siebie – działamy jak na arenie cyrkowej – zbiorowa opowieść, co robimy – mówi się o czynnościach, o etapach działań – egzotyczny cmentarz, kilka grobów – jeden grób wysoki – z dwoma rurami wystającymi z ziemi – rury jak kominy – chcę zrozumieć filozofię tego grobu – w co trzeba wierzyć, żeby taki grób zbudować – wychodzę z cmentarza – znajome grupy towarzyskie – w domu u kogoś jak w ogrodzie – oglądam książkę – z opisami życia literatów, ze zdjęciami – zdjęcie Adolfa Rudnickiego – widzę Adolfa na żywo – jesteśmy u niego –mówię, ty chyba często zaglądasz do tej książki – Adolf śmieje się, nie przeczy –

Środa, 4 listopada 1998
– chodzę po placu Saskim – szukam przy placu morza – brzeg morza po wschodniej stronie – stoję przy skrawku morza – myślę, że morze akurat w tym miejscu – chcę wracać na ulicę Widok – jestem przy ścianie domu, przy ścianie ulicy – z kimś mam się spotkać – nad domem czuwa stara dama – mogę się spotkać z młodą kobietą – spotykam się z bratem Halszki – z Wackiem Laskowskim – znam jego historię, wiele o nim wiem – znam mężczyznę, z którym się przyjaźni – ta moja wiedza jak góra – idę w stronę ulicy Widok – zburzone domy, zburzone całe ulice – wielka przebudowa – z domów tworzy się zarys nowej ulicy – będzie jakby równoległa do Alej Jerozolimskich – jakby trochę skośna – interesuję się losem dzieci – mam z dziećmi spotkanie – coś będę dzieciom czytał – książkę trzymam w ręku – spotkanie, czytanie – dzieci słuchają mojego czytania – rozmawiam z dziećmi na rumach – patrzę na wielki kwartał ruin –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content