Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 12/1998

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(8.10.1996, 11.10.1996, 15.10.1996, 18.10.1996, 22.10.1996)

Wtorek, 8 października 1996
– zachowania młodych autorów – oni są z kręgu Marka Nowakowskiego – coś mnie u nich dziwi – jestem w obcym mieście, w obcym świecie wśród przybyszów z Niemiec – dużo zdarzeń – nie rozumiem, co się zdarza – czuję przypadkowość ludzi, zachowań – jestem w obcym domu – domyślam się, jaka jest orientacja polityczna mieszkańców – jestem ich gościem – coś się zdarzyło – muszę u nich zostać na dłużej – planuje się mój następny przyjazd – trzeba będzie zostać, dopóki się nie zje trzech gęsi – oponuję, obiecuję przyjechać na jeden dzień – na niedzielę – oni godzą się na to – dostanę mięso gęsi najchudszej –

Piątek, 11 października 1996
– otwarte przestrzenie, w słońcu – wychodzi się ze szkoły, z obrad literackich – na sali obrad zostawiłem swoje drobiazgi – idę z Myśliwskimi – zgubiłem po drodze dwa bruliony – w brulionach zapisy oniryczne – szliśmy okrężną drogą – Wiesław Myśliwski daje zadanie kilkunastolatkom – oni mają znaleźć bruliony – dwaj chłopcy w czarnych ubraniach przynoszą je błyskawicznie – śmieją się do mnie – ja śmieję się do nich – czuję się, jakbym był nad Rawką – jakbym szedł do letnich domów Reszków – z obrad literackich wychodzę w gromadzie – obok mnie idą Kazimierz Brandys i jego kolega z Paryża – Brandys ma ufarbowane na czarno włosy – mówi o swoich książkach – ludzie nabożnie słuchają – wiem, o czym on mówi – zachwyca mnie wolna przestrzeń – wielka przestrzeń nieba – jakby koło Zwierzyńca, koło domu siostry – w myślach porządkuję zdarzenia – drogi, którymi szliśmy – rozmowy, które prowadzimy –

Wtorek, 15 października 1996
– szpital jeden, drugi – do trzeciego chcę się dostać na święta – stoję w kolejce – jestem pacjentem, nie jestem – opowiadam o szpitalu – do szpitala blisko – szpital po drugiej stronie ulicy – znajomy przedstawia mnie dwóm kobietom – mówię swoje nazwisko – stara kobieta odzywa się – to jest ten wielki Henryk Bereza – myślę, że to chyba polonistka – podróż, pociąg – polonistka robi wobec mnie kokieteryjny gest – las, oficer bezprawnie ścina wielką sosnę – sosna wali się – widok aż boli – ludzie się oburzają – groźby wobec oficera – mówię o straszności polskiego społeczeństwa – o przejawach barbarzyństwa – mężczyzna nie jest młody – w jego ubiorze nie widzę nic wojskowego – patrzę na wysokie drzewa – na wspaniałe sosny –

Piątek, 18 października 1996
– front wojenny, w ruchu – na południe od szosy Mszczonowskiej – niebywałe zdarzenia – trzeba nad przepaścią przenosić konia i na koniu człowieka – odbywa się zebranie w wydawnictwie – ma się omawiać maszynopisy – przed zebraniem muszę się przebrać – wyjmuję z torby garnitur – myślę, że przyniosłem białą koszulę – widzę, że koszula z łatami – widzę, jak się witają Irena Szymańska i Wiesław Myśliwski – nie wiedziałem, że się znają – mówią do siebie per ty – zebranie odbywa się, nie odbywa – rozpakowuję paczkę z maszynopisem – w paczce stare opakowania, strzępy papieru, karty maszynopisu – poznaję maszynopis, czytam – konspekt powieści – postacie, opis zebrania w wydawnictwie – narrator ocenia swój tekst – pisze, gryzmoły starego pierdoły – chcę to zapamiętać – wokół tego trzeba spreparować kilkanaście zdań opinii – męczy mnie myśl, że muszę taką robótkę wyko­nać – myślę o zebraniu – na zebraniu pokazywano list autora – z wyzwiskami pod adresem lektorów – było wśród nich i moje nazwisko –

Wtorek, 22 października 1996
– słyszę, myślę tekst ballady – o zabitej przy kuchni sąsiadce – zabójca wszedł przez otwarte drzwi – nie znalazł pieniędzy – zaczął wołać, że zabito kobietę – ludzie zorientowali się, że on jest zabójcą – pościg za nim – przebywam nad morzem – długi pobyt – ponad miesiąc, ponad dwa miesiące – stoję na dachu domu, na rusztowaniu – mój towarzysz skacze w dół – zatrzymał się na drugim piętrze – żyje albo nie żyje – wielka powódź, woda zalała część miasta – Halszka popłynęła do przyjaciółki – przyjaciółka utonęła – utonęła Halszka – opowieść, jak Halszkę przed utonięciem przesłuchiwano – dlaczego płynęła do przyjaciółki, która uto­nęła – mówiła, że nie wiedziała o jej śmierci –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content