Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 12/2001

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(18.10.1998, 19.10.1998, 21.10.1998, 23.10.1998, 27.10. 1998)

Niedziela, 18 października 1998
– coś grozi podczas przelotu przez Atlantyk – niepokoję się o Marka Hłaskę – o Janusza Głowackiego – niebezpieczne działania obcej kobiety – czymś to grozi, mnie lub komuś innemu – rozmawiam z kobietą z gazety – ona miała drukować moje recenzje – mętnie mówi o zastrzeżeniach szefa – coś się w recenzjach dezaktualizuje – po jej odejściu widzę tekst odręczny – jakby do mnie – moje recenzje nie będą drukowane – rozmawiam z Januszem Rudnickim – ukaże się lub się ukazała jego książka – plan podróży do Paryża – rozmawiam z Jarosławem Iwaszkiewiczem – o moim stosunku do pisarzy, w krytyce – mówię efektownie – pomijam mój stosunek do pisarstwa Jarosława – Jarosław słucha – chce jeszcze coś wiedzieć – idę z Grażyną Bristigerową – ona i nieznany mężczyzna byli w nowym lokalu – są zachwyceni kuchnią – przechodzimy koło lokalu – wygląd dziwny – przed podróżą do Paryża trzeba być w Poznaniu – mam w ręku list od Dariusza Sośnickiego – nie rozpieczętowałem listu – jest pół godziny na podróż do Poznania – podobno można zdążyć – coś załatwia Janusz Rudnicki – z nim podróż do Paryża – myślę o Paryżu – chciałbym być w Paryżu po raz drugi –

Poniedziałek, 19 października 1998
– jazdy po Warszawie, po okolicy skierniewickiej – trzeba zapłacić rachunki za światło i gaz – jeżdżę z Tadeuszem Komendantem – jazdy z dzielnicy do dzielnicy – siedzę z innymi blisko Belwederu – widać jadalnię – dygnitarze wchodzą do jadalni przez taras – ekscytujemy się tym, co widzimy – mówi coś do mnie Józef Ozga Michalski – dygnitarz z wąsami mówi do mnie z bliska – jego twarz tuż przy mojej – on mówi o stanowisku dla mnie – śmiejemy się z tego, co on mówi – w Belwederze dużo się dzieje – wchodzi generał przez taras, wychodzi – komentujemy zdarzenia, śmiejemy się –

 Środa, 21 października 1998
– ludzie chodzą w nocy po dachach – chodzę z innymi, obserwuję – określa się udział lokatorów w kosztach remontu – wylicza się stopień amortyzacji urządzeń – te działania w kompletnych ciemnościach – tłum w banku, w instytucji finansowej – dokonuje się ważnej operacji – za wysoką sumę otrzymuje się dokumenty finansowe – stoję na wysokości piętra – patrzę na salę parteru – przepadła mi część pieniędzy – za którą należą mi się akcje – opowiadam o złodziejstwie – perypetie, formalności – akcji nie otrzymam – komentuje się mój przypadek – nie przejmuję się stratą – martwię się komplikacjami – dużo komplikacji, dużo niewiadomych – działam, rozmawiam – rozmowy literackie – coś się wiąże z Leną Zaworską – stoję nad morzem – wysokie fale, morze wzburzone – łódką nadpływa kobieta – myślę, duże ryzyko płynąć taką łódką – łódka pełna wody – w każdej chwili mogłaby zatonąć –

Piątek, 23 października 1998
– czas jak po powstaniach – granice, co wolno Polakom, czego nie wolno – Maria Dąbrowska, coś robi, czegoś nie robi – coś czyta, czegoś nie czyta – z czasopisma, z książki przeczytała tylko cztery rzeczy – Henryk Krzeczkowski zbadał sprawę – ona przeczytała tylko to, co wolno było czytać – idę w poprzek pól – myślę o Józku (brat) – wchodzę z Henrykiem Krzeczkowskim na podwórko – podwórko jakby przy domu siostry – perypetie na ulicach warszawskich – u mnie w mieszkaniu – opowieść Wiesława Myśliwskiego – o stawie w Warszawie – staw blisko Pałacu Kultury – przewieziono staw ze stron rodzinnych Myśliwskiego – podłoże stawu z unikalnej skały – robię coś u mnie, z parkietem, na parkiecie spotykam na Marszałkowskiej małą kobietkę – ona była kiedyś moją nauczycielką – mamy na coś odmienne poglądy – rozmawiamy przy windzie, na ulicy –

Wtorek, 27 października 1998
– rozmawiam z kimś z Krakowa – pisze on coś o mnie – może pisze powieść – nawiązuje do mojej najdalszej genealogii – powołuje się na to, co mówiłem – nie bardzo pamiętam, co było powiedziane – rozmyślam, co on może zrobić – jaka może być taka powieść historyczna – rozmawiam z piękną dziewczyną – ona chce napisać pracę magisterską – ma kilka miesięcy do dyspozycji – mieszka blisko Stefana Żółkiewskiego – będzie pisać pracę u niego – rozmawiamy ojej pracy – przywieziono mi teczkę materiałów – do zredagowania – dla krakowskiej firmy – mam ustalić ostateczną wersję dzieła – pracuję w dużym pokoju – w materiałach ścinki, kartki – coś się włącza do tekstu – czytam fragmenty – jakby fragmenty dziennika o mnie – może to książka Krzysztofa Mętraka – czas kończyć redagowanie – czeka się, aż ja skończę – przechodzę przez salę z książkami – wystawa książek – kupuję kwiaty, na ulicy – kwiaty liche – nie ma lepszych kwiatów –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content