Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 2/1994

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(20.6.1988, 13.11.1989, 11.2.1991, 9.5.1991, 4.7.1991, 3.8.1991, 2.12.1991, 1.3.1992, 29.5.1992, 3.2.1993, 14.3.1993, 22.3.1993, 19.8.1993, 17.10.1993)

Poniedziałek, 20 czerwca 1988
– mgławica rzeczywistości, rzeczywistości działań – tworzymy, tworzy się, utwór dramatyczny, przedstawienie teatralne – dzieło powstaje w próbach, odgrywam w nich jakąś rolę – może jestem reżyserem – są główne części dzieła, brak finału – zlecam pracę nad finałem autorowi lub akto­rowi – opowiadam o moim uczestnictwie w dawniej­szych działaniach – opowiadam o Jarosławie Iwaszkiewiczu – opowieść toczy się w podróży – słuchają opowieści ludzie przewrotni jak Alicja Sternowa – podróż trzeba przerwać, wysiadam – rozmawia się o sztuce graficznej, malarskiej – graficy, malarze pracują – pracuje chyba Andrzej Heidrich – zrównuję działania i umiejętności artystyczne z umiejętnościami praktycznymi – jakbym powoził, powożenie wozem lub saniami – nadjeżdża pociąg, z którego wysiadłem – słyszę powtórzenie moich opowieści, opo­wieści stały się wulgarne – wulgarna jest opowieść o Iwaszkiewiczu – nadjeżdża pociąg, którym należy odjechać – mgławicowość podróży, jej celu –

Poniedziałek, 13 listopada 1989
– rozmowy z Jarosławem Iwaszkiewiczem o zagrożeniach „Twórczości” – Jarosław pokazuje pismo, które otrzymaliśmy – w piśmie cytaty z miesięczników literackich – cytuje się fatalne fragmenty różnych autorów – wszystko jest przełożone na język angielski – Jarosław mówi o potrzebie działań, żeby „Twórczość” ratować – jestem zaproszony, przez instytucje lub klan rodzinny, na spotkanie z Jarosławem – Jarosław podaje mi swój tekst, dotyczy on natury poezji – Jarosław przemawia wśród ludzi – jego ciało rozpada się – każda cząstka jego ciała wyzwala z siebie słowa, które są poezją – słychać te słowa – we mnie nieskończone zdumienie, u innych konsternacja – w sprawach poezji mamy jechać do Sopotu – wyjazd organizuje ktoś o twarzy Kazimierza Jaroszyńskiego – on mi proponuje pobyt w domu ZAIKS-u w Sopocie – jedziemy jakby promem, który miałby się w Sopocie zatrzymać – Henryk Krzeczkowski i ja otrzymujemy pokój przechodni – obok jest nocny bar – wyobrażam sobie pobyt w tym pokoju – wydarzenie z Jarosławem Iwaszkiewiczem powtarza się – powtarza się zjawisko rozpadu ciała Jarosława – doświadczam na nowo stanu wtajemniczenia w poezję – wiem, czego nie wiedziałem, rozumiem, czego nie rozumiałem – w Warszawie mówi się o tym, wiele z tego wynika – doświadczył iluminacji Bohdan Zadura, patrzę na twarz Zadury – ktoś odbiera telefon i daje słuchawkę Krzysztofowi Mętrakowi – Mętrak daje słuchawkę mnie – słyszę obce głosy – zdaje mi się, że rozpoznaję po słowach przeciwsko (sic) lub chwilsko Janusza Głowac­kiego – radość, że Janusz przyjechał –

Poniedziałek, 11 lutego 1991
– uroczystość rodzinno-redakcyjna – mówi się o nowych perspektywach – nastąpi zmiana na dobre w publicznym sto­sunku do Jarosława Iwaszkiewicza – zaczyna się ruch – w parku, w ogrodzie odbywa się sesja o osobie i twórczości Jarosława – żąda się edycji jego dzieł – jakby na nowo odbywa się obrządek pochów­ku – trumnę Jarosława wniesiono do mojego domu urodzenia – podchodzi do trumny Tomasz Burek – uważam, że trumnę należy zamknąć – obracam się wśród dwóch grup młodzieży literackiej w czasie przerwy w obradach – mam iść z kimś do Olimpii – myję zęby na środku jezdni koło Bristolu – przechodzi koło mnie elegancko ubrana kobie­ta – w jej twarzy rozpoznaję rysy sklepikarki Ambroziakowej spod Skierniewic – dziwię się, że ona jest jeszcze młoda – jeśli to ona –

Czwartek, 9 maja 1991
– decyduję się na rezygnację z wpływów na prozę w „Twórczości” – noc, z domu, chyba to dom urodzenia, patrzę na lądowanie helikoptera – wiem, że w helikopterze jest Michaił Gorbaczow – zdarzy się coś decydującego – zebranie w Domu Literatury, zgłasza swój protest Paweł Hertz – Hertz wychodzi z zebrania – zza okien słychać głosy tłumu – tłum chce wpłynąć na bieg zdarzeń – coś się rozstrzyga – w klanie rodzinnym Jarosława Iwaszkiewicza mam pisać pracę egzaminacyjną – Jarosław dał temat „Zimno” – konstruuję wypowiedź o decydującym znacze­niu zimna w hierarchii doznań zmysłowych – przypisuję doznaniom negatywnym większą siłę niż doznaniom pozytywnym – trwam wśród zdarzeń, poddaję się zdarzeniom –

Czwartek, 4 lipca 1991
– słucham opowieści o zachowaniach i po­wiedzeniach Artura Międzyrzeckiego – Artur opowiada o wysokim budynku miesz­kalnym – dorastające dzieci literatów mają możliwości otrzymania przydziału mieszkań na wysokich piętrach – może otrzyma mieszkanie syn albo córka Jana Himilsbacha – jestem zaproszony przed południem do Lisow­skich – przyjąłem zaproszenie warunkowo – siedzę przy stoliku w kawiarni literatów – podchodzi do mnie Maciej Wierzyński – opiera się rękami o kant okrągłego stołu – pyta, co z moim bratem Tadkiem – mówię, był aresztowany i zwolniono go z aresztu – Wierzyński chce wiedzieć, jaką działalność polityczną Tadek prowadził – mówię, zwyczajną jak wszyscy – zastanawiam się, co on mógłby robić – na Krakowskim Przedmieściu mijam zgar­bioną kobietę – ona intensywnie na mnie patrzy – rozpoznaję w niej żonę Tadeusza Drewnowskiego – ona mówi w formie pytania do mnie słowa, moje nazwisko – odpowiadam, Henryk Bereza – kobieta coś mruknęła, idzie dalej – Tadeusz Komendant wprowadził mnie do pokoju redakcyjnego – siadamy, kobiety przeszukują teczki – ktoś czyta na głos zapisy oniryczne znalezione w teczkach – myślę, że są to moje nie wydrukowane zapisy – zaczynam się orientować, że to falsyfikaty moich zapisów – przypominam Jarosławowi Iwaszkiewieżowi, jak byliśmy po raz pierwszy razem w Paryżu – Jarosław zaprowadził mnie do prywatnego mieszkania, kobieta częstowała nas winem – w trakcie opowiadania uświadamiam sobie, że opowiadam sen o podróży z Jarosławem – Jarosław mówi, że od razu się tego domyślił – jazda na peryferie Warszawy – na przejeździe jesteśmy pytani, czy ktoś z nas nie jest Stanisławem Wokulskim – dojechaliśmy na imprezę – chcę obejrzeć egzemplarz albumowej książki – mówi o niej Andrzej Lam – zjawiają się dygnitarze, wśród nich jest Roman Zaleski – ludzie z otoczenia dygnitarzy pytają o Stanisława Wokulskiego – przechodzę obok ludzi – mówię, że zawsze uważałem Bolesława Prusa za fatalnego pisarza – moja wypowiedź została usłyszana, wywołuje emocje –

Sobota, 3 sierpnia 1991
– w inscenizacji odnalezionego fragmentu tek­stu Adama Mickiewicza główną rolę gra […] – w różnych miejscach słucham wypowiadanych przez […] kwestii, patrzę na niego – tłumię wewnętrzny śmiech, czasem śmieję się do rozpuku – zjawia się koło mnie Jarosław Iwaszkiewicz – jego nogi nie wytrzymują ciężaru ciała – chciałbym mu powiedzieć, że on jest ocaleniem – musi trwać, bez niego nie da się tego wszyst­kiego wytrzymać – nie mówię tego, wspieram go, prowadzę – opowiadam mu o błazeństwach […] – śmiejemy się obaj – Jarosław ma zostać odwieziony na Stawisko – jadę, idę za nim – wchodzi się jakby na przyjęcie państwowe, dyplomatyczne – przechodzę obok mnóstwa ludzi – widzę wśród nich Józefa Ozgę Michalskiego – na poboczu szosy, drogi zatrzymał się samochód Jarosława, może bryczka – podchodzę do niego na pożegnalną chwilę – Jarosław uśmiecha się, dotyka mnie, żartu­jemy – idę, jadę szosą, przez molo na morzu, na pro­mie – jedzie się, idzie się w stronę Skierniewic – może Stawisko jest w Skierniewicach – na molo, na promie, na szosie pusto, kupy śmieci – mijam grupkę ludzi w pobliżu szosy – Alicja tańczy nago, sama straszność – dojeżdżam, dochodzę do Kamiona nad Rawką – trzeba przejść koło pijaków, koło mężczyzn o wyglądzie bandziorów – staję się czujny, uważam na wszystko – uda mi się może przedostać na zachodnią stronę Rawki – do Skierniewic, na Stawisko –

Poniedziałek, 23 grudnia 1991
– jakby w domu urodzenia, jakby na wolnym powietrzu koło Stawiska – czytam nową księgę prozy Jarosława Iwaszkiewicza – Jarosław pojawia się koło mnie – staram się odczytać ideę utworu, narracji – Jarosław pisze w pierwszej osobie liczby poje­dynczej lub mnogiej – narrację trzeba by nazwać jednogłosową, ale prawda jest inna – zewnętrzność kształtuje świat narratora po swojemu, nadaje mu różne postacie – wynika z tego dramatyzm i coś, co należałoby nazwać polifonią – rozważam różne sformułowania w tekście – Jarosław opowiada na żywo, jak ustawiał się na prawym brzegu rzeki, żeby przeciwstawić się presji od wschodu – mówi się o prawym brzegu, może jest to jed­nak brzeg lewy – prawy byłby wtedy, gdyby rzeki popłynęły na południe – słyszę rozmowę literatów o ruchu wojsk na wschód – wymienia się nazwę Przemyśl – w książce Jarosława dostrzegam duży dopisek – to jest tekst programowy – pisze się tu o ustawieniu ludzi ku czemuś zewnętrznemu, ku Bogu – tak postępują homoseksualiści, nazywa się ich bratankami Pana Boga – Bóg wyciska na nich swoje piętno – rozważam konsekwencje tego fragmentu tek­stu – ugruntowuję się w swoich pomysłach interpretacyjnych – przejmuję się koniecznością wyłożenia swoich pomysłów – w krótkim tekście jak to u mnie – mówi do mnie Hanna Kirchner, że Jarosław nie odpowiedział na jej list – ona chce coś robić po swojemu – mówię, możesz się narazić Jarosławowi, Jarosław jest drażliwy – myślę, co muszę napisać o księdze Jarosława – mam poczucie obecności Jarosława, czuję jego bliskość –

Wtorek, 17 marca 1992
– ze Skierniewic chodzę lub jeżdżę do Jaros­ława Iwaszkiewicza – może na Stawisko, może do sanatorium – Jarosław potrzebuje bliskich ludzi, potrzebuje pomocy – wozi mnie często do Jarosława Stanisław Adamczyk – on się tym zajmuje niejako z urzędu – wsiadam na platformę kolejową przy Topoli – wsiada ze mną Zosia Bożałkowa, ucałowaliśmy się na powitanie – chcę z platformy przyjrzeć się rozbudowie skierniewickich terenów kolejowych – słucham wiersza Jarosława Iwaszkiewicza, Jarosław sam go czyta – rozpoznaję w wierszu aluzje do Jana Papugi – zastanawiam się, kiedy Jaś Papuga pojawił się w kręgach literackich – Jarosław bardzo chwali moją orientację –

Piątek, 29 maja 1992
– w wielkie święto wchodzę na Nowym Świe­cie do jedynego otwartego sklepu – nie oglądam towarów – chcę wyjść drugimi drzwiami na ulicę Chmiel­ną – skrócę sobie drogę do domu – ekspedienci patrzą na mnie uprzejmie – myślę, że to dawniej nie było możliwe – duża sala, dużo ludzi – na podwyższeniu jak na katedrze siedzi Jaros­ław Iwaszkiewicz – wśród ludzi kręci się kobieta w średnim wieku – ona ma zdawać u Jarosława egzamin – podchodzi do Jarosława, chce mu podać rękę do pocałowania – Jarosław gestem mówi, że to sytuacja oficjalna – dziwi mnie brutalność tego gestu – zaczyna się rozmowa egzaminacyjna – Jarosław mówi, że kobieta musi znać literaturę współczesną jak Henryk Bereza – spogląda na mnie, mówiąc te słowa – myślę o mojej znajomości literatury – myślę, co wie o literaturze egzaminowana kobieta – w dużym domu na kilku kondygnacjach kręcą się goście – poprzynoszono prezenty dla Janki Dróżdż – Janka Dróżdż przyszła, ogląda prezenty – mówi, że jest ciekawa prezentu ode mnie – głupio mi, mój prezent lichy – przyniosłem może cukierki, może cukierkową lalkę – jestem w święta w mieszkaniu Marii Zagórskiej – przyglądam się jej i jej córce w wieku licealnym – myślę, że obydwie żyją z rent po Jerzym Zagórskim – wyliczam w myślach, że muszą to być renty najwyższe – razem powinno być ponad pięć milionów –

Środa, 3 lutego 1993
– Zaduszki – przy Alejach Ujazdowskich, przy Wiejskiej otwarto nowy cmentarz – grobów nie ma, jest mur cmentarny – miałby tu być grób Jarosława Iwaszkiewicza – opublikowano nagrobny tekst Jarosława – można to czytać w broszurze, można jak pla­kat na ścianie – dwaj dziennikarze niemieccy mówią coś obraźliwego – wytykają Iwaszkiewieżowi działalność poko­jową – znam tekst Jarosława, mówi się w nim o walce o pokój wewnętrzny – w tekście Jarosława wymija się wszelką żurnalistyczność – wiem jakby o kilku grobach Jarosława Iwasz­kiewicza – grobów jest pięć czy sześć – na placu Zamkowym widzę kwadratowy grób, cmentarz, trumnę – Jarosław leży – narzeka na ubiór – radzę mu, żeby przymierzył moją marynarkę – mówi, że moja marynarka byłaby najlepsza – marynarkę zdejmuje – nie wiem, co Jarosław zrobi – odbywa się zebranie jakby w Domu Literatury – duża sala, wypowiedzi – mówi się o „Twórczości” – ktoś pokazuje numer najnowszy – mówi się o braku egzemplarzy w kioskach –

Niedziela, 14 marca 1993
– spotykam się z Wojciechem Jaruzelskim, rozmowy – wybuchnie lub już wybuchła wojna – w Warszawie, w Skierniewicach przebywam wśród żołnierzy – jest wśród nich mój przyjaciel, chyba Olek Tarnawa – nieznani żołnierze mają mi za złe, że się z nimi nie przyjaźnię – Olek chce jechać do Warszawy, żeby się pożegnać z żoną, zobaczyć dziecko – wraca z Warszawy – jego jednostka czeka na dworcu na odjazd do Łodzi – rzeczy Olka zostały u mnie – trzeba je przynieść, może wysłać pocztą – mieszkanie Rynek 32 w Skierniewicach – nie ma Zosi i Ludwika Bożałków – są w mieszkaniu moje drobiazgi – mieszkanie w Skierniewicach, pokoje w domu Jarosława Iwaszkiewicza, może mieszkanie Jerzego Lisowskiego – młody człowiek obcałowuje Lenę Walicką lub Cecylię Wojewodę – ona dzięki kosmetyce wygląda na młodą – mówi do młodego człowieka, że myli ją ze swoją rówieśnicą – poddaje się jego pieszczotom – schodzą się goście, ja muszę wyjechać – zbieram swoje rzeczy do torby – mówię do Jerzego Lisowskiego, że muszę się pożegnać z Jarosławem Iwaszkiewiczem i z wszystkimi – Lisowski na to, nie godzę się na twój odjazd – cichnie, mój odjazd jest koniecznością – rozglądam się za Jarosławem – różne osoby rozstawiają mnóstwo kieliszków – trzeba zacząć ceremonię pożegnania –

Poniedziałek, 22 marca 1993
– ludzie z rodziny i z otoczenia Jarosława Iwaszkiewicza – ludzie ze środowiska literackiego, wydawcy – rozmowy, projekty, działania – nowe edycje utworów Iwaszkiewicza, wystawy rękopisów – zebrania literackie – intryguje po swojemu Ryszard Matuszewski – pertraktacje z Marysią Iwaszkiewicz – działa Staś Włodek – wrócił Marek Hłasko – idziemy we dwóch ulicą – Marek spogląda na mnie, wypytuje – chce się zorientować w sytuacji literackiej – sporo wie – wie o działaniach Ryszarda Matuszewskiego przeciwko mnie – wie, że karierę robi Klemens Górski – z Markiem czuję się spokojniejszy – przy nim nie ciąży mi natłok wszystkiego –

Czwartek, 19 sierpnia 1993
– spory między kobietami, działania kobiet – trzymam w ręku utwory Jarosława Iwaszkiewicza – chcę rozważyć jego procesy duchowe, koleje jego twórczości – na Stawisku patrzę na drzewa w parku, w lesie – odkrywam związki utworów Jarosława z poszczególnymi kępami drzew – znajduję drzewa, które wiążą się z Matką Joanną od Aniołów – ustalam linię twórczości – patrzę na dom – w nim będzie działał Instytut Jarosława Iwaszkiewicza – mogę być w badaniu twórczości Iwaszkiewicza do końca przydatny – słyszę jak z radia, jak zza ściany rozmowę człowieka filmu z Józefem Ozgą Michalskim – skończy się film o Rosjanach i złoży do archi­wum – na Rosjan patrzy się w filmie zbyt życzliwie – prawie naga kelnerka Joasia – chce ode mnie pomocy – wchodzimy do łazienki – myślę o tym, co to się wyrabia – jadę autobusem – powinienem jechać do dentysty na Mokotów – decyduję się wstąpić do domu – przychodzą do mnie oddzielnie dwaj mężczy­źni – ustalam z nimi kolejność rozmowy – w autobusie trzymam w ręku bilety – nie wiem, dlaczego biletu nie przeciąłem – towarzystwo, obserwuję manipulacje przy przy­znawaniu nagród – zapisuję mój sen o Iwaszkiewiczu – troszczę się o zachowanie jego epizodów – ludzie pytają, co ja robię – mówię, że robię coś, co może ma wartość –

Niedziela, 17 października 1993
– chce się wydać nie wydaną książkę Jaros­ława Iwaszkiewicza – książka pisana dawno – dotyczy Hiszpanii – dużo kwestii edytorskich – mówi się o tym na Stawisku, w pobliżu Stawi­ska – kwestię stanowi współautorstwo lub przekład fragmentu – ma być podane nazwisko Marysi Iwaszkiewicz jako tłumaczki – musi to być fikcja – Marysia była dzieckiem, gdy książka powsta­wała – pomysł, żeby podać nazwisko Kaliny Wojciechowskiej, nie ma sensu – Kalina Wojciechowska nie mogła być tłumaczką – Marysia przy czymś obstaje – poda się jej nazwisko – Jarosław żyje, wybiera się do Hiszpanii – trzeba go wyprawić w podróż – będzie to podróż w dawnym stylu – Jarosław zabiera pościel, kufry, książki i rękopisy – trzeba to przygotować, poprzenosić, poprzewozić – pracuję – dbam, żeby wszystko zostało zrobione jak należy – idziemy na zajęcia, na zebranie, do redakcji – idą ze mną Wiesław Myśliwski, Marian Grześczak, inne osoby – mamy taśmę zdjęć, oglądanie – podchodzi do mnie wnuk Jarosława, Maciek Włodek – pokazuje dzienniki ojca Jarosława lub teścia – Maciek pokazuje w teczce trzy tomy dzienni­ków – on chce, żebym się dziennikami zajął – myślę, jak się rozrasta tradycja pisania w rodzie Iwaszkiewicza – widzę wielopokoleniowość tej tradycji, jej rozgałęzienia –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content