Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 2/2001

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(3.4.1998, 4.4.1998, 8.4.1998, 9.4.1998, 14.4.1998)

Piątek, 3 kwietnia 1998
– coś się zdarza na placu Konstytucji – czas wojny, rozruchów – mnie się coś zdarzyło – zdarzenie jak z humorystycznej anegdoty – przewieziono mnie do Anglii – opowiadam generałowi o zdarzeniu – on to rozumie inaczej – przypisuje mi rolę bohaterską – wracam do Polski, wróciłem – tu nikt niczego nie pamięta – śmieję się w duchu z wszystkiego – rozmawiam z Tomkiem Lengrenem – on ma własną wersję przeszłości – nie można się z nim porozumieć – odczuwam brak kogoś rozsądnego – brak mi Janusza Głowackiego – jemu można by powiedzieć prawdę – on by się poznał na śmieszności opowieści –

Sobota, 4 kwietnia 1998
– linia na południe – droga graniczna, parów do lasu – myślenie o miarach – miara długości, miara temperatury – paradoksalne relacje między miarami – małe zwiększenie długości, olbrzymi wzrost temperatury – tajemnica w relacjach, w zależnościach – świat jak targowisko – skupia rzeczy, towarów – grupki ludzi – grupka pięciu, sześciu osób – siedzą na ziemi, na trawie – był wśród nich, jest Edek Stachura – siadam po nim, siadam przy nim – rozmowa, nijakość rozmowy – nie wiem, dlaczego siedzę w tej grupie – patrzę na nieskończoność grupek dookoła – przechodzę, przejeżdżam obok stosów towarów – rzędy straganów – wiszą majtki na sznurach – myślę o majtkach, o kupnie majtek –

Środa, 8 kwietnia 1998
– budynki uniwersyteckie – sala biblioteczna – wnętrze widoczne jak ogródek kawiarniany – książki, wśród stosów książek stoły – siedzi Edek Stachura – ma młodziutką twarz – widzę jego wąsy – w tych wąsach dziecinność – myślę, dlaczego on ma wąsy – chcę koło niego usiąść – może zrobi się wolne miejsce – z braćmi wyprawiłem się na południe – za las – nieznana okolica, nieznany dom – bracia odeszli beze mnie – rozmawiam z kobietą – myślę o obcości domu, ludzi – trzeba myśleć o powrocie – bracia muszą iść do pracy – ja powinienem iść do szkoły – dowiaduję się, że bracia już poszli – lęk, że będę musiał iść sam – zbliża się noc – lęk przed nocą – mówi się, że w lesie są wilki – dostaję latarkę, przeciw wilkom – lęk we mnie coraz większy – nie wiem, czy uda mi się w lesie nie zbłądzić – kobieta mówi, że dzieci mnie odprowadzą – wskażą mi drogę –

Czwartek, 9 kwietnia 1998
– przyglądam się czemuś – jak namalowanemu światu – obraz jaskrawy, wyrazisty – obcość wszystkiego, tajemniczość – widzę samą zewnętrzność – jakbym widział same materiały ubiorów – ich płaszczyzny, ich jaskrawe kolory – jakbym wiedział, co jest poza nimi – myślę o świecie jak w Wielkim Tygodniu Andrzeja Wajdy – przenikam zewnętrzność, domyślam się czegoś – moje domysły ulotne – zostają mi w oczach kolory – mam świadomość, patrzyłem na kolorowe płaszczyzny –

Wtorek, 14 kwietnia 1998
– zdarzenia na ulicy, na salach – raz tu, raz ówdzie – fragmenty ulic – grupki ludzi, tłum – w grupkach młodzi uczeni, młodzi pisarze – między nimi kobieta w średnim wieku – ona była przyjaciółką lub żoną Edwarda Stachury – patrzę na mężczyznę – on należał do najbliższych przyjaciół Edka – widać podobieństwo między mężczyzną i kobietą – jest w nich przejrzystość, niebieskość – mają podobieństwo w rysach twarzy – myślę o ich inności – z nimi się działa – stoją rzędy książek, numery czasopism – w sześciu numerach czasopisma są utwory Stachury – mówi się o znaczeniu odnalezionych utworów – słyszę słowa, one są jak chleb – chcę uporządkować swoją wiedzę o tej twórczości – coś zapisuję, piszę – tłum ludzi wokół mnie – tłumy na Nowym Świecie – nowe formy zakupów – przyglądam się sklepom, tłumom – przechodzę przez wielką halę – za stołami półmiski z pierogami – kobiety zachęcają mnie do pierogów – mężczyzna patrzy przez okulary na małe urządzenia – odzywa się do mnie – pyta, czy to o mnie pisze się w „Poprostu” – patrzę na pierogi –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content