copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ONIRIADA
(21.1.1995, 25.1.1995, 27.1.1995, 29.1.1995, 31.1.1995)
Sobota, 21 stycznia 1995
– zdarzenia skłębione jak chmury – stoję z Wiesławem Myśliwskim i innymi – na ulicy Sienkiewicza w Skierniewicach – wysoki mężczyzna na jezdni – wypowiada się agresywnie – Wiesiek wysuwa się do niego – chce go uciszyć – widzę, że w bójce byłby słabszy – wysoki facet mówi pogardliwie, Rysiu, Rysiu – chciał chyba powiedzieć, Wiesiu, Wiesiu – rozmyślam o potrzebie orientacji – w układach sił – patrzę w niebo – na zachodzące nad Skierniewicami słońce – słońce spływa jak w morze – przed dworcem patrzę na postać Tadeusza Rycerskiego – mam potwierdzić, czy w szkole mówiło się o nim Bożydar – tak go nazywano, Bożydarek – nie było w tym nic dwuznacznego – Myśliwski i ja mamy wygłosić referaty – z Małą, z Wieśkiem siedzę na skraju lasu – Wiesiek odrzuca niepotrzebną książkę między drzewa – odsuwa się na bok – żeby popracować – przechodzę przez szosę, idę na południe – po drugiej stronie szosy wielki las – kładę się w zagłębieniu – odczuwam strach – słyszę szelest w ciemnościach – strach we mnie rośnie – myślę, że trzeba wracać do Myśliwskich – rozmyślam, o czym będę mówił – na spotkaniu w Skierniewicach – o Januszu Rudnickim już mówiłem – w moim mieszkaniu – słucham, co mówi do mnie matka – coś robię, coś mówię do matki –
Środa, 25 stycznia 1995
– tkwię, trwam – przestrzeń świata ma w sobie dom urodzenia – wschodnią część Skierniewic – wielkie miasto – w wielkim mieście przebywam w podróży, na wczasach – pobyt w wielkim mieście niedługo się skończy – powróci się z końca do początku – początek i koniec są jednym – duży pokój – łóżko z klozetem pod łóżkiem – do pokoju się wraca po dyskusjach o literaturze – po zwiedzaniu ulic, budynków – po rozmowach z kolegami ze szkoły – z przyjaciółmi – rozmawiam z Krzysztofem Mętrakiem – o losie poety – może o losie Mętraka – o historii publikacji książek poetyckich – idę przez miasto – idę do swojego pokoju – myślę, jak to będzie – gdy się będzie wracać – jest czas powrotu –
Piątek, 27 stycznia 1995
– podróżowanie, podróż morska – podróż czasu wojny – niespodziewanie jestem w Paryżu – przez przypadek – kino lub kościół – znajomy zbiera pieniądze – mam kilka monet – mówię, nie mogę dać pieniędzy – myślę, i nie chcę dać – sala z kilkunastoma osobami – euforia seksualna, ekscesy – tańczy kobieta z oszpeconą twarzą – ułomna – w jej tańcu i śpiewie czuje się postać onanizmu – wychodzę – idę skrajem lasu, skrajem parku – plac jak rynek w Skierniewicach – słyszę od stolika głos Agi Bugajskiej – siedzi z kimś – mówimy, że jesteśmy w Paryżu po wariacku – bez pieniędzy na pobyt – na skraju parku Francuzi ucztują – ceremoniał ucztowania jak na pikniku – dwóch starych mężczyzn niesie przez plac coś ciężkiego – słyszę polskie słowo – jednego z mężczyzn całuje w policzek – mój pocałunek go oszołomił – ściska mnie, całuje – po drugiej stronie placu chcę coś zjeść – właściciel barku daje mi makaron – za darmo – mogę u niego na zapleczu nocować – darmowy makaron proponuje dla Bugajskich – może zostaniemy w Paryżu, przez kilka dni – jakby w Warszawie – siedzę przy stole z Alicją Dryszkiewicz, z Markiem Hłaską – między Alicją i Markiem rywalizacja, zazdrość – o moje uczucia do nich – obserwuję ich wzajemne spojrzenia – odbywa się rozmowa między Andrzejem Wajdą i Lechem Wałęsą – Wajda niemal w przyklęku – zadaje Wałęsie pytania – przechodzę koło Wałęsy – mówi, że bardzo lubi czytać moje figliki – dziwię się, że mnie zna – że czyta moje zapisy oniryczne – to u niego musi znaczyć słowo figliki – podoba mi się ta nazwa –
Niedziela, 29 stycznia 1995
– myślę, co powiedzieć o opowiadaniach Krzysztofa Jaworskiego – tych w lutowej „Twórczości” – rozmowy o moim pogrzebie i grobie – wypowiadają się Tadeusz Konwicki, Zofia Brezowa – Konwicki uważa, że rzeźba na grobie powinna mieć jakiś symbol wojskowy – rozmawia się o tym u matki – matka złożyła pismo do ministra – w sprawie pochówku – mówię, że to błąd – kupiono miejsce na grób jak działkę na dom – pertraktacje z właścicielami – zebrania w sprawie grobu u właścicieli działki – oficjalny przedstawiciel władz popiera moje zdanie – pogrzeb powinien być skromny – Tadeusz Komendant daje mi do ręki plik banknotów – wpycham banknoty do rękawa – wśród obecnych jest nieznana dama – pyta, jak najlepiej uczcić mnie za rok – radzę wypić trzy kieliszki wódki – i porozmawiać o mnie –
Wtorek, 31 stycznia 1995
– słyszę tekst Jarosława Iwaszkiewicza – tekst jakby kulinarny, jakby dietetyczny – Jarosław pisze o jabłkach – są dobre we właściwym czasie do grudnia – szkodzą, gdy są choćby trochę nadpsute – po grudniu nie należy ich dawać dzieciom – ani ludziom starym – enzymy lub inne rzeczy zalegają w przewodach jajowych – Jarosław lubi jabłka – je jabłka we właściwym czasie – wpływ jabłek na metabolizm jest przeceniany – zdumiewa mnie orientacja Jarosława – w dietetyce, w fizjologii – tego u niego nie podejrzewałem – chodzę po rynku w Skierniewicach – obrady na rynku – Lena Zaworska zajmuje się Niemcem – dyskutują o literaturze – na rynku odbywa się parada – uroczystość, nabożeństwo – słyszę wypowiedź o języku – przechodzę od Przyrynku do trybuny, do ołtarza – czoło uroczystości po zachodniej strome – koło kamienicy Rynek 32 – jestem już w pobliżu – słyszę wypowiedzi księży – mówię coś do starego księdza – on jakby nie słyszy – jest koło mnie Wiesław Myśliwski – słyszę zdanie o Nagrodzie Nobla – mówię do młodego księdza – przecież ksiądz nie czyta poezji – on purpurowieje – mówi do mnie, pan jest bezczelny – patrzę zgorszony – przyglądam się odnowionym drzwiom do kamienicy – myślę, że nie mam co robić w Skierniewicach – przyjechałem tu dwa razy, dzień po dniu – niepotrzebnie – wykupię bilet do Warszawy ze zniżką – na legitymację Biblioteki Narodowej –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy