Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 5/2001

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(17.5.1998, 18.5.1998, 19.5.1998, 21.5.1998, 29.5.1998)

Niedziela, 17 maja 1998
– redakcja, pracuje w redakcji nowy człowiek – nie wiem, co właściwie robi – sprowadzono go spoza Warszawy – widzę że ma uciętą lewą nogę – przyglądam mu się – myślę, po co on u nas jest – Jarosław Iwaszkiewicz jest stary – pokazuje mi rękopis swojej sztuki – ma to być jego utwór ostatni – opowieści Jarosława o utworze – o motywach utworu – wybiera się w dawnych czasach ustrój – formę władzy – miałaby to być władza ludowładna – nie dosłyszałem słowa milion w opowieści Jarosława – radzę Jarosławowi – podsuwam pomysł z aluzją stylistyczną – do któregoś z młodych pisarzy – mówię o Drzeżdżonie, o Stachurze – Jarosław kręci głową na nie – ludzie przychodzą, wychodzą – opowiada o czymś Marian Grześczak – myślimy o Jarosławie – decyzje Jarosława o przyszłości pisma – Jarosław myśli o swojej śmierci – wszyscy o tym myślimy – boimy się przyszłości –

Poniedziałek, 18 maja 1998
– siedzę przy wielkim stole, wiele osób – mówimy o literatach z Krakowa – przede mną leżą trzy butelki wódki – wódka czysta, butelki ćwiartkowe – naklejki nieznane, ładne – wódkę przywiózł literat z Krakowa – nie wiem, czy ta wódka dla mnie – patrzę ze Zwierzyńca na szosę Mszczonowską – rejestruję wzrokiem, co cię tu zmieniło – słyszę niezwykły dialog dwóch osób – dwie osoby mówią o przemianie – chcą się rozdzielić po latach małżeństwa – wirtuozeria lapidarnych zdań – gradacja rozdzielenia, gradacja samodzielności – myślę o kunsztowności tego, co słyszę – patrzę na ludzi ze środowiska literackiego – znany literat mówi o zmarłej żonie – kocha zmarłą, wiąże się z drugą kobietą – zmarła mu towarzyszy – patrzę na zmarłą, znam ją – patrzę na jego obydwie kobiety – leżę jakby w obecności matki – kobieta tak bliska jak matka niepokoi się – o moje zdrowie – trzymam w ręku mydło – na mydle ślady krwi – mówię coś, chcę ją uspokoić –

Wtorek, 19 maja 1998
– kiosk uliczny w Skierniewicach – kiosk otwarty – widać rzeczy osobiste kioskarki – rozglądam się dookoła – nikogo nie widzę – wchodzę do klasy jako nauczyciel – hałas, bałagan – coś robię przy szafie, szukam czegoś – wchodzą na chwilę nauczyciele, jeden, drugi – dziwne twarze nauczycieli – nie rozumiem porządków w szkole – odwracam się od szafy – przy uczniach siedzi Maria Janion – wygląda na to, że to lekcja niemieckiego – przysłuchuję się lekcji – nie rozumiem roli Marii Janion –

Czwartek, 21 maja 1998
– rynek w Skierniewicach – coś się zdarzyło między mną i oficerem – kłótnia, spór – stoję w bramie po stronie ratusza – otwierają się drzwi – w drzwiach oficer, kogoś wpuszcza – wiem, że mnie rozpoznał – widać to w jego oczach – myśli chyba, że czatuję na niego – że to zasadzka z mojej strony – odchodzę w popłochu – jestem w pułapce, on mnie odnajdzie – pójdę pod sąd – jestem zameldowany w kamienicy Rynek 32 – chcę przenocować w dawnym mieszkaniu – wchodzę na piętro – dom w ruinie – słyszę przez drzwi męskie głosy w kuchni – otwierają się drzwi – wychodzi lokator z drugim facetem – oni mnie nie znają, ja nie znam ich – nie sposób poprosić o nocleg – trzeba wracać do Warszawy – nie mam mieszkania w Warszawie – jestem bezdomny – idę w stronę dworca – przechodzę koło mieszkania Reszków – słyszę przez otwarte okno muzykę – ktoś gra na instrumencie – rozmawiam z Jurkiem Reszką – tłumaczę się, że u Reszków nie byłem – nie byłem nawet u siebie – Jurek, gdzie jest twoje u siebie – te słowa mnie porażają – popadłem w bezwyjściowość – muszę jechać do Warszawy –

Piątek, 29 maja 1998
– praca wewnętrzna – coś chcę zrozumieć, prawie zrozumiałem – mam świadomość przestrzeni koło mnie – przestrzenie przepływają jak chmury – zdarzenia na ulicy – jakby na Nowym Świecie, przy Świętokrzyskiej – grupa żołnierzy lub policjantów – mówią po polsku – są w mundurach jakoby niemieckich – ciemna zieleń mundurów – ćwiczą tekst, jakby to role teatralne – facet z jasną twarzą – wygłasza improwizację – proza przechodzi w rymy – śmiałość w tym, improwizacyjna wspaniałość – słucham, cieszę się jego mówieniem – kobiety, stara i młoda – bibliotekarki, pracowniczki domu kultury – rozmawiam z młodą – bronię odrębności mowy, jaką słyszeliśmy – elementów gwary – mówiąc nawiązuję do moich książek – ona nie zna nazwiska Bereza – włącza się do rozmowy stara kobieta – ma twarz przyjaciółki Halszki z radia – mówi, że dużo dla niej znaczyłem – obok nas jest Zbigniew Mikołejko – polemizuje ze mną – jedziemy do jego domu – przechodzimy przez płot – dom w budowie – przez lata Zbyszek pobudował fundamenty – widać, że z tego nic nie będzie – tak myśli i mówi brat Zbyszka – patrzę na Zbyszka, on chciałby mieszkać z bratem – rozglądam się po ogrodzie – z kieszeni wyciągam grubą kopertę – adres na dom urodzenia – nie otwarłem koperty – chcę pamiętać, że trzeba będzie ją otworzyć –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content