Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 6/1997

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(10.11.1995, 12.11.1995, 13.11.1995, 14.11.1995, 19.11.1995)

Piątek, 10 listopada 1995
– z Adamem Drzeżdżonem jestem u Myśliw­skich – lub z Myśliwskimi u Drzeżdżona – Adam chce coś zrobić w sprawie Jana – w sprawie spuścizny po Janie – chciałbym, żeby Adamowi pomogła Mała – może mi się uda – mieszkamy w pałacu, w Warszawie, nad morzem – piętra, klatki schodowe – jestem z żoną Michała Kotta – ona jest z dzieckiem – w amatorskim przedstawieniu będzie grać rolę hrabianki z Francji – odgrywamy przedstawienie – przygotowujemy drugie – przebywamy jakby w siedzibie Jarosława Iwaszkiewicza – w Warszawie, pod Warszawą – spotykamy różnych ludzi – chcę wyjść po jednym przedstawieniu, przed drugim – wziąłem torbę podróżną – idę ciemną ulicą – coś świecącego przelatuje po ziemi – koło drzewa, koło mnie – to jakieś działanie przeciw mnie – dla zabawy, dla postraszenia – widzę urzędnika zamiatającego ulicę – on w ten sposób sobie dorabia – ktoś go zna – mówi, że powinien zamiatać swoją własną ulicę – miałby blisko – dla zarobku chcę wynieść w swojej torbie popiół – z urzędowego biurka – szykany urzędnika wobec mnie – płuczę torbę po popiele – chcę wstąpić do domu – muszę zdążyć na przedstawienie –

Niedziela, 12 listopada 1995
– rozmyślam o literaturze – rozmawiam z Alicją Lisiecką – mówię, co jej chcę pokazać w Londynie – opowiadam komuś o rozmowie z Alicją – chcę wydobyć sens tej rozmowy – jestem w Londynie – przy wejściu do willi rozmawiam z parą mał­żeńską – może przekazuję parze korespondencję – grzecznościowo rozmawiam o ciśnieniu atmosferycznym – o polskim i angielskim mierzeniu ciśnienia – patrz? na postój taksówek – w pobliżu ronda w Warszawie – w dalszej dzielnicy miasta – jakby jazda taksówką przez rondo – na odległy postój podjeżdża Elżbieta Barszczewska – stoję z Joanną Guze – pyta, czy słyszałem wypowiedź Elżbiety Barszczewskiej przez radio – mówię, że mówiła o więzi ze zmarłym mężem – Joanna Guze chce iść do taksówki – widziałem napis, że taksówka jedzie w okreś­lonym kierunku – stoję w hallu lokalu – weszła Helena Zaworska – wita się z ludźmi –

Poniedziałek, 13 listopada 1995
– tekst poetycki, tekst religijny lub liturgi­czny – trzeba o tym mówić, dyskutować – w lokalu, w kościele, przy placu Zamkowym – jakby Paweł Hertz, jakby Julek Żuławski – dwaj Anglicy, arystokraci – ucztowanie, dyskusja, zabawności zacho­wań – jeden z arystokratów mówi mi komplemen­ty – mówi się niby w sprawie tekstu – ich stosunek do tekstu prawie cyniczny – między nami osobliwe kobiety – przenosimy się – z sali restauracyjnej na salę obrad – z sali obrad, z kościoła do hotelu – nadlatują helikoptery, rakiety – strzelanie, bombardowanie – nie rozumie się zdarzeń – tego, że to możliwe – że to się dzieje – szukam wzrokiem angielskiego arystokraty – jego zachowania mnie bawią – Anglicy mają krzyżyki, ozdobne, niezwy­kłe – oni musieli widzieć, że krzyżyka nie mam – gdzieś odszedł arystokrata – trzeba przenieść z sobą sztućce – przenosimy się, szukamy się wzrokiem –

Wtorek, 14 listopada 1995
– chodzę do budynku średniej szkoły – chyba to Liceum Prusa – chodzę bez powodu – ktoś znajomy zwalnia się z lekcji – przedłuża sobie pauzy – nachodzi mnie myśl, co ja tu robię – może trzeba będzie usprawiedliwić swoje wizyty – myślę o Alicji Dryszkiewicz – ona mi pisze o studiach – domyślam się prawdy – ona chce mnie przekonać, że jest zdrowa – przechodzę przez teren uczelni, instytucji – może to teren uniwersytecki – budynki wśród drzew – ktoś mówi, że idzie przede mną uczony – twórca religii – wchodzę do budynku, na egzamin – chcę zdawać poza kolejką – młody uczony mówi, że mnie nie dopuści – wychodzę – myślę o swoim zachowaniu – jeśli nie zdam egzaminu, wszystko się przed­łuży – egzaminatorka ma gabinet w pobliżu pokoju Klemensa Górskiego – nie wiadomo, czy jest jeszcze kolejka do egzaminu – nie ma nikogo – rozmawiam z egzaminatorka – ona czekała na mnie – mówi, że mi wpisze ocenę bardzo dobrą – mimo tego stawia mi pytania nieliterackie – dziwię się – jej zachowanie jest nie do pojęcia –

Niedziela, 19 listopada 1995
– rozmawiam z Hanką Rycerską – z żoną Stasia Łazęckiego – nie wiem, czy nekrolog o śmierci Stanisława Łazęckiego był ojej mężu – rozmawiam ze Stasiem Łazęckim – mówimy o sprawach politycznych, o podat­kach – rozmowa nad Rawką, w Warszawie – znad rzeki spieszymy się na pociąg – ze stacji Skierniewice-Rawka – chcemy jechać do Skierniewic – jest pociąg, jeden wagon w pociągu – pociąg odjeżdża, gonię pociąg – wsiadam lub nie wsiadam – jakbym miał gdzieś jechać z Warszawy – Janusz Drzewucki, z wnętrza gmachu patrzy na mnie – stoję na ulicy – przesuwam się – żeby mnie mógł widzieć lub nie mógł – ze Stasiem Łazęckim dyskutuję nad gazetą – może to „Kurier Polski” – publikację w gazecie da się różnie komento­wać – sześć wersji artykułu – decyzję wznowienia opowiadania podjął Jerzy Andrzejewski – decyzja w czymś szokująca – zauważam na sali Wiktora Woroszylskiego, z żoną – mówię przez całą salę – o decyzji Andrzejewskiego – Wiktor coś na odległość odpowiada – wie chyba, jak tę decyzję rozumieć – patrzę na jego nie posiwiałą brodę –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content