Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 6/1998

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(5.7.1996, 6.7.1996, 15.7.1996, 19.7.1996, 23.7.1996, 25.7.1996, 27.7.1996)

Piątek, 5 lipca 1996
– dowiaduję się o swoich wynikach w szkole z obrazu – obraz wśród ludzi, między ludźmi – w jednych kwadratach ludzie, w innych moje oceny – z niemieckiego, z polskiego – rozmaitość ocen, piątki, czwórki – widzę także trójki – oceny mnie dziwią – dowiaduję się o układach sił politycznych – przez przypadek uczestniczę w wydarzeniach – wszedłem na obrady – słucham mowy, prezydenta, sekretarza – żona prezydenta, pretendenta do władzy, pyta mnie o komentarz – sądzę, że dokonuje się przewrót – przewrót ma poparcie od dołu – wychodzę z gmachu władzy, wracam – rozmawiam z Jasiem Bijakiem – pyta mnie o coś Andrzej Mencwel – Mencwel ma psa – chcę rozmawiać z Wiesławem Myśliwskim – przechodzę koło gmachu władzy – koło szkoły w Skierniewicach – początek roku szkolnego – nowi nauczyciele, nowi uczniowie – jestem uczniem, nauczycielem, gościem w szkole – rozmawiam o szkole na ulicy – uczennica pyta kogoś – czy Las Miejski łączył się przed wiekami z Lasem Kucińskim – domyślam się, że ona pochodzi z Kuciny (sic) – dyskusje literackie, programy poezji – twarz prowadzącego jak twarz Jarosława Iwaszkiewicza – z tyłu sali wypowiada się Zbigniew Bieńkowski – mówi, czy poezja to mają być Henryk Chłystowski, Jacek Podsiadło, Marcin Świetlicki – podnoszę rękę, chcę powiedzieć swoje – niech będą wszyscy, każdy inaczej, wszyscy w zróżnicowaniu – głos daje się komu innemu –

Sobota, 6 lipca 1996
– wydarzenia, działania, czekanie – widzę postać z oddali – postać biała, w bieli – uważnie patrzę – blisko mnie Olimpia – przy niej wielkie naczynie – wielkości wanny – w naczyniu zielone jabłka – ludzie dokładają jabłek – Olimpia je układa – będzie z jabłek coś robić –

Poniedziałek, 15 lipca 1996
– z Myśliwskimi, u Myśliwskich – odbieram od nich, dostaję, spodnie, ubranie – dziwaczna łata na spodniach – w kieszeniach notesy Grzesia – jadę z Myśliwskimi – przyjeżdżamy w pobliże cmentarza, w Skier­niewicach – mógłbym powiedzieć, żebyśmy podjechali pod cmentarz – poszedłbym na grób rodziców – Myśliwscy podwożą mnie pod restaurację, pod teatr – mam na nich czekać – jakby Kameralna, jestem jakby w nocnej Kameralnej – przygodni goście, wycieczka – rozmawiam z autorem, z autorką, z Niemiec – może z tłumaczką – mówimy o wydaniu książki – autor, autorka, pyta mnie o Tomasza Sęktasa – mówię, że trudno o kontakt z nim – przychodzi do lokalu Izabella Cywińska – z dwoma facetami – na odległość odzywa się do mnie – siedzę z kimś – siada przy mnie Jerzy Łukosz – trzyma głowę u moich stóp – widać, że Cywińskiej nie podoba się ta scena – chcę powiedzieć, że to autor przed premierą – sztuka o Tomaszu Mannie – coś mówię do Cywińskiej – ona wychodzi – myślę, że Myśliwscy usnęli w domu – przyjadą później – siedzę jak w loży teatralnej – zagadują mnie ludzie teatru, aktorzy – ktoś mówi o improwizacji scenki dramaty­cznej – pastisz, parodia – między towarzystwem krążą półmiski – ktoś mnie częstuje pierogami – coś się omawia, robi się plany –

Piątek, 19 lipca 1996
– okolica jakby rodzinna – lasek od drogi do samej rzeki – do Rawki, może nie do Rawki – skręcam z drogi do lasku – idę przez las – za mną, przede mną para staruszków – mówią, wyliczają rentę lub emeryturę – to krewni lub powinowaci stryja Józefa – może to krewni Mariana Pilota – mówią o należnościach – sprzed wojny, z czasu wojny – podają sumy w groszach – za dzień kombatanctwa – mnożą groszowe sumy – wychodzą im należności olbrzymie lub znikome – patrzę na ich postacie, na bezzębne twarze – na nędzę w całych postaciach – widzę nad rzeką kuzynki, Adelę i Zosię – zostawiłem koło nich moją marynarkę – w marynarce mam dokumenty – myślę o Teresie Pilotowej – nie mogę się uwolnić od pary staruszków – obszedłem okolicę dookoła – po drodze jem mięso z puszek – słucham opowieści kobiet żydowskich – tkwię w lasku, ze staruszkami – krążę w pobliżu –

Wtorek, 23 lipca 1996
– nowe trasy w Skierniewicach, estakady – boiska sportowe – w miejscu ogrodów Instytutu Sadownictwa – nie wiadomo, co się dzieje z moim okiem – nie wiadomo, co jest, co będzie – opowiadam o oku, o moim losie – ludziom, których widzę po latach – stawia mi pytania Janusz Koziczak – przyjechał do Skierniewic – może przyjechał do mnie – na boisku, w wolnej przestrzeni, rozmawia­my – o moim pisarstwie – mówię, takie pisarstwo rzadko staje się zna­ne – wyjaśniam, do tego trzeba szczególnych okoli­czności – zagadaliśmy się wśród drzew – zbliża się godzina zamknięcia – jestem spóźniony – trzeba biec do bramy – mój rozmówca został – ja chcę zmniejszyć spóźnienie – biegnę – widzę strażnika przy bramie, przy szlabanie – spóźnię się kilka, kilkanaście minut – może mi się uda przejść – bez kary, bez kłopotu –

Czwartek, 25 lipca 1996
– pogłoski, wiadomości – o zmianach w literaturze na południowym wschodzie – zmiany mogą być bardzo poważne – zjazd literatów, wielka impreza – Jerzy Lisowski wypowiedział się lekceważąco o autorce z ostatniego rzędu – przyglądam się jej – to jest autorka ważnego utworu – o ocaleniu ze ślepoty, od ślepoty – twarz autorki szlachetna – wyszlachetniona przez cierpienie – trzeba coś o niej powiedzieć – wygłaszam krótką laudację – nachodzą mnie wątpliwości – czy nie mylę osób – mówiąc myślałem o Marii Slipek – chcę sobie przypomnieć powieść Najlepsze w świecie – jej fabułę – kobieta ze szlachetną twarzą jest Marią Sli­pek – należy powiedzieć o zasługach dawnego kole­gium Iskier – rozmawiam z Marią Slipek – mówię o sprzyjaniu jej pisarstwu – ludzie rozchodzą się po wielkiej przestrzeni – jak po polu – myślę o Marii Slipek – o jej wyglądzie, że ona tak wygląda –

Sobota, 27 lipca 1996
– historia z Rosji, o krewnych Tołstojów – mają pałac w głębi Rosji, chyba za Uralem – bywa u nich ktoś z Polaków – trzymam w ręku kilka książek z biblioteki – książki autorów z Europy – zauważyłem tytuł utworu Konstantego Fiedina – spacery z literatami – po parkach, po ogrodach – rozmowy o nowych autorach – jakby rozmowa o Darku Foksie – rozmawiam z Darkiem Foksem – ma dla mnie znaczenie, że on jest z moich stron – mówię o tym znaczeniu – chodzę z polonistkami – pytają o literatów – jedna pyta, co robi w redakcji Jerzy Piórkowski – mówię, od wielu lat nie żyje – myślę, one opracowują biogramy literatów – jesteśmy we dworach, w pałacach – odbywają się imprezy – w nocy musimy się przedostać na miejsce noc­legu – w odległym zamku – idę sam przez las – czuję dym – trafiam na pożar krzaków – gaszę pożar, przyjeżdża policja – chwalę się, pożar sam ugasiłem – policja zapisuje moje nazwisko – idę do zamku – zamek jak budowla dzieci – bez sensu, bez stylu – muszę zabrać swoje notatki – odjeżdżamy autobusem – sterty notatek – chwalę się, ile przeczytałem – mówię, znam utwory z wyprzedzeniem – na wiele lat –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content