copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ONIRIADA
(2.6.1998, , 6.6.1998, 9.6.1998, 15.6.1998, 17.6.1998, 21.6.1998)
Wtorek, 2 czerwca 1998
– świat z mgieł, z jasnych chmur – dotykalność świata – istnieję w mgle, w chmurach – jest koło mnie, jakby siedzi, Fela Lichodziejewska – rozmawiamy o studiach – mój niepokój o studia – czyje ukończę – piszę lub nie piszę – coś z poetyki – z teorii literatury – rozmawiam z bratem Staśkiem – on uważa, że pracę z poetyki napisałem – robi fakt z czegoś, co faktem nie jest – nie wiem, czy Staśkowi rzecz wyjaśniać – nie jestem pewien, jak jest – mam jechać pociągiem – w mgle przestrzeń dworca – jakby to dawny dworzec, Warszawa Główna – perony, tory –
Sobota, 6 czerwca 1998
– jasne przestrzenie, w przepływie, w ruchu – jeden punkt w tych przestrzeniach – jeden człowiek – człowiek jak cienki słup – w centrum przestrzeni jak w centrum obrazu – patrzę na niego – może z nim rozmawiam – człowiek i przestrzeń znikają – pojawiają się na nowo –
Wtorek, 9 czerwca 1998
– patrzę na bruliony moich zapisów – może to bruliony z wierszami – mam zapisy czytać na głos – podarować gościom – patrzę na gości – patrzę na bruliony na półce – goście siedzą w dwóch rzędach – w drugim rzędzie siedzi Julia Hartwig – patrzę na jej twarz – nie widzę Artura Międzyrzeckiego – myślę o tym, co mam zrobić – jestem chyba w południowej Francji – wczasy, wycieczka – pomieszczenia z wannami – jest wśród nas Alicja Dryszkiewicz – kłopot z wyborem – trzy wanny, trzy pomieszczenia – myślę o niezrozumiałościach w tej podróży – wchodzę do wanny, nie wchodzę – myślę o Alicji Dryszkiewicz – myślę, co ona myśli o tym wszystkim – o mnie, o naszym spotkaniu –
Poniedziałek, 15 czerwca 1998
– relikwie obok Grobu Nieznanego Żołnierza – wchodzę do Ogrodu Saskiego – galopuje do mnie kary koń – jadę na koniu – jakby Biblioteka Uniwersytecka – jakby obóz PW nad Rawką – ciągną mnie z sobą przyjaciele – mają przepustki, urlopy –biwakujemy w parku, na łące – zabawy, brewerie – zostałem sam – trzeba odebrać rower – urzędniczka mówi – bracia odebrali rowery – mój rower przekazano do magazynu – nie mówi, gdzie jest magazyn – nie może zdradzić tajemnicy wojskowej – we mnie furia, krzyczę – szukam roweru – wraca któryś z braci – piekli się, chce mi pomóc – małe miasto na północy – kocie łby, małe sklepy – przypominam sobie drogę do dworca – coś się dzieje ekscytującego – spotykam się ze znajoma – jakby to Maria Jentys – może to jej strony rodzinne – myślę o wyjeździe, o powrocie –
Środa, 17 czerwca 1998
– peryferie, ulice skierniewickie – ulice w kierunku na wschód, na zachód – ulice poprzeczne – wojsko, wydarzenia wojny – mówi się o kimś, kto umrze – wiadomo, kiedy umrze – ktoś drugi umrze o dzień później – opowiada mi o tym ten drugi – może ja nim jestem – może opowiada o tym kobieta – żegnamy się z tym, kto ma umrzeć – on ma rozkaz, musi rozkaz wykonać – on odszedł, mówimy o nim – ktoś pyta, skąd wiem o jego śmierci – mówię, że nie wiem – tak się mówi – postępuje się według tego mówienia – myślę o tym z niepokojem – myślę o drogach w otwartej przestrzeni – jedziemy, idziemy – po tych drogach – raz na wschód, raz na zachód –
Niedziela, 21 czerwca 1998
– mam się stawić przed komisją wojskową – ociągam się z wyjściem z domu – jest już ósma, dziewiąta rano – wezwanie jakby ze Skierniewic – widzę z domu gromadę mężczyzn – nie wiem, jak się ubrać – mam na sobie starą koszulę – z granatowej flaneli – jest podniszczona, rzadko ją noszę – sprawdzam, jakie mam majtki – świadomość – nie mam w portfelu książeczki wojskowej – od dawna jej nie noszę z sobą – książeczki trzeba poszukać w szafie – jakbym widział z daleka Mariana Pilota – on chyba też otrzymał wezwanie – myślę, moglibyśmy iść razem – zaczynam się czegoś domyślać – w tym wszystkim jest coś bez sensu – przecież jestem starym człowiekiem – wojsko już nie ma nic do mnie –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy