copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ONIRIADA
(24.11.1995, 28.11.1995, 29.11.1995, 2.12.1995, 3.12.1995)
Piątek, 24 listopada 1995
– listy od Henryka Krzeczkowskiego – sklejone kartki papieru – Henryk pisze listy z Hamburga – trafia się wspaniała okazja – można kupić domek w Hamburgu – za dziesięć tysięcy marek – za drugie dziesięć da się dom odbudować – doprowadzić do porządku – mówię do Henryka – dziesięć tysięcy będzie można pożyczyć – wejście do domu w Hamburgu, wnętrze – Henryk mieszka w tym domu z arystokratą polskim – może z dwoma – jakiś Krasicki, Krasiński – myślę o Gombrowiczu – Henryk opowiada o współmieszkańcach – przyglądam się pokojowi, ścianom – grafika, obrazy – jasny kolor mebli, ścian – w domu jest służąca – jem dobre ciasto, ciasteczka do śniadania – chcę zrozumieć porządki w tym domu – przez tydzień, dwa, będę w nim mieszkał – myślę o planach Henryka – czy to wszystko możliwe, jak możliwe – czy te plany dobre dla mnie –
Wtorek, 28 listopada 1995
– na placu przed Domem Literatury – plac jak podwórko, dziedziniec – wdziera się na plac niebezpieczny facet – facet o wyglądzie bandyty – wzywam policję, krzyczę – nie wiadomo, czy ktoś mnie usłyszy – czy zechce przyjść z pomocą – mieszkania, wnętrza domów – sale pałacowe, muzealne – patrzę na obrazy, na przedmioty – coś doradzam, rozmawiam z ludźmi – wśród ludzi przepisuję swoje teksty – obok mnie przepisuje się ręcznie starodruki – ktoś pyta, jaki swój tekst przepisuję – mówię, napisałem coś dla eksperymentu poznawczego – to tekst o poezji Williama Blake’a – wiem, że mówię coś niezwykłego – czego nie powinienem mówić – mówię w poczuciu ryzyka – ryzyka wobec samego siebie – na mnie, na kogoś zapadł wyrok nieuchronnej śmierci – wyrok śmiertelnej choroby – umrze się w ciągu trzech dni – doświadczam wtajemniczenia w śmierć – w odczuwanie śmierci – umieram ekstatycznie, w euforii – rozmawiamy o starodrukach – przepisujemy starodruk, narrację historyczną – o wyprawie, o wojnie – Stefan Żółkiewski mówi o ważności zdarzenia – mówi, że ważna jest data 10 listopada – czytam uważnie tekst – chodzi o wyprawę na Pragę, do Pragi – o zniszczenie miasta – miał na to wpływ mróz –
Środa, 29 listopada 1995
– ulice, place, zakątki Warszawy – duże domy, małe domki – domki jak w ogródkach działkowych – pudło lub skrzynia – zostawiam skrzynię na ulicy, przy domku – spotykam Józefa Ozgę Michalskiego – mówię mu o postawach pisarzy – w przeszłości i dzisiaj – mówię mu o skrzyni – Ozga prowadzi mnie na plac – pod dom jak z małego miasteczka – pytam, czy tu nie dałoby się zostawić mojej skrzyni – Ozga otwiera drzwi domu – mówimy o przeszłości „Polityki” – swoją ocenę wypowiadam – mówię do Tadeusza Drewnowskiego – mówię, czego „Polityka” nie chciała mi drukować – Drewnowski słucha – nie sprzeciwia się temu, co mówię – kładziemy się na łóżku – żeby odpocząć – obok łóżka siedzą żona i córka Drewnowskiego – Drewnowski drzemie – mówię do jego żony i córki – do Jasia Bijaka –
Sobota, 2 grudnia 1995
– wielkomiejska ulica – chodzi się ulicą z północy na południe – i z powrotem – wyciągnięta do przodu ręka z opuszczoną dłonią oznacza wtajemniczenie – można poznać stopień wtajemniczenia – po sposobie opuszczenia dłoni – z naprzeciwka wychodzą śpiewaczki – dziś śpiewaczkę dobrą zastępuje zła – idę przez las ze wschodu na zachód – drzewa jak sztuczne – zamiast poszywy leśnej beton – las wąski – widać dobrze południowy brzeg lasu – słucham rozmowy ludzi – oni nie wiedzą, po co się chodzi do lasu – myślę o straszności świata – idę Krakowskim Przedmieściem w stronę Królewskiej – na przystanku stoi pokraczny mężczyzna z marynarzem – przygląda mi się – idę szybko, prawie biegnę – biegnie za mną pokraka – dziewczyna z brzydką twarzą – patrzę, rozmawiam z dziewczyną –
Niedziela, 3 grudnia 1995
– mówi mi się, że trzeba załatwić formalności – będę należał do organizacji literackiej – zamiast życiorysu trzeba przepisać dewizę życiową – z polskiej literatury – myślę, co powinienem wybrać – rozmawiam z ludźmi, w kawiarni literackiej – miałem usiąść z Pawłem Hertzem – nie siedzę z nim – przypominam sobie sentencję Zofii Nałkowskiej – pamiętam kilka wersji sentencji – rozważani, która byłaby najwłaściwsza – oglądam karty innych autorów – pisarz w mundurze marynarza – wypisuje przedziwne deklaracje – idę z Bohdanem Czeszką – ściskamy sobie ręce jak mali chłopcy – Bohdan wybiera się na polowanie – mówię, gdzie mogę być – może będę u Ewy Fiszer – decyduję się na wersję sentencji – przepiszę ją – nie mam prawa przypuszczać – że wiem lepiej niż ktokolwiek – jak żyć należy – może dodam, że w innej wersji pisze się o pisarzu – w trzeciej osobie – pisarz nie ma prawa przypuszczać – u Nałkowskiej jest jeszcze wersja inna – Nałkowska nie wie lepiej niż ktokolwiek – jak pisać należy – szuka mnie Halina Stolarkowa – domyślam się, że chce mnie wysłać w podróż zagraniczną – chyba na Słowację – Stolarkowa daje mi garść bilonu – polskiego lub obcego – rozmowy, przynaglenia –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy