Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 7/1998

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(1.8.1996, 2.8.1996, 6.8.1996, 11.8.1996, 13.8.1996)

Czwartek, 1 sierpnia 1996
– wchodzę do kawiarni – idę w stronę swojego stołu – pod oknem siedzi Kropka, sama – kłaniam się – ona nie widzi lub nie chce widzieć – siadam, Kropka podchodzi do mnie – będziemy siedzieć razem – siedzimy przy stole w Spatifie – zauważa mnie Jan Kott – podchodzi do mnie, witamy się – jestem przejęty formą powitania – Kott obejmuje mnie – dotyka policzkami moich policzków – dotyka czołem czoła – perypetie w lokalach – we wspólnych pokojach – chcę sobie uporządkować kolejność zdarzeń – widzę zdarzenia jak na filmie – słucham gotowej opowieści – w porannym mroku wchodzę na szkolny kory­tarz – przy oknie widzę sylwetkę Marka Hłaski – wchodzę do klasy – słyszę pytanie – czy rozmawiałem z Markiem Hłaską – on ma do mnie sprawę – wchodzi Marek – mówi, nie mogę z tobą siedzieć w jednej ławce – wstaję, pytam, czy ktoś chciałby ze mną siedzieć – ktoś chce – musimy usiąść w ostatniej ławce – na pauzie Marek podchodzi do mnie – mówi, nie mogłem z tobą siedzieć – ty mnie kochasz, ja ciebie nie kocham – teraz będę z tobą siedział – z wyboru, dobrowolnie – mówię, zostanę z tym, kto chciał być ze mną – ulegam logice zdarzeń – słowom gotowej opowieści –

Piątek, 2 sierpnia 1996
– moje spotkanie z publicznością – odbyło się, odbywa, ma się odbyć – odbyły się dwa, teraz będzie trzecie – doszło do tych spotkań przez przypadek – kogoś zastąpiłem, publiczność mnie chce – pyta się mnie o Bóg wie co – musiałem interpretować rysunki w gazecie – pytania nie do przewidzenia – przygotowuję się w myślach na wszystko – patrzę z bliska na twarz mężczyzny – znam go dobrze, od lat – on odpowiada na czyjeś pytania – nie mówi o pobycie u nas w czasie wojny – u mojej matki, u mojej siostry – wiedza o tym nas łączy – widzę w jego oczach porozumienie ze mną – cieszy mnie błysk porozumienia w jego oczach –

Wtorek, 6 sierpnia 1996
– obok mnie trzy postacie – królowie, wybrańcy – wyglądają jak figury w kartach – jestem wybierany, bywam królem – zależy mi na tych wyborach – widzę świat jak karciany malunek – patrzę tak na ludzi – trzej ludzie jak z Samic nad Rawką – może to bracia Dąbrowscy – może ich krewniak Stępniak – Stępniak z opowieści Stasia Dąbrowskiego – z kawalerskich popisów – z nimi trzema jadę pociągiem, z Warszawy – dowiaduję się, że oni wiozą zabitą świnię – przechodzę przez wagony – przerwy w podróży – siedzimy, leżymy przy pociągu – słyszę szept pijanego, tego jak Stępniak – zwierza się obcym, co wiezie – co wieziemy – powtarza się słowo, prosię – jego szept słyszę na odległość – możemy podpaść – ktoś może donieść Niemcom, policji – mam nadzieję, że umkniemy wpadki – niedługo trzeba będzie wysiadać – zbliżamy się do Rawki – muszę powiedzieć pijanemu, że ja nie mogę nieść ciężaru – mówię, wspominam zawał – on wie o zawale – będę coś podtrzymywał, niósł coś lekkiego – będziemy szli do Samic – oceniam po twarzy, po grymasie warg, jak jest pijany – jest pijany, ale wie, co robi –

Niedziela, 11 sierpnia 1996
– przestrzenie wolne i zamknięte – podwórka, boiska, ogrody – przejmuję się działaniami ludzi – przebywam wśród żołnierzy – jeden z żołnierzy chce coś sobie załatwić – chce się uczyć rysunku – chce przedstawić na konkurs cudzy rysunek – jestem temu przeciwny – on powinien wiedzieć, czy ma zdolności – tłumaczę to jemu, jego kolegom – twarz żołnierza zamazana – on chce przyjść do mnie – ktoś obiecał załatwić mu przepustkę – coś mnie w nim zdumiewa – żołnierz był u mnie lub nie był – on lub ktoś opowiada o nas – opowieść ładna, składna – działacze, wpływowe kobiety – jestem kimś ważnym dla nich – zabiega się o moje względy – przechodzę przez sale – obok stołów, gdzie obradują prezydia – chce się czegoś ode mnie – namawia się na coś – patrzę na wejście do kościoła – wchodzi się po schodach – schody drewniane, kościół z drewna – sale uniwersyteckie – znajome kobiety, rozmawiam z nimi – zastanawia mnie twarz kobiety, ona siedzi w pobliżu – twarz podobna do twarzy mojej siostry – coś dziwnego w tej twarzy – twarz mizerna – podchodzimy do siebie – z bliska upewniam się, że to moja siostra – odchodzimy na bok – siostra pokazuje mi salę biblioteczną – sala w budowie – budowa jakby przy bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego – siostra pokazuje, gdzie chciałaby siadywać na sali –

Wtorek, 13 sierpnia 1996
– wrogość we wszystkim – mam wiele zrobić w Dolinie Rawki – dojść do rzeki, obmyć się w wodzie, zrobić film – robi się zmierzch – nie wiadomo, czy zdążę – ktoś miał mi pomóc, nie pomaga – nic się nie udaje – ktoś na mnie napadł – roztrzaskano mi czaszkę, rozpołowiono – morderca napastnik składa czaszkę – mam uszkodzony język – z trudem coś mówię do niego – jestem w połowie doliny, na łąkach – kieruje czymś Henryk Krzeczkowski – rozmawia z kimś na odległość – mówi kłamstwa o mnie – mówi, że jestem Berezą z wojska – cała kombinacja w jego gadaniu – on kogoś mną straszy – mnie straszy swoim rozmówcą – boję się, niepokoję – chciałbym wydostać się z tego, wydobyć – trzeba iść do Samic, z kimś, samemu – straszność trwa we mnie – zewsząd zagrożenie –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content