Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 8/1999

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(11.5.1997, 17.5.1997, 23.5.1997, 24.5.1997, 30.5.1997, 1.6.1997)

Niedziela, 11 maja 1997
– w Domu Literatury, w biurach – na sali konferencyjnej, w stołówce – ruch, dużo ludzi – około trzeciej, działa biuro RFI, dyżury pra­cowników – witam się z Andrzejem Doboszem, ma dyżur – w jego twarzy uprzejma oficjalność – odchodzi mnie ochota do rozmowy – sala konferencyjna, zagaduje mnie Artur Międzyrzecki – może coś zrobić dla mnie, dla innych – wiem, że on nie żyje – mnie to nie przeszkadza – inni mogą się czuć nieswojo – podchodzę do biura RFI – dyżur ma Ludwik Lewin – cieszę się, będę wiedział, jak on wygląda – przypomina mi wyglądem Leopolda Lewina – Ludwik Lewin odchodzi do kogoś – młoda kobieta mówi o swoich instrumentach reporterskich – rozglądam się po twarzach – patrzę na twarz Wilhelma Macha – myślę, że się przez lata ukrywał – wygląda jak przed laty – ma stare zęby w dobrym stanie – musiał przez te lata chodzić do dentysty – cieszy mnie jego wygląd – schodzę do stołówki, do kawiarni – siadam przy moim stole – wchodzą zgarbione staruszki – odchodzę od stołu – ktoś mówi o mnie – latami nie przychodziłem na obiady – na górze rozmawiam z reporterką – ona wychodzi, wraca –

Sobota, 17 maja 1997
– zapisy testamentowe Jarosława Iwaszkiewicza – w zapisach podział Stawiska – dla rodziny, dla przyjaciół – czyta zapisy Marian Grześczak – zaglądam do tekstu, z boku – poznaję opowieść, oglądam, czytam – uczestniczę w niej – staromłody mężczyzna – coś w nim z Niemca, coś z górala – drogi jak ulice w stronę cmentarza w Skiernie­wicach – jak na mapie drogi w góry – spotkania dwóch mężczyzn – mowa niedopowiedzeń między nimi – spotkania czworga osób – gra spełnień niespełnień – spełnienia pomyłkowe, zastępcze – w nich podobieństwo do niespełnień – wiedza o tym w spojrzeniach dwóch męż­czyzn – patrzę z daleka na staromłodego mężczyznę – widzę go u stóp góry – widzę jego oczy – brzydką ładność jego twarzy –

Piątek, 23 maja 1997
– patrzę na ogród Szyprowskich – od strony zachodniej, od Skierniewic – w ogrodzie tłum kobiet – jest noc, po Wigilii lub przed rezurekcją – kobiety jedzą, śpiewają – myślę o tym, co widzę – dziejby seksualne – seks zbiorowy, obrzędowy – mam wejść do warszawskiego tramwaju – tramwaj będzie pusty, bez pasażerów – powinienem w tramwaju coś napisać – nie wiem, jak to można zrobić – jechałem z bratem Józkiem wozem konnym – jesteśmy w tunelu – na korytarzu wielkiego budynku – Józiek ma coś do załatwienia na mieście – kilka osób żartuje ze mnie – miałem być guru – nikt we mnie guru nie widzi – żartuję – Bóg zrobił mnie guru mądrzejszym niż trze­ba – nie wiem, czy żart jest zrozumiały – patrzę po twarzach – nie wiem, kim są słuchacze – myślę o siostrze – trzeba by do niej iść, z nią porozmawiać –

Sobota, 24 maja 1997
– mieszkam blisko mieszkania Mięcia Piotrowskiego – Miecio i Irena Laskowska mają dzieci – dzieci z pierwszego małżeństwa Mięcia i dzieci Ireny – wszyscy są dorośli – można rozpoznać synów Ireny – są tacy jak jej bracia – myślę o ich układzie rodzinnym – wspólnie wyjeżdżamy za miasto – mówi się o wyjeździe, do Petersburga lub Moskwy – patrzę na wielki plac – na dom, przy którym stoję – impreza poza Warszawą – jestem jednym z gości – wozi się nas po okolicy – jeżdżę codziennie z kim innym – zbliża się czas trzeciego wyjazdu – widzę faceta, z którym mam być wieziony – mówię do niego, że już czas – on zajęty rozmową – mówi kobieta – dzisiejszy wyjazd będzie inny – trzeba mieć z sobą czterdzieści groszy –

Piątek, 30 maja 1997
– impreza literacka, międzynarodowa – literaci z całej Europy – dużo przedstawicieli Serbii, Chorwacji, Bośni – mieszkamy jak w obozie – wielki las – rozmawiam z literatami słowiańskimi – serbski lub chorwacki kombatant, czegoś nie rozumie – nikt nikogo nie rozumie – nocujemy pośród drzew – między drzewami się golę – obrady, chodzenie po lesie – stawiam głośno pytanie – kto widział Alberta Parisa Gütersloha – podobno Gütersloh był na takiej imprezie – przed kilkoma laty – nie pamiętam, kiedy Gütersloh umarł – dopytuję się, jakiego był wzrostu – czy był gruby czy chudy – nasza impreza jakby w lesie nad Rawką – mówi się o wyjeździe z lasu – wyjazd autokarami – jakby organizacyjna, jakby prywatna biblio­teka – regały z książkami jak u Marka Hłaski – w mieszkaniu na Częstochowskiej – może niektóre regały moje – patrzę na budynki bratanka Grzesia – patrzę na regały w Muzeum Literatury – księgarnia jakby na Starym Mieście – rozmawiam z Arturem Międzyrzeckim – jego córka Daniela jest małą dziewczynką – ma uczesanie od fryzjera, modną fryzurę – wygląda jak piękna lalka – wchodzi pomiędzy regały – chyba szuka matki –

Niedziela, 1 czerwca 1997
– raz w jednym teatrze, raz w drugim – za kulisami, wśród aktorów – zmiany dyrektorów teatrów, reorganizacja – Mieczysław Piotrowski został przeniesiony – z dyrektorstwa w jednym teatrze do dru­giego – Irena Laskowska narzeka, dostaje złe role – rozmawiam z Ireną, rozmawiam z Olimpią – jeżdżę od teatru do teatru – trzeba uciekać ze Skierniewic – wkroczą Niemcy, świat się wali – uciekamy na wschód – idę z Marianem Pilotem, z jego znajomą – dochodzimy do wniosku, że trzeba wracać – coś robimy, czegoś nie możemy zrobić – uciekam ze Skierniewic z Myśliwskimi – jesteśmy jakby w Pamiętnej, jakby w Kamionie – trzeba się ukrywać przed Niemcami – nie ma Wieśka – coś muszę rozstrzygnąć z Małą – rozmawiamy przy szosie, przy drodze –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content