Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 9/1996

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(15.4.1995, 28.4.1995, 29.4.1995, 30.4.1995, 4.5.1995)

Sobota, 15 kwietnia 1995
– zdarzenia, niezwykłości – pojawia się koło mnie papież – urwał się z uroczystości, z ceremonii – ma mało czasu – przyglądam się jego twarzy – rękom – o czymś mówi – przypominam sobie, że miałem go o coś zapy­tać – o powieść Wiesława Myśliwskiego – czy czytał Kamień na kamieniu – mówi, że nie czytał – czytał tylko mały utwór Teresa – nie wiem, co ma na myśli – papież żegna się ze mną – po chwili wahania całuję go w rękę – on mnie całuje w głowę – opowiadam o papieżu, o rozmowie – podróżuję z Myśliwskimi, z literatami – zawikłanie – splątanie zdarzeń, ludzi –

Piątek, 28 kwietnia 1995
– zdarzenia giną w niepamięci – nie ma zdarzeń przeszłości – nie mogę sobie przypomnieć, jak Henryk Krzeczkowski mi pomagał – przy urządzaniu mieszkań – nie pamiętam, jakie kobiety do siebie zapra­szał – myślę, że tylko arystokratki – chyba Olimpia nie była nigdy zaproszona – z trudem sobie coś przypominam – raz byłem z nią u Henryka – chcę coś opowiedzieć z czasów skierniewickich – kim była, kim jest Władysława Smółkowa – patrzę w twarz słuchaczki – Olimpia to, nie-Olimpia – mówię, przecież ci opowiadałem o nauczycielce – ona zawsze powtarzała jedną historię – jak spała raz w jednym namiocie z Józefem Piłsudskim – słuchaczka udaje – że sobie coś przypomina – ktoś mi mówi, jak można ogrzewać mój pokój – w mieszkaniu Rynek 32 w Skierniewicach – mówimy, że właścicielka domu powinna być zadowolona – z takiego lokatora jak ja – przez kilkadziesiąt lat nie pojawiałem się w tym mieszkaniu – myślę, czy możliwy byłby teraz powrót do Skierniewic – ktoś znajomy odzyskał teraz dom –

Sobota, 29 kwietnia 1995
– towarzystwo dorosłych, dzieci – jedno lub wiele towarzystw – patrzę na twarze, rozmawiamy – o działalności konspiracyjnej, przeciw komunistom – charakteryzuje się szczególność mojej pos­tawy – ksiądz robi miny – z min wynika, że ma swoje zdanie – chciałbym wiedzieć, co miny znaczą. – mówi się o malowaniu – wykonuje się czynności malowania – dzieci sprzeciwiają się – chłopczyk jest zbuntowany – odchodzi na lody – demonstruje swoje odejście – mówi, że kupi połówkę lodów dla nas dwóch – trzeba w tym widzieć gest wobec mnie – może to gest przeprosin – gest komitywy – słyszę zdania o trwałości dzieł sztuki – w Egipcie są rzeźby ze stali – egipska stal nie rdzewieje – są przedmioty z trwałych materiałów – są hieroglify z niezmiennymi znaczeniami – hieroglify Boga, człowieka oznaczają zawsze Boga, człowieka – myślę o tych formułach – o ich znaczeniu –

Niedziela, 30 kwietnia 1995
– zdarzenia jak nić z kłębka – jak wykrojony kawałek jabłka – tkwię w sprawach „Nowego Nurtu” – coś się ustala, czegoś nie może się ustalić – pośród towarzystw, grupek towarzyskich – widzę Janusza Głowackiego – wita się ze mną i nie wita – opowieść o Januszu – rozmówka z Andrzejem Wajdą – mówi, że powinienem być szefem szkoły – odpowiadam, jest już za późno – nie znoszę obowiązków biurokratycznych – zagaduje mnie młodziutka dziewczyna – filozofujemy w duchu Gombrowicza – w jego języku – ona zaczyna mówić do mnie per ty – korespondowaliśmy kiedyś ze sobą – nie było przez cały dzień Jerzego Lisowskiego – słyszę jego głos – siedzi przy stoliku z kilkoma osobami – mówimy do siebie na odległość – on mi może wiele jutro wyjaśnić – gdybym jutro przyszedł, dowiedziałbym się czegoś ważnego – dlaczego Polska nadal nie jest wolna – dlaczego jesteśmy w ręku Ameryki i Rosji – witam się z Janka Dróżdż – mamy sobie coś opowiedzieć –

Czwartek, 4 maja 1995
– jeżdżę jak na karuzeli – po widnokręgu okolicy dzieciństwa – po zachodnich peryferiach Skierniewic – po peryferiach wschodnich – przy szosie Mszczonowskiej – wozi mnie Wiesław Myśliwski – może także kto inny – zatrzymujemy się na ulicy Kozietulskiego – opowiada coś Marian Pilot – Wiesiek chwali Pilota – mieszkam w dawnym domu siostry – przy szosie Mszczonowskiej – rozmawiamy wśród zieleni, ja i Wiesiek – on mówi, że powinienem napisać książkę – mówię z żalem, z pretensją, z bólem – nikt nie wydaje moich książek – nikt mi nie pomógł – tacy jak ja pracują z zespołami ludzi – mają domy lub mieszkania jak trzeba – myślę o tym swoim wybuchu – jadę pociągiem z Białegostoku – dostałem paczki lub listy od marynarza – wchodzę do stołówki studentów – zastaję Zosię Nowakową – witała pisarza z Rosji – idę do lokalu – odczytuję list od marynarza – czytam krótki przekład Julka Stryjkowskiego – Julek siedzi przy pobliskim stole – chwalę, na odległość, przekład – on mówi, że mi go zadedykuje – rozmawiam z literatem z Białegostoku – niszczę opakowanie przesyłki od marynarza – przechodzę do Julka – chcę mieć jego dzisiejszą dedykację –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content