Oniriada, czytane w maszynopisie, Twórczość 9/2001

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(3.9.1998, 9.9.1998, 12.9.1998, 14.9.1998, 15.9.1998)

Czwartek, 3 września 1998
– ktoś jeździ do Łodzi – do dwóch studentek – historia małżeństwa z ulicy Mszczonowskiej – małżonek przymusza żonę – do wszystkich postaci seksu – on wszystkie uprawiał – on ją zdradza, od niej żąda wierności – ona doszła do kunsztu – w figurach, których nie znosi – dowiaduję się o sposobach, o jakich nie słyszałem – wielkie zdumienie tą historią – spałem w obcym miejscu na Mszczonowskiej – przede mną dzień wigilijny – nie wiem, gdzie być na Wigilii – gdzie nocować – po raz pierwszy w życiu idę do burdelu – burdel na Mszczonowskiej – zdumiewa mnie wszystko – burdelmama, fagas, kobiety – zostałem obsłużony – sam nie wiem jak – zastanawiam się, do kogo pójdę – patrzę na kamienice Rolińskich w rynku – coś nad nimi nadbudowano – trudno przejść przez wertepy – na rynku gruzowisko – patrzę w okna kamienicy Rynek 32 – całe piętro jeden lokal – tańczy kilkadziesiąt osób – chyba to świętowanie Wigilii – idę na ulicę Gałeckiego – nie ma domu, gdzie mieszkali Reszkowie – pusty plac – ocalała tylko oficyna – wracam na rynek, na Mszczonowską –usiłuję iść w kierunku wschodnim – przechodzę koło burdelu – dalej na wschód wszędzie ruiny – niczego me rozpoznaję – wchodzi się na góry głazów – nie można zejść na dół – po domu rodziny Feli Lichodziejewskiej nie ma śladu – nie da się iść w kierunku wschodnim – przeszedłem ledwie dwieście trzysta metrów – nie śmiem nikogo pytać – gdzie by można przenocować – twarze ludzi straszne – wokół oślizłe rumowiska –

Środa, 9 września 1998
– w Skierniewicach pochód, defilada, procesja – uroczystość pierwszomajowa i trzeciomajowa jednocześnie – w pochodzie-procesji hierarchowie kościoła – ludzie z rządu – są Józef Glemp i Józef Tejchma – w jedności jest dwojakość – manifestuje się postawę za i postawę przeciw – w zaułku widzę żołnierzy – oni uczestniczyli w biciu – wchodzę w Senatorską – od strony mostu na Łupi – patrzę z boku na manifestację – od strony plebanii przywołuje się swoich ludzi – oni jakby na drzewach, na dachach – przechodzę Senatorską koło kościoła – jest jakby pusto – z bramy wychodzi pani Olczakowska – jest uroczyście ubrana – trzyma papierosa w ustach – nie mogę się nadziwić jej zachowaniu – budynek – jakby Szkoła Handlowa w Skierniewicach – w środku schody – wnętrze jakby na ulicy Widok w Warszawie – z parkietu wydobywa się strumień dymu – myślę, może pożar u Benigny Sojeckiej – rwetes na klatce schodowej – chcę biec do Benigny – nie wiem co robić – biegnę w popłochu –

Sobota, 12 września 1998
– powiększa się Epistoły – o kilkanaście listów do Bitnera – dzieje się to na oczach ludzi – myślę o tym, na co patrzę – działam literacko – mam się spotkać z Julkiem Stryjkowskim – w pobliżu lokal policji – niepokoi mnie ta bliskość – zaglądam do ciemnych korytarzy – patrzę na imprezę literacką – przedstawienie, inscenizacja – ktoś czyta tekst, przemawia – jakby przemówienie – do Edwarda Stachury – Edek stoi w świetle – staje się małym chłopcem – ma na sobie dziecięce ubranko – dziecko z niego urocze – podchodzi do mnie – jak dziecko rozmawia – mamy coś zrobić, gdzieś iść – mieszkanie Reszków, mieszkanie siostry – o pierwszej mam mieć spotkanie literackie – chcę być w dobrej formie – chłopczyk pokazuje mi mikstury na stole – mam wiele do zrobienia – przed spotkaniem – trzeba coś zjeść, trzeba wypić kawę –

Poniedziałek, 14 września 1998
– moje łóżko i telefon – w przestrzeni bez ścian – jakby na peryferiach Skierniewic – dzwoni do mnie Grzegorz Strumyk – rozmawiam ze Strumykiem bezpośrednio – przyjechał po radę literacką – rozmawiam z Zofią Reszkową – Reszkowa coś robi, siedzi przy stole – pytam o Adama, o jego studia – chcę sprawdzić, czy jest na czwartym roku – pytam o przedmioty egzaminacyjne – Reszkowa coś źle zrozumiała – myśli, że chcę odejść – mówię, nie odchodzę – ulga na jej twarzy – dziej ba w lokalach, w domach – dostaje się pięć potraw – dwie zjadłem, trzy odkładam na później – gospodarz zasiada do stołu – rozmawia z kobietą, chce światła – kobieta trzyma światło w ręku – w jej twarzy szyderstwo – jest widno, jest jeszcze dzień –

Wtorek, 15 września 1998
– wielki plac, stara zabudowa – idziemy przez plac – prowadzi nas Krzysztof Teodor Toeplitz – opowiada o przeszłości rodzinnej – o mieszczańskim bogactwie – przestrzeń dworca – Marek Hłasko odjeżdża do Wiednia – przyjazdy, odjazdy Marka – ledwie go widzę – ciemności przy pociągu – twarz Marka w zarysie – myślę o odjeździe Marka – o jego przyjazdach i odjazdach –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content