copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ONIRIADA
(27.12.1998, 29.12.1998, 31.12.1998)
Niedziela, 27 grudnia 1998
– śni mi się tekst Gadamera – czytam Czy poeci umilkną? – czytam tekst o Paulu Celanie – czytam, jakbym sam taki tekst pisał – jakbym zapisywał – co kiedyś przeczytałem – czytałem Gadamera wcześniej – w przekładzie Małgorzaty Łukasiewicz – tekst w przekładzie przechodzi w tekst oryginału – Gadamer pisze o zabitych Żydach – cytuje Paula Celana – mnie ogarnia zdumienie – tekst ma w sobie doskonałość – ta doskonałość retoryczna – skomplikowany okres – o odpowiedzialności żywych – za zabitych, z którymi się mieszkało – znam tekst poetycki Celana, który się cytuje – zapisuję tekst po niemiecku – jestem porażony tym, czego doświadczam – myślę o tajemnicy snu – ktoś mi radzi – wykorzystać mój zapis w życzeniach dla kogoś – kupuję w kiosku papier z napisem „Times” – ktoś przepisuje tekst mojego zapisu onirycznego – piszę kartę do kogoś – wspólnie z Arturem Międzyrzeckim – z przepisanym fragmentem wiersza Celana – czytamy tę naszą wspólną kartę –
Wtorek, 29 grudnia 1998
– gra z życiem – wielki pies wskakuje przez szybę – do wnętrza na statku – ktoś do mnie strzela – nie można mi pomóc – nie da się zapisać leków – na nowych receptach – lekarze nie mają na to sposobu – podróż przez morze, przez granicę – konfrontacja tajnych sił – dawni generałowie we władzy nowych – nowi z emigracji – czuje się we wszystkim – co się tu dzieje – jak się zmienia władza – zagrożenie żywiołów, morza – wielki czarny pies – emocje Renaty w zrozumieniu prawdy – w jej odkrywaniu – Renata mówi coś niezwykłego o mnie – ona zna moje największe tajemnice – mówi o mojej odwadze – ma na myśli odwagę działania samemu – po cichu – nie na pokaz – dziwi mnie wtajemniczenie Renaty – ona zna kartkę Marka Hłaski – z usprawiedliwieniami przede mną – że usunął dedykację z Cmentarzy – ta kartka nie zaginęła – ona czytała opis wydarzenia z Markiem – we Wrocławiu, w roku 1956 – zaczynam doceniać Renatę – jej udział w biegu zdarzeń –
Czwartek, 31 grudnia 1998
– wpadłem w ręce hałastry Michała Ł. – zrobił się jak diabeł – ma ludzi sobie podległych – oni na mnie napadli – koło Lasu Miejskiego – na pustych ulicach – na drogach przez pustkowia – toczy się walka między nami – o literaturę, o porządek między ludźmi – ze mną jest raz po raz Marian Pilot – jesteśmy słabsi – grożę ludziom Michała – zadzwonię do możnej kobiety – z Ameryki, z Berlina – dzwonię do niej, blefuję – blef skutkuje – ona działa przez telefon – robi, czego chcę – w hałastrze popłoch – przerażają ich słowa, ich działanie – zdumiewa mnie fantastyka mojej akcji – jej skuteczność – zdarzenia za zdarzeniami – sala, ogród, wielka impreza – coś podejrzanego w tym wszystkim – siedzą obok siebie mężczyźni i kobiety – jak w teatrze – przez dłuższy czas ciemności – w ciemnościach spółkowanie – spółkuję z pulchną kobietą – dobrze się spisuję, ona zadowolona – ciekawi mnie, co będzie dalej –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy