Oniriada, dokumenty, Twórczość 2/1990

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ONIRIADA
(zapisy z postacią Jarosława, wybór: 24.11.1976, 3.2.1977, 6.11.1977, 21.1.1978, 26.4.1978, 3.6.1978, 16.3.1979, 5.7.1979, 13.10.1979, 19.11.1979, 22.12.1979, 9.1.1980, 27.4.1980, 25.5.1980, 6.6.1980, 7.7.1980, 15.7.1981, 24.10.1981, 27.10.1981, 17.11.1981, 7.1.1982, 26.1.1982, 15.7.1982, 20.7.1982, 21.7.1982, 28.8.1982, 10.3.1984, 16.3.1985, 13.6.1985, 16.7.1985, 18.7.1985, 30.8.1985, 26.9.1985, 28.12.1985, 26.6.1986, 6.7.1986, 17.10.1986, 4.9.1987, 24.12.1987, 9.11.1988, 15.11.1988, 14.3.1989, 8.4.1989, 17.5.1989, 14.6.1989, 5.8.1989, 5.9.1989, 26.10.1989)

Środa, 24 listopada 1976 (fragment zapisu)
– w dużej gromadzie ludzi udajemy się z Jarosławem Iwaszkiewiczem do Stawiska na śniadanie wielkanocne – wśród ludzi wiele obcych twarzy – dwie dziewczyny, które od niedawna u Jarosława pracują, nie budzą mojego zaufania na Stawisku (wszystko wygląda zupełnie inaczej) ceregiele z siadaniem przy stołach ustawiczne kręcenie się tłumu – Jarosław spogląda na mnie bez uśmiechu – nie czuję się dobrze w roli gościa na tej uroczystości – jestem jak gość nieproszony i przypadkowy – od stołu odrywa mnie wiadomość, że ktoś prosi mnie o wyjście na zewnątrz – czeka na mnie facet, który chciałby znaleźć okazję spotkania się z Jarosławem w redak­cji lub w domu – oczekuje ode mnie pomocy – nie chcę się w to angażować – facet liczy na fantazję Jarosława – chwali fantazję Jarosława, moją i swoją – jego sposób mówienia kojarzy mi się z postacią wuja w Sowie, córce piekarza Marka Hłaski – to jakiś frant, potrafi wzbudzić rodzaj sympatii do siebie – na uroczystości goście przetasowują się – z Jarosławem rozmawia w dużej komitywie Krzysztof Mętrak – namawia Jarosława na eskapadę z wizytami w domach swoich pracowników – wymienia siebie, mnie i innych – wizyta u mnie miałaby mieć miejsce w Skierniewicach – to jest tuż tuż a więc i Stawisko jest jakby w Skierniewicach –

Czwartek, 3 lutego 1977
– jestem z Jarosławem Iwaszkiewiczem – przedstawia on projekt ważnej dla niego i jego twórczości podróży – ma to być podróż do miejsc dzieciństwa lub młodości, ale jest to gdzieś bardzo blisko raczej to wycieczka niż podróż – w pofałdowanym krajobrazie widzę leżących dwóch mężczyzn, jeden z nich to Ryś Ostałowski – Jarosław zbliża się do nich, o czymś z nimi rozmawia, potem gdzieś znika – nawołuję go i czekam – narasta we mnie niepokój, rodzą się niespokojne myśli – czekam, zdaje się, w nieskończoność – Jarosław odnalazł się, ale go nie widzę – niewidoczni ludzie komentują zniknięcie i odnalezienie się Jarosława – dużo różnych myśli na ten temat, skomplikowane dociekania intelektualne –

Niedziela, 6 listopada 1977 (fragment zapisu)
– jestem z Jarosławem Iwaszkiewiczem i zespołem redakcyjnym „Twórczości” – Jarosław przegląda „Twórczość” i komentuje zawartość numeru – zwraca szczególną uwagę na tekst pod tytułem Perdu – zastanawiam się nad francuskim znaczeniem tego tytułu – samego szkicu nie czytałem – dotyczy on chyba młodych pisarzy – Jarosław na boku wylicza mi nazwiska młodych pisarzy, w których przyszłość wierzy – pana nazwisko „Bożałek” (mój dawny współlokator w mieszkaniu Rynek 32 w Skierniewicach) – dziwię się, skąd Jarosław wie, że Bożałkowie, ojciec i syn, próbują pisać – Jarosław robi minę, że on wie wszystko – wymienia także nazwisko „Żarzewicz” – nie wiem, o kogo chodzi – po chwili domyślam się, że Jarosław ma na myśli Drzeżdżona – mówię do Jarosława – tak nie lubisz Drzeżdżona, że nie możesz zapamiętać jego nazwiska – Jarosław nie zaprzecza i śmieje się do mnie – patrzymy z Jarosławem w pociągu na dziwne zachowanie niemłodych mężczyzn – oni nie wstydzą się przed sobą i pokazują sobie, jak u nich wszystko wygląda – znów redakcja „Twórczości”, znów mowa o materiałach – Jerzy Piórkowski ma pewne sprawy rozstrzygnąć u Jana Zygmunta Jakubowskiego, który jest w drugim pokoju – wiadomo, że Jakubowski odnosi się do Piórkowskiego protekcjonalnie – wydaje mu polecenia w sposób wyrażający pogardę i lekceważenie –

Sobota, 21 stycznia 1978
– Jarosław Iwaszkiewicz poszukuje cytatu z tekstu religijnego – natrafia akurat na to w opowiadaniu Donata Kirscha – czyta fragmenty utworu i zachwyca się nimi – dziwię się trochę – pamiętam, co Jarosław powiedział o Kirschu w dzień moich imienin – idę z Donatem i opowiadam mu o pochwałach Jarosława – dodaję jednak, że Jarosław często mówi rzeczy sprzeczne – z całym towarzystwem jestem w wielkim domu – są tu olbrzymie sauny – mężczyźni i kobiety poruszają się bez skrępowania – całkiem nagi zamierzam wejść do kabiny – patrzą na mnie znajome pracowniczki Instytutu Badań Literackich – mówi coś do mnie garbaty mężczyzna – zbliża się pora obiadu – wszyscy czekają już podobno przy olbrzymim stole –

Środa, 26 kwietnia 1978
– idziemy, Jarosław Iwaszkiewicz i ja, przez niesamowitą okolicę – piaski, gęstwiny leśne, groźne zwierzęta, trupy, milicja – mój początkowy strach maleje – zaczynam się orientować, że czuwa nad nami tajemnicza siła – Jarosław na chwilę słabnie, ale i wtedy nie tracę nadziei, że wszystko będzie dobrze wędrujemy z Jarosławem – mówi się, że ta niesamowita okolica ma moc przywracania sił – nawet trupy o wyglądzie jak w kilka dni po śmierci przetrwały w takim stanie przez dziesięć lat – o tym naszym doświadczeniu opowiada się potem bardzo dużo – to miało szczególne znaczenie – sam odwołuję się często do niezwykłości tej wędrówki –

Sobota, 3 czerwca 1978
– jestem w pobliżu domu Biernatów, naprzeciw krzyża – trafiam w objęcia wilka – wilk objął mnie przednimi łapami – przyciska do mojej głowy swój pysk – odczuwam lęk i przyjemność – cieszy mnie zwłaszcza niewiary godność tej sytuacji – po rozmowie z panią Hanią Iwaszkiewiczową udaję się do jakiegoś budynku – otwieram przeszklone drzwi – przechodzi akurat Jarosław Iwaszkiewicz – chciałbym, żeby mnie nie zauważył – ale spotyka się nasz wzrok – mówię więc z odległości, że pani Hania na niego czeka – Jarosław odpowiada – a co innego ma do roboty –

Piątek, 16 marca 1979
– twarz Jarosława Iwaszkiewicza, który z emfazą mówi o czymś, co napisałem – w twarzy Jarosława wyczuwalny fałsz – ocenia on także coś z działu recenzyjnego „Twórczości” – zwracam mu uwagę, że już tego działu nie prowadzę – prowadzi go teraz mój brat Tadek (sic) – spoglądam na Tadka i myślę, że przecież on się na tym nie zna – widok poprzebieranych starych dam – są wśród nich Zofia Brezowa, Alicja Lisiecka, Bożena Wahl – wszystkie są pookręcane srebrnym sznurkiem –

Czwartek, 5 lipca 1979
– frymuśne zabawy z ojcem w Zwierzyńcu – ojciec chce mnie nauczyć wielu rzeczy – bracia i inni ludzie przeszkadzają w zabawach – na Stawisku przygotowuje się zjazd lub wielkie przyjęcie – Jarosław Iwaszkiewicz krzyczy z góry, że gościem będzie Saint-John Perse – pomyłkowo powtarzam Sir John Perse i uświadamiam sobie zabawność tej przemiany – ludzie Jarosława zajęci są przygotowaniami – dziewucha zadomowiona na Stawisku zwraca się do mnie z jakąś sprawą – rozmawiam z Marysią Iwaszkiewicz – rozmawiam z Felą Lichodziejewską – chcę na coś czekać w jej pokoju instytutowym – ona jest z tego niezadowolona – mówi coś, z czego wynika, że nie mam mieszkania – przypominam jej, że przecież mieszkanie mam –

Sobota, 13 października 1979
– wszystko w kolorze szaroniebieskim – jestem w obcym mieście – mam jechać do miasta opisanego w klasycznym dziele literatury – plącze się przy mnie młody człowiek, chyba żołnierz, ale nie w mundurze – rozmawiamy, gdzieś chodzimy – jestem w redakcji „Twórczości” – kilka osób dyskutuje o czytaniu – zaczynam wygłaszać oskarżycielskie przemówienie – słucha tego Jarosław Iwaszkiewicz – ma twarz człowieka o wiele młodszego, wygląda jak na zdjęciach z lat dwudziestych – zaczyna mówić, usprawiedliwia toczącą się dyskusję – nie mówi tego przeciw mnie –

Poniedziałek, 19 listopada 1979
– jestem w kościele w Skierniewicach – wchodzi Jarosław Iwaszkiewicz i siada na krześle, które zajmowałem – wybucha śmiechem, że mnie tak wszędzie prześladuje – staje się serdeczny – pociąga mnie w głąb kościoła – mówi, że jedno z krzeseł kupił dla siebie – wchodzi Jerzy Lisowski – Lisowski ma to krzesło zawieźć do domu Iwaszkiewicza –

Sobota, 22 grudnia 1979
– Jarosław Iwaszkiewicz otrzymał wielką nagrodę pieniężną – wiózł pieniądze w samochodzie, skradziono mu je, gdy Szymek (Piotrowski) opuścił na chwilę samochód – jest nadzieja, że pieniądze zostaną odzyskane – wypłacono je w unikalnych banknotach o wielkim nominale – złodzieje nie będą mogli tych banknotów wykorzystać – rozmawiamy o tym – Iwaszkiewicz boczy się na mnie – idziemy gdzieś w pobliżu Stawiska, on pada na ziemię – przerażenie, że umarł – zbiegają się ludzie, przybywają lekarze – on odzyskuje świadomość, prowadzi się go do domu – patrzę na salę z kutego żelaza na Stawisku – kręcą się domownicy – wokół domu zebrał się tłum ludzi, którzy w nocy zawiadamiali się telefonicznie o wy­darzeniu i przybywali – w rejwachu Iwaszkiewicz rozmawia ze mną – mówi o prozie, oględnie wypowiada się o Marku Słyku – ja mu tłumaczę, że „Twórczość” uratowała książkę Słyka, ponieważ nie chciano jej wy­dać – on jakby to rozumie – rozmawiam z ludźmi z Czytelnika, którzy przybyli w nocy – jest także Olimpia (Adela Grochowska) – będziemy się rozchodzić, niektórzy ludzie wypytują mnie o przebieg wydarzeń – są wśród nich tacy, którzy nienawidzą Iwaszkiewicza – jestem wśród niedużego zgromadzenia literackiego – opowiadam o Iwaszkiewiczu i staram się nie wyodrębniać mojego snu o nim i przebie­gu wydarzeń realnych – literaci satyrycy wypowiadają się z nienawiścią o nim – ja wysłuchałem w trakcie wydarzeń wielkiego przemówienia Iwaszkiewicza i staram się uzmysłowić literatom jego nieprzeciętność – oni nie chcą tego słuchać – zwracają się do mnie jacyś Czesi i chcą dowiedzieć się o polskich sprawach literackich – rozmawiam z kobietą, która była związana z Leopoldem Buczkowskim – to osoba pisząca – chcę w rozmowie wyjaśnić, czy ona była żoną Buczkowskiego, czy jest jego siostrą – ona wypowiada się enigmatycznie – domyślam się, że to jest chyba jego siostra –

Środa, 9 stycznia 1980
– przebywam z Jarosławem Iwaszkiewiczem – rozmawiam z badaczami jego rękopisów – sam oglądam z ciekawością różne wersje dawnych jego utworów – Iwaszkiewicz wybiera się w podróż – rozprawia o opiece nad domem – to się dzieje na Stawisku, ale jednocześnie jakby u Reszków w Skierniewicach – widzę śpiącą babcię Benignę Trzeciecką – rozmawiam z Adamem Reszką – Iwaszkiewicz mówi coś do mnie o mnie – zastanawia się, gdzie bym mieszkał, gdybym znalazł się w Londynie – mówi, że chyba u Rossa (sic) – ja nie zaprzeczam, on wyciąga z tego wnioski na mój temat – roztrząsa kwestię kosztów utrzymania w czasie jego nieobecności – wygląda na to, że powinienem dać pieniądze – Iwaszkiewicz jest przyjazny i smutny – pomagamy mu w różnych czynnościach –

Niedziela, 27 kwietnia 1980
– siedzimy rzędem przy długiej ławce – wchodzi Jarosław Iwaszkiewicz, wita się z kilkoma osobami, całuje Annę Kamieńską – ona wygląda zupełnie niepodobnie do siebie – widać, że z niecierpliwością ociera twarz – Iwaszkiewicz na stojąco rozgląda się po reszcie zebranych – do mnie wypowiada zdanie, jesteś bardzo konsekwentny, trzymaj się tego – zastanawiam się, do czego to się odnosi – Iwaszkiewicz ma w ręku marcową „Twórczość” – domyślam się, że chodzi mu o treść mojego Dodatku i artykułu o Janie Drzeżdżonie – jestem w tłumie ludzi na Sycylii – odbywają się dyskusje i przyjęcia – mamy, ja i Pilot, sąsiednie pokoje – żołnierze sycylijscy wiozą nas na przyjęcie w górach, gdzie leży śnieg – spiłem się na przyjęciu i nie pamiętani drogi powrotnej – wygląda na to, że jeszcze raz będziemy tam zawiezieni – widzę znów gromadę żołnierzy i wojskowe pojazdy –

Niedziela, 25 maja 1980
– wielkie uroczystości pogrzebowe na Stawisku – dyryguje swoim pogrzebem sam Jarosław Iwaszkiewicz – uczta pogrzebowa, setki gości – pogrzeb odbył się, ale Iwaszkiewicz nadal kieruje wieczorną ucztą konsolacyjną – odbywa ze mną rozmowę – wstrząsa nim szloch, jest pełen serdeczności wobec mnie – przejeżdżam z kimś koło cmentarza w Brwinowie i chcę rozpoznać grób Jarosława – domyślam się po ilości wieńców, który to grób – jedziemy w kierunku Skierniewic – jestem przy drodze do przedwojennego mostu na Rawce – tam ma być Hotel Europejski, coś tam chcę załatwić – idzie ze mną nieznany młody pisarz – mówi o Faulknerze – ni stąd ni zowąd rozmawiam z Marią Janion i Marią Żmigrodzką – one wypowiadają sądy o moich wystąpieniach w sprawach językowych – nie są to sądy agresywne –

Piątek, 6 czerwca 1980
– jestem z Jarosławem Iwaszkiewiczem i Jerzym Lisowskim najpierw w redakcji, następnie na Stawisku –  wiem, że Iwaszkiewicz nie żyje – zdumiewa więc mnie jego obecność – zdumienie narasta, gdy czuję ciepło ręki Jarosława – zastanawiam się nad naturą jego pojawienia się – Jarosław wypowiada się w sprawach redakcyjnych – pyta mnie, jak ja oceniani swoje pisanie – mówię o biegunowo sprzecznych ocenach innych ludzi – na Stawisku Jarosław zbiera się do opuszczenia domu – dom ma być pusty – przyglądam się pięknym starym meblom (nie mają one nic wspólnego z meblami real­nymi) – zachwycam się pięknym kolorem mebli – Marysia Iwaszkiewicz mówi, że na dom będą uważać ludzie z Brwinowa – widać przez okno pobliskie domy – słychać szczekanie psów – wewnątrz widzę moje regały biblioteczne – Jarosław mówi o wartości dokumentalnej mojej biblioteki –

Czwartek, 7 sierpnia 1980 (fragment zapisu)
– wygłaszam referat o literaturze – odczytałem tekst i decyduję się opowiedzieć o moich rozmowach z Jarosławem Iwaszkiewiczem o Norwidzie, żeby to nie zostało zapomniane – o dziwo, Iwaszkiewicz słucha tego, co mówię – chce przeszkodzić ujawnieniu szyderstw z Norwida – przerywa mi i dogaduje, że powiem głupio – decyduję się zrezygnować z wypowiedzi – mam żal do Iwaszkiewicza i mówię coś Szymkowi Piotrowskiemu –

Środa, 15 lipca 1981
– niby z Halszką (Helena Wilczkowa), niby z Marysią Iwaszkiewicz idę przez pod­miejski zaułek warszawski – uświadamiam sobie, że śnił mi się kiedyś w takim miejscu dom Iwaszkiewiczów – widzę ten dom z dawnego snu – jest to piętrowa willa z elementami pałacowymi, podniszczona –

Sobota, 24 października 1981
– ja i Olimpia (Adela Grochowska) nalegamy na kompletnie pijanego Jerzego Lisowskiego, żeby nie wsiadał do samochodu – on wsiada i jedzie ulicą Konopnickiej – widać z daleka, że prowadzi samochód na stojąco – wygląda to tak, jakby stał na koniu – z Olimpią idę na Frascati – samochód Lisowskiego stoi – najpierw Olimpią, potem ja (sic) prowadzimy samochód na odpowiednie miejsce do parkowania – jadę jakimś pojazdem z Jarosławem Iwaszkiewiczem i wieloma osobami na uroczystość Iwaszkiewicza – siedzę przy Jarosławie – mówię mu, co wyniknie z konfrontacji literatury emigracyjnej z literaturą krajową – Jarosław mi przytakuje – w pewnym momencie poczuł się zmęczony i położył się do tyłu – patrzę z czułością na jego głowę – jedziemy i idziemy dalej – ja mam na sobie dziwaczne stroje – będę występował w przedstawieniu na uroczystości Iwaszkiewicza – przechodzimy koło skrzyżowania ulic Mszczonowskiej i Miedniewickiej w Skierniewi­cach – widać całkiem nowe drogi i ma to szczególne znaczenie – na mój strój patrzy Jan Lechoń – ze zdziwieniem myślę, że Lechoń tak wygląda – ma w twarzy coś południowego i ma mocno owłosione ciało – zgubiłem części swego teatralnego stroju – kobiety z rodziny Iwaszkiewicza pomagają mi w poszukiwaniach – podsuwają mi ozdobne papucie –

Wtorek, 27 października 1981
– odbywa się sesja w sprawie edycji pamiętników i dzienników Jarosława Iwaszkiewi­cza – widzę cztery opasłe tomy dzienników – na mnie spoczywają w związku z tym jakieś obowiązki – organizatorzy sesji podają w kieliszkach wódkę – toczą się rozmowy – epizody sesji przeplatają się z epizodami agonii Iwaszkiewicza – Iwaszkiewicz wygląda pięknie i, można tak rzec, zdrowo – rozmawiamy ze sobą – mówię do niego, że chyba wierzy w moją lojalność wobec niego – Iwaszkiewicz odpowiada gestami czułości – całuje mnie w czoło – to jest pożegnanie – mówi, żebym o nim myślał –

Wtorek, 17 listopada 1981 (fragment zapisu)
– jestem w dużej grupie ludzi – jest wśród nich Jarosław Iwaszkiewicz, który wybiera się na zjazd literatów – trzyma w ręku skórzaną torbę z rzeczami osobistymi lub z dokumentami – wręcza mi tę torbę – nieudolnie torbę ujmuję i Jarosław wybucha – zaczyna wypowiadać pretensje – załamuje się i z płaczem rzuca się w moje objęcia – jestem przejęty – Jarosław odjechał, zostawił torbę – martwię się, że będzie na zjeździe bez potrzebnych rzeczy – nie wiem, jak mu je dostarczyć – gnębią mnie dwie sprawy, sprawa torby i własnej walizki, którą zostawiłem w autobu­sie – szukam sposobu odzyskania walizki i przekazania Jarosławowi torby – pertraktacje i zabiegi –

Czwartek, 7 stycznia 1982
– wygłaszam odczyt o twórczości Jarosława Iwaszkiewicza – spośród słuchaczy wychodzi Jerzy Andrzejewski i zaczyna mówić przeciwko mnie – uchylam się od odpowiedzi – słuchacze zaczynają się rozchodzić – wychodzi Ryszard Przybylski – mówi enigmatyczny komplement o odczycie – nie mam pewności, czy odczyt był udany – odbywa się dalej uroczystość Iwaszkiewiczowska – dzieje się to na Stawisku lub w Skierniewicach – całuje mnie dziewczyna z rodziny Iwaszkiewicza – nie wiem, kto to jest – kręci się koło mnie Fela Lichodziejewska – toczą się rozmowy o utworach Iwaszkiewicza – oglądamy tłum marionetek, przedstawiają osoby z życia i twórczości Jarosława – chcę sobie uświadomić, czy potrafiłbym marionetki rozpoznać – dochodzę do wniosku, że miałbym takie możliwości – idziemy ulicą Mazowiecką w Skierniewicach – kontynuuje się rozmowy o Iwaszkiewiczu – ciągle mam do czynienia z Felą Lichodziejewska –

Wtorek, 26 stycznia 1982
– jestem w okolicy rodzinnej – w pobliżu domu urodzenia jestem w pokoju, do którego na nocleg zjawia się poeta Zbigniew Zalewski – jestem przerażony – ratuje mnie Jarosław Iwaszkiewicz – skłania Zalewskiego, żeby się ulotnił – ma się odbyć uroczystość na cześć Iwaszkiewicza – przygotowuje się pochód (!) – Jarosław podchodzi do mnie – chce, żebym go odprowadził do domu – dom znajduje się na skraju Skierniewic – w twarzy Jarosława widać oznaki agonii – oczy straciły blask, stają się martwe – jestem wstrząśnięty – uświadamiam ludziom, jaka jest sytuacja – rozmawiam z Marysią Iwaszkiewicz – uroczystości nabierają czegoś podniosłego – ja myślę o twarzy Iwaszkiewicza – wiem, że to twarz umierającego PATRIARCHY –

Czwartek, 15 lipca 1982
– wychodzę boso w dzień grudniowy – przechodzę szybko koło ulic Brackiej i Chmielnej – na trotuarze siedzą Jarosław Iwaszkiewicz i pani Hania – mówię do nich, że jestem bosy – ich to nie dziwi – pokazują na dachu choinkę i mówią, że to ich choinka z 1939 roku – biegnę dalej, wpadam do lokalu, który może jest lokalem dziennikarzy – Irena Krońska podchodzi do mnie przy szatni – zauważyła, że jestem bosy – mówi o czymś dobrym, co się stanie – twarz trzyma szalenie blisko mojej twarzy – zamiast oczu ma wąziutkie szparki – zaczynam coś mówić o fatalnym zachowaniu personelu – szatniarze w amarantowych strojach zajęci są swoimi sprawami –

Wtorek, 20 lipca 1982
– jestem gdzieś z Jarosławem Iwaszkiewiczem – obejmuję go w pasie i czuję jego starczą wiotkość, choć jest taki duży – opowiadam Marysi Iwaszkiewicz swoją opowieść o śnie dla Iwaszkiewicza – miała to być opowieść o szczęściu, ponieważ w śnie udało mi się przed dewaluacją kupić kilka przepięknych koszul – Marysia słucha mojej opowieści jednym uchem – widocznie źle opowiadam – skracam opowieść, nie chcę jej zawracać głowy –

Środa, 21 lipca 1982 (fragment zapisu)
– w zdarzenia wplata się postać Jarosława Iwaszkiewicza – mówi mi coś o nie znanych mi Amerykanach – jestem z Iwaszkiewiczem, Iwaszkiewicz jest wobec mnie samą serdecznością – jesteśmy niby w górach3 ale znajdują się one w mojej Dolinie Rawki – Jarosław chce mi pokazać jedną z gór, idziemy – Jarosław idzie tak szybko, że nie mogę za nim nadążyć – jestem szczęśliwy, po przejściu góry rozmawiamy o naszych wzajemnych stosunkach –­ on jest szczęśliwy, gdy mówię, jak cierpiałem, gdy doszło między nami do nieporozu­mień – Jarosław chce mi pokazywać różności, znów mówi o Amerykanach, z którymi zetknął się Janusz Głowacki – opowiada o wieczorze, na którym prezydent miasta mówił o grach politycznych Jaros­ława – Jarosław szydzi z tego prezydenta – chce załatwić coś dla mnie z organizatorami wieczoru – mówi, żeby mi podano kawę –

Sobota, 28 sierpnia 1982
– nocuję w olbrzymim hotelu w Warszawie, przyglądam się bratu lub synowi (sic) – brat albo syn opowiada z emocją o spotkaniach z synem Jerzego Andrzejewskiego – nie mogę pojąć jego emocji – do redakcji „Twórczości” przyszedł Jarosław Iwaszkiewicz – jest bardzo stary i fizycznie prawie bezradny – mówi o różnych sprawach redakcyjnych – chce rozmawiać z Ziemowitem Fedeckim, ale Fedecki akurat przyjmuje telefon – chcę zająć Jarosława, Jarosław jest wobec mnie bardzo czuły – odbywa się gigantyczna feta na cześć Iwaszkiewicza, są wycieczki szkolne i delegacje – przygotowuje się wielkie przyjęcie – w olbrzymim domu przygotowano estradę, na której odbędzie się koncert poezji Iwaszkiewicza – kręcę się wśród różnych grup ludzi – podchodzi do mnie oficer w mundurze lotnika, palcem wskazującym dotyka kącika moich ust – powoduje to zaskakującą reakcję mojego organizmu – oficer to zauważa – proponuje, żebyśmy odeszli na stronę – z sali wychodzi pijany Krzysztof Mętrak, bełkocze coś o Iwaszkiewiczu –

Sobota, 10 marca 1984
– kręci się koło mnie Krzysztof Mętrak – widoczne gesty łagodzenia konfliktu ze mną – natykam się na Janusza Głowackiego, wrócił z Ameryki – opowiada śmieszności o rozmowie z kobietą, którą spotkał po powrocie – chyba opowieść dotyczy Cecylii Wojewody – patrzę na leżącego Jarosława Iwaszkiewicza, jest w stanie agonalnym – czołga się po podłodze jak chora córeczka zaprzyjaźnionego literata – snuje plany wieczorów autorskich w Skierniewicach – patrzę na to i opowiadam o tym komuś, kto to też widzi – leją mi się łzy wielkie jak groch jestem wstrząśnięty do głębi – widzę w tym coś heroicznego i niesamowitego – słuchacz jakby mnie rozumiał – ma twarz człowieka pracy fizycznej, jego koledzy pracują na dachu – mam wracać do domu, zatrzymuję się w bramie na Nowym Świecie –

Sobota, 16 marca 1985
– słyszę opowieść o przyjazdach papieża na kilka godzin do miejscowości Byszewy – ta nazwa ma w języku prasłowiańskim znaczyć „bądźcie wy” – papież przyjeżdża na narty – dziwne rozmowy z gospodarzami – jestem przy mieszkaniu siostry Stefy na Strykowskiej w Skierniewicach – do mieszkania wchodzą osobliwie ubrani młodzi mężczyźni – rozmawiam ze znajomymi Feli Lichodziejewskiej – jeden z tych znajomych nazywa się Nieśwież – jestem na Stawisku, kręci się naburmuszony Jarosław Iwaszkiewicz – trapi się sprawami artystycznymi pani Hani – ona uprawia sztuki plastyczne – Jarosław instruuje mnie przed wyjazdem zagranicznym – mówi, z kim mam się widzieć – twarz robi mu się wesoła i filuterna – pani Hania stoi w futrze i z ożywieniem coś opowiada – w pewnym momencie kładzie się pod dużym stołem – obecni zachowują się tak, jakby nic się nie stało –

Czwartek, 13 czerwca 1985
– przyglądali się Jarosławowi Iwaszkiewiczowi i pani Hani – okazuje się, że Iwaszkiewicz na cały czas swojej nieobecności wyjechał na wieczory au­torskie – zaproszeń, jakie w życiu otrzymał, nie wyrzucał – Jarosław wyszczuplał, ma jakby trochę płonące oczy – pani Hania wręcza mu przepiękne kwiaty – mówi, że wszystko odbywało się pięknie – słucham opowieści i jakby sam Jarosławowi towarzyszę – Jarosław objeżdża Polskę samochodem, w którym można spać – ustawia się samochód na przykład w ogrodzie miasteczkowego dygnitarza – jedziemy właśnie do miejscowości, w której przebywał Jan Sobieski – Jarosław mówi o lucyferyzmach Sobieskiego – zauważam, że to jest źródło lucyferyzmu w pisarstwie Iwaszkiewicza – Jarosław jest szalenie zadowolony z moich uwag – jedziemy w nocy, Szymek Piotrowski wszystko załatwił – poznaję mechanizm Jarosławowego podróżowania, cieszę się z tej swojej wiedzy – dzwonię do Myśliwskich, opowiadam im, oni to także jakby Hanka i Jerzy Kulczyccy – ci Myśliwscy-Kulczyccy mieszkają w domostwie Kubików pod Skierniewicami – ja jakby widzę ten dom –

Wtorek, 16 lipca 1985
– jestem w kościele parafialnym Jarosława Iwaszkiewicza – odbywa się nabożeństwo – Jarosław czyta głośno tekst liturgiczny – jakaś kobieta protestuje i mówi, że Jarosław może czytać wszystko, ale nie Ewangelię – Jarosław słucha tego ze spokojem –

Czwartek, 18 lipca 1985
– patrzę na okolicę podskierniewicką jak na makietę – widzę teatry z różnych miast Polski – do jednego wchodzę przez wądoły – jestem w tym teatrze umówiony z Myśliwskim – wychodzę z teatru w Warszawie z Jarosławem Iwaszkiewiczem – Jarosław mówi o swoim zamyśle odsunięcia się od ludzi i od rodziny – chce uporządkować swój dorobek dramaturgiczny – nie jest zadowolony z teatralnych realizacji swoich utworów – godzi się z moimi krytycznymi uwagami – snuje swoje plany i mówi, że będę mógł porozumiewać się z nim, wrzucając kartki do skrzynki na Stawisku – do skrzynki wrzuca kartkę Henryk Krzeczkowski – opowiada coś o Jarosławie –

Piątek, 30 sierpnia 1985
– jestem w Sandomierzu – ktoś, może Zygmunt Trziszka z kimś drugim, ma odbyć biurokratycznie zorganizo­wane wieczory literackie – rozmawiam z urzędnikami i bibliotekarzami – odbywają się imprezy, są to imprezy na cześć Jarosława Iwaszkiewicza – niby to wieczory literackie, niby sesje o Iwaszkiewiczu, niby przedstawienia, w których Iwaszkiewicz gra główną rolę – właściwie są to przedstawienia według mojej interpretacji twórczości Iwaszkiewicza – odbywa się dramat starczej aktywności i dramat starczej bezradności – w tym drugim dramacie Jarosław jest wstrząsający – chwali mój tekst – przyjmuje hołdy miejscowych władz i publiczności – pada raz po raz i podnosi się – mówi, że władze powinny mu zafundować rejs – w czasie rejsu odegrałoby się jeszcze raz ta samo, co się odgrywa według mojego tekstu – w plan zdarzeń z Iwaszkiewiczem wplatają się różne epizody – podchodzi do mnie Ewa Fiszer i mówi coś o kelnerce Stasi Jakubowskiej – plącze się koło mnie dziecko – liczę obecnych na imprezie – rozmawiam z Jarosławem w antraktach –

Czwartek, 26 września 1985
– plączę się po klinikach w Aninie – rozmawiam z pielęgniarką, która jest jednocześnie koleżanką ze stron rodzinnych – ona wie dużo o moim stanie zdrowia – w wieczór wigilijny jestem w mieszkaniu Stasia Włodka, który mieszka jakby w kie­runku żoliborskim od placu Zamkowego – jest u niego mnóstwo ludzi, są Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie – Jarosław prosi mnie w nocy, żebym sprowadził taksówkę – wychodzę dzwonić z Domu Literatury po radiotaxi – w Domu Literatury tłum ludzi, rzuca mi się na szyję kelnerka Joasia – po moich słowach, że potrzebna taksówka dla Iwaszkiewicza, wszyscy tracą rezon – domyślam się, Halina Auderska zakazała załatwiać cokolwiek dla Jarosława – wychodzę łapać taksówkę, schodzi mi się prawie do rana – wracam z niepokojem do mieszkania Stasia Włodka – tu pijatyka, bijatyka i Bóg wie co – wśród tego wszystkiego bezradna pani Hania – pani Hania i Jarosław muszą wracać na Stawisko kolejką – wychodzę na miasto, przechodzę przez tory, trafiam do snobistycznego mieszkania na Krakowskim Przedmieściu – cudzoziemki mówiące po polsku emablują mnie i podsuwają drogie alkohole – chcę się stamtąd wydostać – wychodzę i trafiani do dziwnego ogrodu, w którym otaczają mnie dziwne stworzenia, niby żaby, niby psy – w samoobronie jedno z tych stworzeń pokrwawiłem, drugie gryzie mnie w udo lub w półdupek – zaczynam krzyczeć, widzę panią w zwiewnych strojach – to chyba właścicielka ogrodu – liczę na to, że mnie wyzwoli od tych obrzydliwych zwierząt –

Sobota, 28 grudnia 1985
– publicznie wykładam swój pogląd na Liber chamorum – podchodzi do mnie pani Urszula Czartoryska – prawimy sobie wzajemnie komplementy – toczą się dociekania na temat stosunków przed śmiercią Edwarda Stachury – powołuję się na Mariana Pilota – Pilot opowiada, jak Stachurę zaproszono na rodzaj wiecu, który się odbywał w atmos­ferze faszystowskiej – słuchają tego Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie – Iwaszkiewicz podchodzi do mnie i mnie obwąchuje – zgryźliwie mówi, ty jak ja pachniesz już starością – nic nie odpowiadam –

Środa, 26 czerwca 1986
– pokazano mi wiersze Jarosława Iwaszkiewicza, chyba to rękopis – mam wykazać się, że umiem te wiersze na pamięć – trzeba będzie wiersze recytować przed samym Iwaszkiewiczem – Iwaszkiewicz pojawi się już niedługo – ja, z niewiarygodnych przyczyn, nie jestem w stanie nauczyć się na pamięć żadnego tekstu – nie pojmuję, co się ze mną stało – czytam teksty dziesiątki razy i nic nie zapamiętuję – liczę na to, że, jak to czasem bywa, odzyskam pamięć w trakcie recytacji – chcę zapamiętać dwa zdania z wiersza o charakterze kolokwialnym – patrzę na faceta, który się nazywa Ledóchowski – on mówi o swojej urzędniczej pracy w Krakowie – uświadamiam sobie, że w Krakowie tacy urzędnicy z arystokracji muszą stanowić nie­mal warstwę społeczną – wyciągam intelektualne wnioski z takiego stanu rzeczy –

Niedziela, 6 lipca 1986
– uczestniczę w gigantycznej naradzie, siedzi naprzeciwko mnie Pilot – narada dotyczy konkursu, który zorganizował Włodek Łowicki – mam w ręku maszynopis Bohdana Czeszki – Bohdan bierze ode mnie maszynopis i także kartę z moimi notatkami, coś go w moich notatkach bulwersuje – przeglądam materiały konkursowe, stwierdzam, że w 188 przypadkach znam autorstwo – robi to na ludziach wrażenie – pojawia się Jarosław Iwaszkiewicz, gra i aż karykaturzeje rolę strasznego dziadunia – chce czegoś i nie chce – zagląda mi w notatki i interesuje się sposobem ich robienia – prosi o pomoc przy sia­daniu – jednocześnie widzę, jak odchodzi z młodym facetem, na co wszyscy patrzą – wszędzie pełno Jarosława – okazuje się, że jest to sesja o nim – Marysia Iwaszkiewicz mówi, że pominięto różne epizody jego życia – zjawia się Biruta Bieniecka – Marysia mówi, nie wierzyłaś, że Jarosław cię kochał, on cię kochał i uważał za malar­skiego domorodka – zdumiewa mnie to, co Marysia mówi – rozmawiam z innymi kobietami, czegoś się boję – boję się spotkania z kobietą, która ma szansę mnie znaleźć –

Piątek, 17 października 1986
– jestem w Zwierzyńcu, różne miejsca – różne grzyby w niepojęty sposób przywołują mi myśli o siostrze Olimpii, o Henryku Gaworskim i jeszcze o kimś – chodzę wśród brzóz, pokazuję komuś grzyby – chcę porozmawiać z Jarosławem Iwaszkiewiczem, dzieje się to chyba w ZLP – wstępu do gabinetu Iwaszkiewicza strzeże Zosia Wójcikowa z redakcji „Twórczości” – usiłuje się do niego dostać kobieta o wyglądzie Ani Szaniawskiej – mnie podlizują się młodzi pisarze, mają gitary, są ubrani egzotycznie – wychodzi do mnie Iwaszkiewicz – ma zmęczoną, smutną i piękną twarz – idę z nim do stolika – on siada, ja szukam pani Joasi, żeby ją prosić o kawę dla Iwaszkiewicza – rozmawiam z Joasią –

Piątek, 4 września 1987
– niby na Stawisku, niby w Warszawie jestem w pokoju, gdzie leży Jarosław Iwasz­kiewicz i jest jeszcze kilka osób – znalazłem się tu, bp przez dom przeszła gromada ludzi – zgorszyłem się tym bezceremonialnym zachowaniem – rozmawiam z panią Hanią Iwaszkiewiczową i przeglądam książkę Jarosława – przed ostatnim utworem zbioru jest parę zdań informacji autorskiej – utwór ma tytuł Michał – w informacji Jarosław mi za coś dziękuje – odkrywam jeszcze, że na części karty zakrytej obwolutą jest początek dedykacji dla Marysi Iwaszkiewicz – chcę porozmawiać z Jarosławem – zdaje się, że Jarosław zbiera się do pogawędki – ktoś opowiada o formule dedykacji czy życzenia Włodzimierza Sokorskiego dla Jerzego Lisowskiego – Sokorski napisał, że w dedykacjach życzą zwykle ci, którzy część siebie zawdzięczają tym, do których życzenia adresują – on nie ma pojęcia o tłumaczeniu, Lisowski jest natchnionym tłumaczem – są to więc życzenia niezależnego człowieka –

Czwartek, 24 grudnia 1987
– jestem jakby pod Skierniewicami – osądza się malarstwo Bohdana Czeszki, toczą się spory – wrócił z Ameryki Marek Słyk, prezentuje on hochsztaplerskie malarstwo, jest razem z Janką Dróżdż – Olimpia demaskuje jego hochsztaplerstwo – kwestionuję prawomocność działań Olimpii – Jarosławowi Iwaszkiewiczowi Artur Międzyrzecki referuje sprawę prozy w „Twórczości” – mówię Jarosławowi, że my robimy to, co trzydzieści lat wcześniej zrobiła paryska „Kul­tura”, respektując autorskie sposoby zapisu – Jarosławowi podoba się to, co mówię – robię żart na temat Michała Sprusińskiego – Jarosławowi żart się podoba – śmieje się – Olimpia dostała pieniądze za reprodukcje dzieł któregoś jej grafika, liczę te pieniądze – mam skrupuły, czy powinienem zajmować się cudzymi pieniędzmi –

Środa, 9 listopada 1988 (fragment zapisu)
– grób Jarosława Iwaszkiewicza – znajduje się ni to przy Hotelu Europejskim, ni to w Ogrodzie Saskim, może jeszcze gdzie indziej – jest młody człowiek, który zajmuje się grobem, pisarstwem Iwaszkiewicza, kwiatami na grobie – w grobie pochowano cztery ryby – słyszę słowa „cztery sole” – jestem zbratany z opiekunem grobu, z wielbicielem twórczości Iwaszkiewicza –

Wtorek, 15 listopada 1988
– jakby na prawym (czyli wschodnim) brzegu Rawki jestem wśród dyplomatów – znalazłem się tuż przy dyplomacie radzieckim – jakby do siebie, jakby do mnie mówi on o opiniach, które słyszymy – polskie opinie ocenia on sceptycznie i lekceważąco – w swoim mieszkaniu nasłuchuję krzyków z ulicy – za stołem siedzi Jarosław Iwaszkiewicz – czytam na głos dwa swoje teksty – tekst drugi nie ma zakończenia – kończy się moją interpretacją twórczości Schillera – zaczynam szukać kartek rękopisu – na stole leżą stosy papierów, fetyszy, zdjęć, różności – stół ma gruby blat jak stół u Lisowskich – rękopisu nie mogę znaleźć – Jarosław żartobliwie mówi, że mi zabierze ze stołu, co mu się spodoba – łagodnie protestuję – Jarosław garściami przerzuca stosy mojego biurkowego bałaganu – wyciąga z tego wszystkiego składany nóż – błagam Jarosława, żeby mi ten nóż oddał – Jarosław uśmiecha się i nie reaguje –

Wtorek, 14 marca 1989
– mam w oczach biografię Jarosława Iwaszkiewicza – może to przedstawienie w teatrze lub film, może naziemna rzeźba, (się) przy moim do­mu urodzenia – w poszczególnych partiach uczestniczę na żywo – obserwuję stosunki Jarosława z rodzicami, są to stosunki konfliktowe – odbieram niuanse stosunku Jarosława do mnie – jakby nie było między nami różnicy wieku – jesteśmy jakby przyjaciółmi i rówieśnikami – Jarosław oczekuje ode mnie pomocy – robi wobec mnie gesty przyjaźni – losy nasze są splątane –

Środa, 8 kwietnia 1989
– Stawisko, Jarosław w sile wieku, śniadanie wielkanocne – nie wiadomo dlaczego podaje się wyłącznie potrawy z jajek – tych potraw mnóstwo – mój status gościa jest niejasny – po pierwszej części biesiady intemedia, spacer – przy bocznym stole facet nalewa alkohol, mamy pić bruderszaft, to ktoś z przyjaciół Jarosława – Marysia Iwaszkiewicz wygląda na młodą dziewczynę, ciągnie mnie za rękę – jakbym słyszał opowieść o Jarosławie – Jarosław jedzie do Warszawy w sprawie założenia pisma literackiego, tego samego dnia na Stawisko przyjeżdża dygnitarz, żeby zaproponować Jarosławowi założenie pisma – najpierw dygnitarz uważa, że obydwie propozycje się znoszą – za tydzień uznaje, że się dodają – Jarosław zostaje redaktorem dwóch pism, „Nowin Literackich” w Poznaniu (sic) i War­szawy – czas jazd Jarosława w dwie strony – przyglądam się jego twarzy – przebywam na Stawisku i w jakimś domu ze Stawiskiem związanym – pojawia się Staś Włodek koło Marysi – mam chyba funkcję redakcyjną u Jarosława – jestem młodym człowiekiem, nie mam jeszcze literackiej pozycji –

Środa, 17 maja 1989
– w przestrzeni leśnej i wielkomiejskiej poruszam się między różnymi grupami ludzi przysłuchuję się pertraktacjom straganiarki – ona potrzebuje bukietu gałązek brzozowych – trzyma w rękach bukiet – mówi, jakie to ma dla niej znaczenie – zbliża się orkiestra wojskowa, widzę jakby ścianę ludzi w mundurach – z grupy innych ludzi słyszę głos młodej kobiety – nazywa ona pogrzeb Jarosława Iwaszkiewicza kabaretem rządowym – podchodzę do całej grupy i mówię, że ona nie ma prawa tak mówić – nawet wobec śmierci wroga obowiązuje szacunek – zaperzam się, mówię gwałtownie –

Środa, 14 czerwca 1989
– zajeżdżam, zachodzę do Reszków w Skierniewicach – jem wspaniałości – podziwiam zdrowy wygląd Zofii Reszkowej i Reszki ojca – Reszkbwa, mimo swego kalectwa, odnosi heroiczne sukcesy w biegu – odczuwam zdumienie i radość – jakby w redakcji rozmawiam z Jarosławem Iwaszkiewiczem – ma piękną i jakby pobladłą twarz – mówi o moich uwagach o jego utworze – nie wiem, o co chodzi – on odpowiada jedynie, że mówiono o tym w telewizji – myślę, że może czegoś nie pamiętam – mówię do Jarosława o powieści Marka Bukowskiego – wspominam o dzisiejszej rocznicy śmierci Marka Hłaski – o Hłasce Jarosław mówi coś, czego nie rozumiem – odnosi się to do przyczyn jego powodzenia pisarskiego – nie chcę za dużo wypytywać – zastanawiam się, co się z Jarosławem działo przez długi czas, gdzie przebywał –

Sobota, 5 sierpnia 1989
– rozmawiam z Jasiem Bernatem o Bogu – Jaś kłania się przed otwartymi drzwiami warszawskiego kościoła – kobieta mówi, że to nie wystarcza – niby w kościele, niby w teatrze taszczę przed sobą wielkie naczynie z samogonem – proszę o pomoc Rajmunda Kalickiego – spoglądam w bok na symultaniczne występy zespołów teatralnych – pcham naczynie z samogonem, samogon jakby się częściowo ulotnił – będzie się wychodzić z teatru – Mała (Wacława Myśliwska) chce dopędzić żonę Kazimierza Dejmka – proszę szatniarza o swój płaszcz – Jarosław Iwaszkiewicz przytaszczył do redakcji olbrzymi kosz arbuzów, może także ba­nanów – jest dumny z siebie – to dar na pożegnanie, przed wyjazdem, przed śmiercią – czytam broszurowy tekst Jarosława, tekst został napisany w ostatnich dniach życia – zaczynam się orientować, że to pismo do mnie – mówię o tym, przestaję czytać na głos – poruszam się przed szeregiem parterowych mieszkań jakby na skarpie – jestem czyimś gościem, gospodarze jakby biwakują – patrzę na plac przed Pałacem Kultury – Marysia Iwaszkiewicz mówi do mnie, że hrabina Unger z Niemiec chciałaby widocz­nego znaku, że w części placu znajdowała się jej posiadłość – zastanawiam się, czy nie można zrobić napisów, co się dawniej w określonej części pla­cu znajdowało –

Wtorek, 5 września 1989
– Jarosław Iwaszkiewicz mówi, że przyjdzie poznany przez niego leśnik, trzeba zaimprowizować kolację – leśnik przyszedł z dziećmi, coś się robi do jedzenia – w jakiś sposób wiadomo, że Jarosław ma umrzeć, że umrze – umieranie nie kłóci się z przyjmowaniem gościa – ma się odbyć pogrzeb Jarosława, stoimy nad grobem, czeka się z pochówkiem na śmierć Jarosława – ktoś wzywa żałobników, żeby przeszli na pogrzeb Rosjanina, bo tam nikogo nie ma – idziemy przez wertepy, podtrzymuję panią Hanię Iwaszkiewiczową – słucham opowieści o pogrzebie Jarosława, który umarł, gdy odszedłem z panią Hanią Jarosław sam kładł się do grobu, pękł mu i wygiął się w kabłąk kręgosłup, wtedy go pochowano – w pochówku uczestniczył Andrzej Braun – Braun rozmawia ze mną, ma do mnie żal, że ignoruję jego twórczość – u Brauna odbywa się rozmowa o przyszłości organizacji literackiej –

Czwartek, 26 października 1989
– mam wgląd w najnowszą historię życia kogoś, kto był mi bliski przed laty może to Adam Reszka – poznaję historię seksualną dwojga ludzi – widzę niektóre epizody tej historii, znam jej pikantne szczegóły – kobieta nie lubi, jak się tyle tego w nią wlewa, to są jej słowa – mężczyzna brudzi pościel – ich współżycie obserwuje także właściciel łóżka i mieszkania – po latach wraca do nas wszystkich i do redakcji Jarosław Iwaszkiewicz – siedzę przy Jarosławie i patrzę na jego twarz – pokazuję mu jakieś papiery, wśród nich jest mój rękopis jego opowiadania pod tytułem Zdarzenie – Jarosław nie pyta, dlaczego robiłem taki rękopis – prawie wcale na dużą kartę rękopisu nie patrzy – czuję się speszony i zdziwiony – Jarosław wstaje i wychodzi do drugiego pokoju – myślę o porządkach, jakie Jarosław teraz zaprowadzi –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content