Pełnia, Twórczość 3/2007

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

PEŁNIA

Wypowiadałem się na bieżąco prawie o wszystkim, co Wiesław Myśliwski publi­kował w ciągu lat swojej ujawnionej twórczości, nie powinno więc nikogo dziwić, że po kolejnej jego książce stoję przed trudnościami, co ja mam jeszcze o autorze Trak­tatu o łuskaniu fasoli do powiedzenia, skoro z tego, co o nim mówiłem, dałoby się spreparować książkę słusznego rozmiaru i o jakimś tam znaczeniu.

Bodźcem dla mnie może być okoliczność tylko na poły literacka, mianowicie to, co zdarza się mi się słyszeć w opiniach mówionych o nowym dziele Wiesława Myśliwskiego. Ono należy do tych rzadkich zjawisk literackich u nas, o których się rozmawia, to jest wyróżnienie, które u nas nobilituje dzieło w sposób szczególny.

Właśnie w mówionych opiniach o Traktacie o łuskaniu fasoli zdarza się słyszeć czasem kwestię lub nawet formułę o wtórności Traktatu o łuskaniu fasoli wobec całej wcześniejszej twórczości pisarza, zwłaszcza zaś wobec Widnokręgu.

W myśleniu, które do takiego przypuszczenia może prowadzić, tkwi u samych podstaw istotne nierozumienie czegoś fundamentalnego w sztuce w ogóle i w sztuce słowa w szczególności.

Polega to na przekonaniu, że w sztuce może powstać coś wartościowego na jakie­kolwiek – indywidualne lub zbiorowe – życzenie, że innymi słowy twórczość arty­styczna mogłaby być czymś przygodnym i dowolnym, co może powstać według widzimisię twórcy lub odbiorcy.

Sztuka tymczasem, jeśli ma być czymś autentycznie twórczym i wartościowym, nie ma z jakąkolwiek przygodnością nic wspólnego, ona powstaje w kolaboracji dwóch konieczności, wewnętrznej konieczności twórcy i zewnętrznej konieczności samej sztuki.

Bez tego nic wartościowego w sztuce się nie zdarza, bez takich uwarunkowań żadnej prawdziwej sztuki nie ma i być nie może. W każdym razie tak się dzieje, jeśli nie od renesansu, to w całej sztuce nowoczesnej w najszerszym i najswobodniejszym rozumieniu, czyli co najmniej od dwóch wieków.

Zarzuty wtórności czy repetycyjności mogłyby mieć tylko wtedy uzasadnienie, jeśli w kolejnym dziele twórcy nie znaleźlibyśmy nic, co by świadczyło, że możliwy u niego proces kreacyjny daje takie lub inne uchwytne nowe rezultaty. Nierozumnie stosowane kryterium nowości noże oznaczać dla twórcy odmowę prawa do auten­tyczności jego procesów twórczych, prawa do kontynuacji lub rozwoju tego, co jest jego artystycznym przeznaczeniem.

Prawdę w tym względzie można sformułować jeszcze jaskrawiej, prawdziwy twórca, cokolwiek w sztuce robi, pracuje przez całe życie nad czymś jednym, da się to nazwać jego jednym jedynym dziełem, na które złoży się całość tego, co w sztuce ma do zrobienia i zrobił albo i nie zrobił.

Czyż nie takim właśnie dziełem jest cała twórczość Franza Kafki, Marcela Prousta, Roberta Walsera, Bohumila Hrabala, Ernsta Jüngera i wszystkich naszych wiel­kich, Brunona Schulza, Jarosława Iwaszkiewicza, Witolda Gombrowicza, Leopolda Buczkowskiego, i nawet tych wszystkich, którym wielkość często przypisujemy na mizerną odpowiedzialność patrzenia z bliskiej perspektywy.

Wiesław Myśliwski napisał więc w swojej piątej powieści – jeśli ograniczyć się tylko do tego gatunku – piąte ogniwo czy piąty człon całego swojego powieściowego dzieła w ciągu lat czterdziestu swojej działalności pisarskiej. Oceniać więc trzeba funkcję tego dzieła w jego powieściowej całości, nie zaś podskakiwać z żądania­mi nowości jak wobec autorów sensacyjnych bestsellerów i udawać, że się cokolwiek rozumie z literatury i ma się jakiekolwiek pojęcie o pisarstwie Wiesława Myśliwskiego.

Przebąkiwać o wtórności czy repetycyjności Traktatu o łuskaniu fasoli w stosun­ku do czterech wcześniejszych powieści, to znaczy nie wiedzieć nic o Wiesławie Myśliwskim jako pisarzu.

W Nagim sadzie – przy takich czy innych związkach z pisarzami, z którymi łączyły go i łączą intelektualne i artystyczne pokrewieństwa – wystąpił Wiesław Myśliwski z na wskroś własną propozycją języka artystycznego.

Znawcy wtórności i repetycyjności mogliby więc swoje diagnozy formułować już przy Pałacu, Kamieniu na kamieniu i Widnokręgu, bo przy wszystkich koniecz­nych modyfikacjach dla różnych użytków artystycznych same fundamenty własnego stylu narracyjnego – rozpoznawalnego jednakowo w Pałacu, w Kamieniu na kamie­niu, w Widnokręgu i w Traktacie o łuskaniu fasoli – nie zmieniały się i dla każdego, kto rozumie, w czym rzecz, zmieniać się nie mogły już od Nagiego sadu.

Fundamenty własnych stylów nie zmieniają się tak samo u Schulza, Gombrowi­cza, Iwaszkiewicza i Buczkowskiego, choć wszyscy oni piszą – jedni mniej, drudzy więcej – dzieła z rozmaitymi modyfikacjami, nie odchodząc od własnych, stale roz­poznawalnych fundamentów niemal w każdym zdaniu z właściwym mu autorskim piętnem.

Nigdy nie przychodzi mi na myśl, że czytając Pałac, czytam to samo, co czytałem w Nagim sadzie, lub czytając Traktat o łuskaniu fasoli, czytam Widnokrąg czy Ka­mień na kamieniu, przy wszystkich, jakże różnorodnych powiązaniach między tymi utworami.

Pozwolę sobie na odrobinę podstawowych uprzytomnień.

W Nagim sadzie buduje Wiesław Myśliwski poetycko-epicki pomnik narracyjny dla swego – tak oryginalnie – sielskiego i anielskiego dzieciństwa, w Pałacu dla swo­jej chmurnej i górnej młodości, ujętej w kamienne reguły języka intelektualnego (filo­zoficznego, psychologicznego, socjologicznego), który w takiej postaci pojawia się tylko w Pałacu i nigdy więcej.

W Kamieniu na kamieniu modyfikacja fundamentów ma skomplikowane źródło, ono wynika ze splotu doświadczeń tyleż osobistych, co i zbiorowych, chodzi bowiem o doświadczenia wojny i związanych z nią przemian, co wszystko razem nazwać można historią i rewolucją.

W tym wszystkim podmiot twórczy Myśliwskiego uczestniczy głównie przez wyobraźnię najwcześniejszej młodości i przez czynny udział bliskich starszych, naj­lepiej ich nazwać starszymi braćmi, bo u Wiesława Myśliwskiego także historia i rewolucja musi mieć swoją personalną uchwytność.

Modyfikacja stylu artystycznego polega w Kamieniu na kamieniu na większym niż wcześniej i później u Myśliwskiego uhistorycznieniu języka narracji, wcześniej i później obowiązuje u tego pisarza polszczyzna powszechna i zarazem ponadczaso­wa przy wszystkich swoich autorskich niepowtarzalnościach.

Swoista historyzacja języka nie narusza żadnych jego fundamentów, Wiesław Myśliwski nie jest w stanie zrobić w swoim dziele czegokolwiek pisarsko przeciw sobie, jest to przecież twórca jak mało który pisarsko i artystycznie wyrachowany.

Oddając sprawiedliwość doświadczeniu starszych braci, istniejących zresztą tyl­ko duchowo, spłacając duchowy dług wobec nich, autor Kamienia na kamieniu nie zapomina o swoim artystycznym przeznaczeniu, on maje ustawicznie na oku.

Kamień na kamieniu coś kończy w jego pisarskim dziele, trudno to coś nazwać, może kończy lata duchowej wędrówki czy poszukiwań, może czas sprawdzeń tego, co się dostaje od bycia w świecie, czym świat wyposaża przed byciem w nim.

Po Kamieniu na kamieniu zacznie się coś nowego, powtórzonego całkiem ina­czej, tak inaczej, żeby wszystko już było na własną modłę i na własną odpowiedzial­ność, żeby ogarniało całość.

W Widnokręgu i w Traktacie o łuskaniu fasoli scala się doświadczenia bycia w świecie, pamięta się początek wszystkiego i już zna koniec, epicki pomnik narracyjny ma w sobie skończoną pełnię, ten pomnik powstaje z samodzielnych i własnych (całko­wicie autonomicznych) przemyśleń nad całością życia ludzkiego (osoby ludzkiej). Prze­myślenia – w obydwu utworach niejako ciągłe i w niejednym tożsame – różnią się jed­nak często zasadniczo w swoich ujęciach, różnią podmiotowo i przedmiotowo.

Nie widzieć zasadniczej różnicy w podmiotach i przedmiotach obydwu utworów, Widnokręgu i Traktatu o łuskaniu fasoli, to znaczy – oszczędzę sobie grubego słowa – nic nie wiedzieć i nic nie rozumieć.

Narrator Widnokręgu może być utożsamiony – z autorem, jest jego sobowtórem, przemawia jego głosem, jego opowieść w swoim zasadniczym toku dotyczy związ­ków osoby ludzkiej z innymi przez związki konieczne, konieczne są tylko związki rodzinne (matka, ojciec, matka własnego dziecka, własne dziecko).

Tych związków nie może być mniej (nieosiągalna byłaby pełnia) i nie potrzebuje być więcej.

W Widnokręgu związki osoby ludzkiej z całym światem i wszechświatem wyzna­czają tylko i wyłącznie konieczności tak samo absolutne, jak widnokrąg, który mógł­by być stały i niezmienny i byłby konieczny i wystarczający, bo jego imię to skończoność, skończoność jest dla człowieka koniecznością.

W Traktacie o łuskaniu fasoli narratorem jest taki ktoś, kim mógłby być każdy, przedmiotem jego opowieści jest koincydentalność siebie samego i koincydentalność wszystkich związków z innymi, nie wyłączając związków koniecznych, choć to za­trąca o niemożliwość.

Związki konieczne wszystkiego w Widnokręgu zastępuje w Traktacie o łuskaniu fasoli ontologia fenomenologiczna, inaczej nie potrafię tego nazwać.

Fenomenologiczne są w tym dziele podmiot i przedmiot poznania, człowiek sam jest przypadkiem, dzieje się w przypadkowości wszystkiego, czego bezpośrednio do­świadczamy. Nasze związki z innymi są z koincydencji i z wyboru, sterowanego po­tocznym rozeznaniem.

Słuchacz narratora Traktatu o łuskaniu fasoli jest w niczym nieokreślony, jest zagadką. Ale status samego narratora też nie jest inny, on jest z potocznego prze­świadczenia, że ktoś taki bywa w takim miejscu, o jakim toczy się opowieść.

Koincydentalność podmiotu i przedmiotu, czyli osoby narratora i jego opowieści ustanawia świat tak inny niż w Widnokręgu, że bardziej inny trudno sobie wyobrazić.

Czytać Traktat o łuskaniu fasoli i nie zdawać sobie sprawy ze szczególności tego dzieła i pytań, jakie w nim się stawia, to może lepiej go nie czytać i odmówić sobie prawa do mówienia czegokolwiek, czym to dzieło jest.

Nie mówić w każdym razie, że Traktat o łuskaniu fasoli jest wtórny i repetycyjny w stosunku do Widnokręgu lub do całej twórczości Wiesława Myśliwskiego.

Na koniec muszę się jednak przyznać, że wcale nie jestem pewien, czy jest tylko tak, jak to teraz rozumiem i przedstawiani. Traktat o łuskaniu fasoli jest dziełem naj­bardziej zagadkowym ze wszystkich dzieł Wiesława Myśliwskiego.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content