Pełnoprawność, czytane w maszynopisie, Twórczość 11-12/1991

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

PEŁNOPRAWNOŚĆ

O Opętanych mówiło się latami pokątnie jak o wstydliwej chorobie (po raz pierwszy słyszałem o tej powieści od Janusza Minkiewicza w latach pięćdziesiątych), pokątnie się o nich pisze, chociaż niektórzy celebrują przywraca­nie utworowi honorów lub dorabianie mu zaszczytnej genealogii.

Jedno i drugie nie ma istotnych uzasadnień. Napisanie utworu beletrystyki popularnej nie może być dla żadnego pisarza wstydliwe, dorabianie fałszywej lub prawdziwej genealo­gii nie może zmienić pokojówki w hrabinę.

W przypadku Opętanych dwie kwestie od razu stają się ważne, jak pisarz taki jak Witold Gombrowicz robi z premedytacji utwór popu­larny, czy i jakie znaczenie ma ta robota dla całości jego pisarskiego dzieła.

Wolno byłoby przecież, niejako z góry, pomyśleć sobie, że dla Gombrowicza kusząca mogłaby być ukryta lub jawna parodia gatun­ku powieści popularnej z jej wszystkimi właściwościami. Żaden ślad czegoś takiego w Opę­tanych nie występuje, niczego takiego w tym utworze stwierdzić się nie da.

Autor Opętanych wprowadza do utworu główne składniki i formuje główne cechy gatunkowej charakterystyczności; sensaeyjność (kto chce, może ją w tym przypadku przemienić w gotyckość), wielkoświatowość, romansowość, kryminalność i parapsychologizm.

Żadnego z tych elementów nie podważa się w narracji i nie ośmiesza, każdy kształtuje się po swojemu, ale z pełną powagą, każdemu dorabia się po kolei nowy sens intelektualny.

Kształtowanie po swojemu składników po­pularnej powieści wynika z właściwej Gombrowiczowi od początku świadomości, że wszystko w świecie utraciło stabilność i stało się mobilne i labilne pod względem społe­cznym, kulturalnym i cywilizacyjnym (wszy­stko z wszystkim może się zetknąć, wszystko jest w ruchu i wpływa na siebie wzajemnie),

W jeszcze większym stopniu transformuje właściwości powieści popularnej odejście od naiwnej – pozytywistycznej i postpozytywistycznej – psychologii i charakterologii literackiej z ich wszystkimi przyczynowościami, racjonalnościami, z naiwnym sentymentalizmem, z naiwną poczciwością moralną.

Świadomość, że wszystko w świecie jest nie­stabilne i znajduje się w ruchu, że człowiek jest nie wiadomo kim i zawsze będzie wieloraką nieobliczalnością, sprawia, że każdy atrybut popularnej powieści jeszcze jest sobą po sta­remu i staje się jednocześnie czym innym.

Wielki świat istnieje, ale nie różni się niczym od małych światów, one przenikają się wzajemnie i są wymienne, wyższy jest zarazem niż­szy, wie więcej i zarazem wie mniej, ze zwyczajowych hierarchii nie przetrwał w nim żaden ślad. Witold Gombrowicz czuł się zawsze panem, ale w rzeczywistym demokratyzmie stosunków między ludźmi mało kto w Polsce międzywojennej byłby w stanie mu dorównać.

Romanse w Opętanych są i jednocześnie jakby ich nie było, miłości w jej znamiennych dla powieści popularnej postaciach trudno się doszukać w tym wszystkim, co miłością nie jest, ona może być sumą dwóch strachów lub dwóch obłędów.

Zbrodnia (kryminalność) występuje w Opę­tanych trochę jakby dla świętego spokoju, w ujęciu motywu zbrodni dałoby się nawet dopa­trywać śladu parodystyczności, autorowi zbro­dnia realna przestaje być potrzebna, ponieważ rozprzestrzenił w całej narracji sferę zbrodni potencjalnej, o nią ociera się w powieści więk­szość postaci.

Na pytania, czy jest diabeł, czy w zamku straszy, autor Opętanych odpowiada twier­dząco lub prawie twierdząco, te odpowiedzi nie są wybiegiem, nie formułuje się ich na doraźny użytek. Diabeł traci ogon i kopyta, staje się wewnętrznym doświadczeniem utraty władzy nad sobą, jest doświadczeniem deper­sonalizacji, oznacza przemianę człowieka w narzędzie w cudzych rękach. Straszyć może w zamku i poza zamkiem, strach gnieździ się w człowieku, człowiek strach nosi z sobą, strach rodzi ustawicznie wyobraźnia, ona jest matką strachu.

Gombrowicz podporządkował się wszyst­kim wymogom gatunkowym powieści popu­larnej i wszystkim po swojemu zaprzeczył głównie dlatego, żeby jako autor nie ponieść żadnej intelektualnej szkody.

Największe szkody literackie powoduje, można by sądzić, uległość wobec konwencji wszechwiedzącego narratora ukrytego i wobec założeń użytkowego (informacyjnego) języka narracji.

I pod tymi dwoma względami nie wszystko w powieści jest całkowicie jednoznaczne.

Wszechwiedzący narrator nie działa prawie wcale na własną rękę, posługuje się w narracji przemiennie punktami widzenia poszczegól­nych postaci, bardzo często bywa to widzenie wewnętrzne.

Użytkowy język (w komplementach literac­kich nazywa się go przejrzystym, przejrzystość języka jest specjalnością polskiej prozy) jest respektowany w całej narracji, choć jedno­cześnie raz po raz przynosi ona dowody istnie­nia języków o innym charakterze i do nich ustawicznie się odwołuje.

Powtarzający się w utworze motyw podo­bieństw nie ma znaczenia fabularnego, podobieństwo (podstawa porównań i metafor) syg­nalizuje możliwości innego języka. Jeszcze ważniejszy jest motyw znaku, znak (podstawa możliwości metonimicznych języka) stanowi dla przejrzystości śmiertelne zagrożenie. Język symboliczny w pełnym kształcie przywołują sny, wizje i cała rekwizytornia stałych wyobra­żeń, które powstają w stanach lękowych lub w stanach innych zakłóceń emocjonalnych.

Ten ogólny i skrótowy – ale wolny od gołosłowności – opis Opętanych powinien posłużyć za dowód, że w powieści popularnej Witolda Gombrowicza nie ma nic wstydli­wego, że jest ona pod względem literackim pełnoprawna w takim samym stopniu jak Azyl Williama Faulknera.

Wykorzystuje się w niej niejedno z Ferdydurke (na przykład dialektykę wyższości i niższości), zapowiada wiele z Pornografii (na przykład dialektykę młodości i dojrzałości), jest w Opętanych początek tych procedur krea­cyjnych, które zostaną rozwinięte w Kosmosie, gdzie nowa filozofia znaku i znaczenia ukon­stytuuje całkiem nową postać powieści, trzeba by ją może nazwać powieścią semiologiczną.

Transgresje w immoralizm, wstępne pene­tracje jego rewirów przydadzą się autorowi Trans-Atlantyku w jego generalnej pisarskiej wojnie o człowieka w Polaku. Opętanych dzieli od Trans-Atlantyku artystyczna przepaść, ale nie są one od siebie całkowicie niezależne.

Pod postacią powieści popularnej napisał Witold Gombrowicz swoją Ziemię Ulro na samym początku pisarskiej drogi, o czter­dzieści lat wcześniej niż główne dzieło trochę młodszego kolegi po piórze, który ze swoim bagażem edukacyjnym musiał się mozolić przez dziesięciolecia.

Witold Gombrowicz pozbył się wszystkiego, co stanowiło intelektualny i literacki śmietnik, już w swojej pierwszej powieści, w Ferdydurke. Opętani są pierwszym ogniwem wolnych pisar­skich działań poza sferą kulturalnych i wszelkich innych przesądów, którymi autor Kosmosu gardził do końca jak mało kto.

Warszawa, 9 sierpnia 1991

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content